Rozdział 30

14 3 0
                                    

Ledwie Karolina weszła do mieszkania jej telefon rozdzwonił się na dobre. Hubert Tomala nie ustawał w próbach skontaktowania się z nią. Chcąc raz na zawsze zakończyć tą znajomość w końcu odebrała połączenie.

- Dzień dobry Karolino. Cieszę się, że cię zastałem.

Wrr... Ten brak głoski er. Karolina była zmęczona i zła. Kobieta odetchnęła głęboko z rezygnacją.

- Słucham. O co chodzi?

- Udało mi się skończyć książkę, niedługo ukaże się w księgarniach. Będę miał spotkanie autorskie. Chciałbym cię na nie zaprosić.

Karolina ze świstem wypuściła powietrze.

- Dziękuję. Miło mi. Wyślij mi proszę SMS-a ze wszystkimi szczegółami.

Wyraźnie ucieszony mężczyzna rozłączył się, a chwilę później ekran telefonu rozbłysł. Karolina zacisnęła wargi. Przeczytała kilka zdań, a następnie sięgnęła po kalendarz.

Tydzień później siedziała w ostatnim rzędzie krzeseł. Meble w lokalu zostały poprzestawiane. Stoliki ustawiono pod ścianą, krzesła w kilku rzędach zebrano na środku w kawiarni. Na przeciwko nich, pod dłuższą ścianą stały dwa fotele uszaki, a pomiędzy nimi stolik zastawiony tacą z ciastkami i filiżankami z kawą dla gwiazdy wieczoru i prowadzącego spotkanie.

Tomala opowiadał ciekawie o niuansach języka, czuć było od niego pasję. Karolina mimo to chwilami odpływała myślami. Nie potrafiła się skupić. Kiedy minęły dwie godziny, a potem Hubert podpisał książki, mogli usiąść spokojnie w rogu kawiarni. Mężczyzna że skórzanej torby wyjął opasły tom, a z kieszeni kraciastej marynarki pióro. Otworzył książkę i spod ciemnych rzęs posłał Karolinie przeciągłe spojrzenie. Ręka lekko mu zadrżała kiedy przyłożył stalówkę do papieru i postawił pierwsze słowo. Myślał chwilę, pisał. Znowu się zastanawiał. W końcu zamknął twardą okladkę i przesunął tom w stronę swojej towarzyszki. Karolina podziękowała, ale nie przeczytała skreślonych słów. Schowała książkę do torby.
- Dziękuję.

- Myślę, że dużo nas łączy Karolino - Hubert wyciągnął rękę w jej stronę

Kobieta siedziała sztywno. Odruchowo cofnęła dłoń. Jej spojrzenie się wyostrzyło, a na twarz wypełzł grymas niesmaku. Ona miała odmienne wrażenie.

- Mam nadzieję, na kolejne spotkania z tobą i dyskusje. Jesteś niesamowita.  Mamy dużo wspólnego.

- Mam inne zdanie Hubert. Nie będziemy się więcej spotykać. Prawdę mówiąc jestem z kimś.

Oczy mężczyzny się rozszerzyły. Spuścił głowę. Z jego twarzy biło przygnębienie i zawód.

- Rozumiem. Spóźniłem się.

Dokończyli kawę i ciasto, a następnie Karolina spojrzała na zegarek i wyciągnęła rękę na pożegnanie.

- Nie będę tracił nadziei - powiedział zanim się rozstali.

Wrr.

Następnego dnia poszła do pracy zdenerwowana. Po spotkaniu z Hubertem Tomalą nie mogła spać.
Waldek Krajewski odczekał aż wszyscy zajmą swoje miejsca i wyszedł z gabinetu. Zaklaskał krótko aby skupić na sobie uwagę.

- Moi drodzy, pozwólcie że na chwilę oderwę was od pracy. Chciałbym coś ogłosić.

Potoczył wzrokiem po kolegach i koleżankach. Po biurze przeszedł pomruk zdziwienia. Takie ogłoszenia nie zwiastowały nigdy nic dobrego. Krajewski stanął na środku open space'u i odchrząknął.

- Po kilku latach pracy z wami przyszedł czas na nowe wyzwania. Dlatego od stycznia rezygnuję ze stanowiska.

Podniosły się głosy protestu.

Przypadki K.K. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz