Rozdział 5

25 4 0
                                    

- Mamo, co będzie z Ruką? - zaniepokoiła się Emilka przychodząc do kuchni na śniadanie.
Dziewczyna nawiązując do ostatnio panującej wśród nastolatków mody ubrana była w podziurawione spodnie i dużo za dużą bluzę, której podniesiony kaptur zasłaniał jej twarz. Karolina podeszła do córki, odsłoniła jej głowę i postawiła przed nią talerz z omletem.
- Jak to co będzie? Zostanie w domu. Musi przyzwyczajać się, że zostaje sama.
- Ale ona jest przecież malutka - jęknęła Emilka.
Karolina spojrzała na kotkę i zrobiła szybką kalkulację.
- Dobrze, zostanę z nią dzisiaj. Ale to pierwszy i ostatni raz.
W przypływie radości dziewczyna rzuciła się matce na szyję. Następnie schowała do plecaka butelkę wody, kanapkę i jabłko i wyszła z domu. Karolina sprzątnęła po śniadaniu i ze świeżo zaparzoną kawą przeszła do swojego pokoju i usiadła przy niewielkiej, stojącej pod ścianą, konsoli.
Zanim pogrążyła się w pracy zadzwoniła do Patrycji żeby poinformować o tym, że zostaje w domu. Koleżanka potwierdziła, że przekaże wiadomość szefowi po czym się rozłączyła. W jej głosie Karolina usłyszała dziwne nuty. Co to było? Niepewność? Strach? Nie zdążyła napisać żadnego słowa kiedy tym razem to jej telefon zadzwonił.
- Karolina? Co ty za szopkę odstawiasz? - Rogalski nie bawił się w zbędne wstępy.
- Dzień dobry szefie - odparła słodkim tonem - jaką szopkę? Zgłosiłam, że dziś zostaję w domu.
- Jesteś chora?
Kurde, czy on się zaniepokoił? Mogłaby przysiąc, że coś takiego zabrzmiało w jego głosie.
- Nie, mam kota.
Karolina starała się panować nad sobą choć bardzo chciało jej się śmiać. Zdała sobie sprawę jak to zabrzmiało.
- Jakiego kota?
- Małego, czarnego. Właściwie to jest  kotka - dodała jakby ten ostatni szczegół miał jakieś znaczenie.
- I co? Ta kotka jest ważniejsza niż przedstawienie planu, o który prosiłem?
- Chwilowo tak. A swój plan dostaniesz mailem.
- Redaktor Kłos. Proszę sobie ze mną nie pogrywać.
Ostatnie zdanie Błażej niemal wysyczał. Nie mógł dać po sobie poznać, jak bardzo jest zawiedziony. Chciał ją zobaczyć i rozpocząć pracę nad przekonywaniem jej do swojej osoby. Poprzedniego wieczora, kiedy znowu nie mógł zasnąć długo myślał co i jak powinien zrobić aby zaskarbić sobie choć trochę sympatii ze strony Karoliny.
- Masz czas do siedemnastej - burknął tylko i rozłączył się bez pożegnania.
Karolina z uśmiechem triumfu zabrała się do pracy. Tak naprawdę konspekt pracy miała już gotowy. Korzystając z możliwości weszła na stronę serwisu z promocjami biletów lotniczych i zaczęła szukać połączeń do Turcji. Może polecą razem z Emilką w czasie majówki i spędzą trochę czasu razem? Obu przydałby się taki wspólny wyjazd. Ruka zwinęła się w kłębek obok komputera i mruczała cicho przez sen. Karolina pogłaskała kotkę i zanurzyła nos w miękkiej sierści.  Dlaczego wcześniej nie zdecydowała się na adopcję zwierzęcia? Kociak był z nimi od kilkunastu godzin a już swoją obecnością dał mnóstwo radości.
Około czternastej przyjechał Tomasz żeby skręcić dwie niewielkie komody kupione dla Emilki. Poczekał aż córka wróci że szkoły, we trójkę zjedli obiad. Karolina była wdzięczna Tomaszowi, że mimo wielu zobowiązań coraz więcej czasu znajdował dla córki, a i ona sama mogła na niego częściej liczyć. Wbrew temu, co o nim kiedyś i nadal, w gorszych chwilach, myślała Tomasz był dobrym człowiekiem. Siedlecki prowadził firmę remontową. Jego kalendarz wypełniony był wiele tygodni do przodu. Zadowoleni klienci polecali go swoim znajomym i rodzinie. Na brak pracy Tomasz nie mógł narzekać. Karolina czasem żałowała, że obcy ludzie mogą liczyć na niego bardziej niż  one z Emilią. Bądź, co bądź były związani ze sobą kilka lat. No a przede wszystkim mieli dziecko.
Kobieta już nie próbowała zliczyć ile razy Tomasz obiecał, że zabierze małą Emilkę do zoo, na basen czy do kina. Dziewczynka czekała w oknie na przyjazd taty, w końcu zniechęcona szła do swojego pokoju i nie chciała widzieć kiedy w końcu się pojawił. Oboje mieli silne charaktery, długo zajęło im wypracowanie zdrowej relacji. Teraz rozumieli się niemal bez słów. Karolina cieszyła się, że córka ma dobry, a przede wszystkim stały, kontakt z tatą. To on pierwszy raz zabrał ją na żagle i zaraził swoją pasją. Woził na żeglarskie półkolonie i inne, wodniackie, zajęcia dla dzieci. Mieli coś, co ich łączyło i z tego Karolina była dumna. Dla niej samej i Tomasza nie było już szansy. Za dużo się wydarzyło, zbyt wiele razy ją zawiódł. Czasem tylko Alicja, jej najlepsza przyjaciółka, śmiała się, że są niby osobno, a jednak razem. Ala znała historię związku przyjaciółki, wspierała ją  w chwilach załamania i cieszyła kiedy kontakty z byłym partnerem uległy poprawie. Karolina w dalszym ciągu, od czasu do czasu, narzekała na jego  zachowanie, ale już bardziej z przekory.
Kiedy Siedlecki wyszedł Karolina jeszcze na chwilę usiadła do komputera. Planowała, że wiadomość do Błażeja Rogalskiego wyśle tuż przed siedemnastą. Niech czeka. Wyobrażała go sobie jak nerwowo chodzi po gabinecie i co chwilę odświeża program elektronicznej poczty. Potężne mięśnie napinają się przy każdym kroku, a usta zaciskają w  wąską kreskę. Trzymała kursor na przycisku "wyślij", a jednocześnie przeglądała nagłówki wiadomości, które spłynęły. Zwłaszcza jeden przykuł jej uwagę. SPOTKANIE INTEGRACYJNE. Nadawcą był nie kto inny, tylko Błażej Rogalski. Impreza dla pracowników miała odbyć się w kolejny piątkowy wieczór. Specjalnie na tą okazję została zarezerwowana sala w jednym z najmodniejszych klubów muzycznych. Karolina glośno wypuściła powietrze. Wiedziała, że nie będzie miała wyjścia i będzie musiała pójść. Z jednej strony się ucieszyła. Dawno nie byli nigdzie całą grupą, a tworzyli przecież zgrany  team. Z drugiej jednak strony bała się spotkania z szefem w nieformalnej sytuacji. W biurze miała kolegów, czuła się pewniej i raźniej. Łatwiej było jej dawać opór pomysłom i sugestiom Błażeja. W klubie, w luźniejszej atmosferze, mogło być z tym trudniej. Zdecydowała, że pójdzie i będzie się dobrze bawić. W końcu jest dorosłą kobietą. Musi tylko uważać żeby nie dać poznać po sobie jakie emocje wywołuje w niej ten mężczyzna.
"No to się wpakowałaś Karola" - pomyślała. Zanim wyłączyła komputer odczytała ostatnią wiadomość, która przyszła.
Nadawca: Błażej Rogalski
Odbiorca: Karolina Kłos
Temat: Felietony - plan
Pani Karolino,
Dobra robota. Akceptuję bez zastrzeżeń.
Pozdrawiam
B. Rogalski
Aż otworzyła usta że zdziwienia. Nie miał żadnego "ale", akceptuje tak, jak jest? Mimo przekonania o dobrze wykonanej pracy nie sądziła, że obejdzie się bez dyskusji z szefem. Czyli albo ona była taka zdolna, albo on coś kombinował. Wolała myśleć, że chodzi o to pierwsze.

Przypadki K.K. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz