Krystian
Wyrzuty sumienia zaatakowały mnie jak tylko odłożyłem słuchawkę.
– Ja pierdolę – wycedziłem przekręcając się na brzuch, by przycisnąć twarz do poduszki. Ryknąłem w nią dając upust frustracji. Miałem zadzwonić, żeby sprawdzić jak dziewczyna się czuje, a potem wymiksować się jakoś z tego układu. Dalsze brnięcie w relację z dziewiętnaście lat młodszą studentką i córką komendanta zarazem było katastrofą. To jak zamach na własne życie. Mój umysł wizualizował go jako tonięcie w szambie. Tylko, że kiedy słyszałem głos słodkiej Sary i czułem radość, jaką dawała jej rozmowa ze mną... z nikim innym tylko ze mną to przestawałem myśleć. W efekcie dałem jej swój numer i jeszcze na dodatek zaplanowałem spotkanie w miejscu publicznym. Niczego bardziej teraz nie żałowałem, choć minęła może minuta.
– Ja pier-dolę – powtórzyłem trąc twarzą o poduszkę. – Co się ze mną dzieję?
Nigdy nie flirtowałem, a przynajmniej nie z przyjemnością i lekkością tak wielką, że kompletnie nad tym nie panowałem.
Nigdy też nie martwiłem się o kogoś bez powodu. Wystarczyło, że zasymulowała ból, o czym doskonale zdawałem sobie sprawę, a ja już chciałem do niej iść. Miałem ochotę przelecieć ją za strojenie sobie ze mnie żartów. I z wielu innych powodów również. Pragnąłem znów ją poczuć, móc przeżyć jeszcze raz to wszystko. Choć jeden raz. Ale nie mogłem...
Nie byłem święty, ale to, co robiłem teraz, wykraczało dalece poza moje dotychczasowe przewinienia. Ponownie postanowiłem kategorycznie zakończyć tę znajomość.
Tonąłem w swoich wyrzutach sumienia, dopóki nie ujrzałem jej twarzy. Wtedy wszystko zeszło na dalszy plan, a ja znów miałem pusty umysł. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Śmiech wydobył się ze mnie samoistnie. Ta słodka istota chyba usiłowała kupić adidasy. Nie miałem pojęcia, że potrzeba to robić całym ciałem. Gestykulowała, pokazując coś na migi i chyba śmiała się z samej siebie. Mi z pewnością poprawiła nastrój. Nie potrafiłem zdusić wesołości.
Wszedłem między stragany bokiem, żeby podejrzeć Sarę od tyłu. Dokładnie zlustrowałem wzrokiem jej ciało. Miała najbardziej ponętne kształty na całej cholernej kuli ziemskiej. Okrutnie kusiło mnie, żeby położyć dłonie na jej biodrach albo w ogóle jej dotknąć i sprawdzić, czy jest prawdziwa. Nic nigdy na mnie tak nie działało.
– O nie, nie, kolego – dziewczyna pogroziła sprzedawcy palcem przed samym nosem. – Wcisnąłeś mi ostatnio sukienkę za kosmiczne pieniądze – mówiła do Turka po polsku, jakby nawet nie przeszło jej przez myśl, że mógłby go nie znać. –Drugi raz się nie dam nabrać – buńczucznie wyprostowała sylwetkę, unosząc głowę. Żałowałem, że nie mogę zobaczyć jej twarzy. – Mam internet. Dowiedziałam się, że trzeba z wami negocjować, a tak się składa... – urwała prezentując palcami wskazującymi własną osobę. –... że to moja mocna strona, aha... – rozbawiła mnie tak, że nie pohamowałem parsknięcia. Sara natychmiast spojrzała przez ramię, a gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, mina mi zrzedła. Jej wzrok był deprymujący. Wspomnienie tego, jak w niej byłem gwałtownie napłynęło do mojego umysłu. Stanął mi przed oczami obraz mojego fiuta w jej ustach. A teraz ona, jedyna która znała mój krępujący sekret, ten, że przegrałem ze słabością patrzyła mi prosto w oczy. Dostrzegłem jej zawahanie. Czyżby chciała rzucić mi się w ramiona? A może tylko dać całusa? Zamiast tego rozejrzała się na boki, a następnie... olśniła mnie szerokim uśmiechem. I nagle wszystko o czym myślałem, przestało mieć znacznie. Zapomniałem o niezręczności.
– Jestem pod wrażeniem twoich umiejętności negocjacyjnych – odezwałem się. – Na jego miejscu dałbym ci te buty za darmo i jeszcze dorzucił drugie gratis. Musisz tylko powtórzyć to wszystko w języku, który będzie mógł zrozumieć.
CZYTASZ
Pani Sarooo...
RomanceKrystian jest nauczycielem akademickim, pełniącym jednocześnie służbę w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mężczyzna ma poukładane życie według określonych przez siebie zasad. Nigdy ich nie łamał. Przynajmniej do czasu aż na jego drodze nie stanęł...