Karolina siedziała w hali odlotów i patrzyła jak strugi deszczu spływają po wielkich szybach. Po przejściu kontroli bezpieczeństwa uspokoiła się i czekała na otwarcie bramek. Z jednej strony była zła. Nie dość, że córka wystawiła ją do wiatru i pojechała żeglować po mazurskich jeziorach to jeszcze Alicja się rozchorowała i w ostatniej chwili odwołała swój udział w majowej wycieczce. Przyjaciółka zadzwoniła poprzedniego wieczora. Karolina kiedy usłyszała jej zachrypnięty głos musiała się zgodzić, że zdrowie jest ważniejsze. Alicja zdołała ją przekonać aby leciała sama bo w pewnej chwili zaczęła się wahać czy wyjazd, który z założenia miał być babskim wypadem, ma w tej sytuacji sens.
W Karolinie pragnienie powrotu do kraju, który ku zdumieniu wielu, sobie upodobała mieszało się z chęcią pozostania w domu. Błażej twierdził, że gdyby została mogliby te kilka dni spędzić razem, ale wymówiła się twierdząc, że przecież widują się codziennie i dla niej ich relacja zaczyna przybierać leciutko zbyt szybkie tempo. Wydawało jej się, że zrozumiał.
W związku z tym siedziała teraz wśród innych, oczekujących na lot do Antalyi osób. Pogoda za oknem nie nastrajała pozytywnie. Karolina wiedziała jednak, że za kilka godzin stanie w pełnym słońcu. Dowitaminizuje się witaminą de i wróci przesycona na jakiś czas upałem. To trochę poprawiało jej humor. Jeszcze raz sprawdziła paszport i numer miejsca wydrukowany na karcie pokładowej. Ucieszyła się, że siedzi przy oknie. Lubiła latać. Co prawda zawsze obawiała się turbulencji, jednak na krótkich dystansach jakie najczęściej pokonywała nie zdarzały się one zbyt często.
Po kilkudziesięciu minutach weszła na pokład samolotu i zajęła wyznaczone przez system miejsce. Turystyczny plecak wsunęła pod siedzenie przed sobą. Obserwowała ruch na płycie lotniska. W uszy włożyła słuchawki i starała się wczuć w klimat zbliżającego się urlopu. Pasażerowie przechodzili z jednej strony w drugą. Obsługa pokładu pomagała znaleźć miejsce i schować podręczne walizki w schowkach. Jeśli coś w lataniu samolotem ją denerwowało to właśnie te chwile między wejściem na pokład, zajęciem miejsca, a startem. Słuchając muzyki odpłynęła. Z krótkiej drzemki ocknęła się kiedy poczuła, że maszyna zaczęła kołować, a do jej nosa dotarł znajomy zapach. Miejsce obok niej było wolne, pewnie jakiś spóźnialski pasażer zdążył na lot w ostatniej chwili.
- Dzień dobry – usłyszała tuż przy swoim uchu
Przestraszona otworzyła oczy i w jednej chwili całkiem oprzytomniała.
- Nie no kurwa. Ja pierdolę. Uduszę ją – wymamrotała
- Ciebie też miło widzieć Karolino.
Błażej uśmiechnął się, wziął ją za rękę, podniósł do ust i pocałował kostki palców. Karolina wyrwała dłoń. Zaczęła rozumieć, że jej towarzysz musiał wejść w jakiś układ z Alicją, która, najpewniej, była pomysłodawczynią całej akcji. Elementy układanki wskoczyły na odpowiednie miejsca. Alicja nie brzmiała na chorą, musiała udawać. Jedynie do córki nie mogła mieć pretensji. Ona jeszcze zanim poznała chłopaka (o cholera, jak to brzmi) matki wymiksowała się z wyjazdu. Karolina nie wiedziała na kogo bardziej powinna być zła. Na siebie, na przyjaciółkę czy na Rogalskiego, że jej nie posłuchał. Zastanawiała się tylko jak mogła nie zauważyć go w tłumie pasażerów. Wyróżniał się wzrostem i sylwetką. Musiał się dobrze zakamuflować, albo w ostatniej chwili przejść przez wszystkie bramki.
- A ty, przepraszam, jesteś tu w jakim charakterze? – zapytała
- Zwolniło się miejsce na wycieczce. Podobno ktoś zachorował – mrugnął okiem - poza tym pomyślałem, że możesz potrzebować ochroniarza.
- Ja?! Ochroniarza?! Żartujesz sobie ze mnie?
Mężczyzna patrzył na minę siedzącej obok niego kobiety i nie mógł powstrzymać śmiechu. Jej poczucie niezależności i zapalczywość rozbrajało go odkąd się poznali.
- No wiesz. Piękna kobieta. Drobna. W dodatku blondynka...
- Masz coś przeciwko blondynkom?
- Absolutnie nie, zwłaszcza przeciwko takiej jednej. Jednak uważam, że gdyby coś ci się stało to byłaby to niepowetowana strata dla rodzimej prasy kobiecej.
- Potrafię o siebie zadbać – warknęła
- Nie wątpię, kochanie. Jak już wspomniałem przezorny zawsze ubezpieczony. A poza tym... - zawiesił głos i przygryzł wargę najwidoczniej zastanawiając się nad czymś.
- Poza tym?
- Może dowiem się czegoś ciekawego. Lepiej zrozumiem czemu cię tam tak ciągnie – tym razem zabrzmiał poważniej.
Uderzyła go pięścią w ramię, ale on tylko szerzej się uśmiechnął. Jej cios nie miał szans go zaboleć. Pocałował ją lekko, potem wyjął z plecaka słuchawki i włożył sobie do uszu. Po chwili mogła zobaczyć że zamknął oczy, a jego usta układają się w słowa słuchanej piosenki. Don't mess with my mind..
Przez zdumienie nagłym pojawieniem się Błażeja przegapiła moment startu, który był jej ulubionym. Podniosła przysłonę okna i patrzyła jak w dole zmienia się krajobraz. Ze słuchawkami na uszach musiała zasnąć. Bezwiednie oparła głowę na ramieniu mężczyzny. Błażej podniósł powiekę i uśmiechnął się kącikiem ust. Splótł ze sobą ich dłonie i położył na swoim kolanie. Karolinę obudził dopiero sygnał zapięcia pasów i komunikat o schodzeniu do lądowania. Poczuła znajomy dreszcz oczekiwania. Spojrzała w dół. Kilka kilometrów niżej można było dostrzec zabudowania i przecinające piaszczysty krajobraz drogi. Na jej usta wypełzł uśmiech. Błażej z fascynacją obserwował jak oczy Karoliny zaczynają błyszczeć. Poczuł, że jej tętno przyspiesza.
- Niewiele ci trzeba do szczęścia. Wystarczy wsadzić cię w samolot i wysłać na turecką ziemię – szepnął jej do ucha – puls ci przyspieszył, szczerzysz się jak dziecko, które dostało czekoladowe ciastko.
Spiorunowała go wzrokiem.
- Zamknij się Rogalski!
- Cholera! Skarbie, po nazwisku jeszcze do mnie nie mówiłaś. Nawet nie wiesz jak to sexy brzmi w twoich ustach.
Karolina spojrzała na mężczyznę z politowaniem.
- Słowo daję, że ukatrupię i ciebie i tę larwę Alicję – warknęła
- Dobra, ale odłóż to na po powrocie. Alicja prosiła żebyś przywiozła jej jakiś syrop z granatów do sałaty. Jest w ogóle coś takiego?
- Jest. A ty jesteś ignorantem, że tego nie wiesz. Dużo rzeczy cię omija. A niby taki fit.
- Z tobą na pewno wszystko nadrobię – nachylił się do jej ucha
W tej chwili koła maszyny dotknęły podłoża. Karolina westchnęła. Pomyślała, że zamiast wypocząć przez te kilka dni będzie musiała być w ciągłej gotowości do odparcia ataku ze strony swojego towarzysza.
Wciąż nie mogła uwierzyć w jego nagłą obecność. Wzięli swoje plecaki i wyszli z samolotu. Przeszli przez kontrolę celną, potem podeszli do taśmy, na której pojawiały się pierwsze walizki. Po godzinie wyszli na zalany słońcem plac. Wśród stanowisk wielu agentów turystycznych odnaleźli to właściwe. Przedstawiciel biura podróży wskazał autokar, który zawiezie ich do hotelu. Z ulgą zajęli miejsca w klimatyzowanym wnętrzu. Kiedy pojazd ruszył uśmiech na twarzy Karoliny robił się szerszy z każdym, kolejnym, kilometrem. Błażej patrzył na nią z ciekawością i zachwytem. Po kolejnej godzinie i krótkim postoju pod partnerskim sklepem do którego turyści zostali zaproszeni na pierwsze zakupy, stanęli przed robiącym wrażenie budynkiem hotelu.
CZYTASZ
Przypadki K.K.
Genç Kız EdebiyatıKarolina Kłos to znana dziennikarka zatrudniona w kobiecym piśmie. Kocha Turcję i wszystko co związane z tym krajem. Samodzielnie wychowuje nastoletnią córkę, uczennicę liceum. W życiu zawodowym odnosi sukcesy, w przeciwieństwie do życia osobistego...