Rozdział 24

16 2 0
                                    

Karolina wpatrywała się w maila, który właśnie wyświetlił się na ekranie.

Od: Patrycja Bukalska
Do: wielu adresatów
Temat: Pożegnanie Błażeja
Moi drodzy,
W związku z tym, że nasz tymczasowy szef niedługo od nas odchodzi i wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych proponuję aby odpowiednio go pożegnać. Pomyślałam, że możemy złożyć się po pięćdziesiąt złotych i kupić mu jakiś upominek, który będzie mu przypominał o czasie, który z nami spędził. Za to, co zostanie zamówimy słodki catering.
Czekam na wasze propozycje.
Patrycja

Karolina siedziała jak porażona. Wyjazd do Stanów? Kurwa. Kiedy zamierzał jej o tym powiedzieć? Wiedziała, że zanim objął chwilowe zastępstwo w ich redakcji pracował przez jakiś czas w amerykańskim dzienniku. Nie miała jednak pojęcia, że planuje powrót za ocean. Zerknęła w stronę pustego gabinetu redaktora naczelnego. Rogalski na ten dzień wziął wolne, mieli spotkać się wieczorem. Wiedziała, że po takich rewelacjach nic już nie wymyśli.

Patrycja popatrzyła smutno na koleżankę. Wiedziała, że relacja między Karoliną a Błażejem wyszła poza służbowe ramy. Iskrzyło między nimi od początku, w końcu musiało wybuchnąć.
Jeśli jeszcze poprzedniego dnia Karolina Kłos promieniała to w tej chwili wyglądała jakby ktoś zgasił jej wewnętrzny płomień.
Zebrała swoje rzeczy i nic nikomu nie mówiąc wyszła z biura. Nie od razu ruszyła z parkingu. Potrzebowała chwili aby uspokoić puls i zdecydować co powinna zrobić. Zdarzało jej się działać pod wpływem emocji. Ruszyła. Po krótkiej chwili znalazła się pod blokiem Rogalskiego. Idąc w stronę wejścia do budynku nie zauważyła jego samochodu. Ciekawe czy był w domu. Zamek w drzwiach wejściowych był zepsuty, więc weszła do środka. Stopień po stopniu wchodziła na piętro. Pod drzwiami jego mieszkania odetchnęła głęboko kilka razy i zapukała.

- Karolina?! Co ty tu robisz? - mężczyzna był zaskoczony jej widokiem - Tak bardzo tęskniłaś, że nie mogłaś doczekać się wieczora?

- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że lecisz do Stanów? - zaatakowała go od progu - Dzisiaj? Za tydzień? Czy może chciałeś zadzwonić z lotniska? "Sorry, Karolina, zapomniałem ci wspomnieć, że zaraz lecę za ocean. Było miło, ale teraz do widzenia" - kpiła, a w środku cała gotowała się ze złości.

Mężczyzna stał milcząc. Mięśnie jego twarzy się napięły.

- Karolina to nie tak - powiedział słabo i chciał podejść bliżej. Powstrzymała go wyciągniętą ręką.

- Kurwa. Nie pierdol Rogalski. Myślałeś, że znalazłeś sobie naiwną laskę? Przelecieć, pobawić się i spierdolić na drugi koniec świata? Wiesz co ci powiem? Odpieprz się ode mnie. Nie dzwoń, nie pisz. Zapomnij. Nie będę życzyć ci szerokiej drogi.

Odepchnęła go. Wstrzymując łzy odwróciła się i ruszyła w stronę schodów. Błażej dogonił ją, chwycił z łatwością w pasie i podniósł do góry. Wierzgającą nogami zaniósł do mieszkania. Trzymał ją mocno jedną ręką. Puścił dopiero kiedy zamknął drzwi na klucz, który schował zapobiegawczo do kieszeni.

- Ja ciebie wysłuchałem, to teraz ty mnie wysłuchaj - powiedział spokojnie.

Nie mając innego wyjścia usiadła na kanapie. Mężczyzna przysunął sobie krzesło i usiadł naprzeciwko niej. Odwróciła głowę w bok, nie chciała na niego patrzeć. Ręce założyła na piersi.

- Tak, masz rację niedługo muszę lecieć do Stanów. Tuż po tym, jak zdecydowałem się zastąpić Waldka, dostałem zaproszenie z USA Today. Byłem kiedyś u nich na praktykach. Znowu mnie zaprosili. Zgodziłem się. Tylko wtedy jeszcze nie znałem ciebie. Myślałem, że popracuję tu kilka miesięcy, a potem polecę do Nowego Jorku i może już tam zostanę. Wszystko się zmieniło kiedy wparowałaś do mojego gabinetu.

Przerwał na chwilę. Karolina złowrogo łypnęła okiem w jego stronę.

- W tamtej chwili zrozumiałem, że muszę zrobić wszystko żeby odwołać ten wyjazd. Takie wrażenie na mnie zrobiłaś. - kontynuował. Położył dłonie na kolanach kobiety. Nie strąciła ich - zbierałem się kilka razy żeby z tobą o tym porozmawiać, ale nigdy nie było dobrego momentu. Szczególnie po powrocie z Turcji. Za każdym razem kiedy miałem ci powiedzieć tchórzylem. Zachowywałem się jak gówniarz.

Brzmiał szczerze. Jakaś drżąca nuta w jego głosie kazała Karolinie wierzyć w jego słowa. Zerknęła na niego. Kącik jej ust drgnął nieznacznie na wspomnienie ich pierwszego spotkania.

- Co teraz? Na jak długo lecisz - zapytała

- Początkowo miał być rok. Udało mi się wynegocjować sześć miesięcy. Czas szybko leci i na święta będę z powrotem. Obiecuję.

Przybliżył się nieznacznie. Siedziała wyprostowana, mięśnie miała zesztywniałe. Patrzyła w jego zazwyczaj śmiejące się, a teraz poważne, zielone, oczy.

- To dla ciebie ogromna szansa. Musisz ją wykorzystać, głupotą byłoby zmienić plany ze względu na mnie.

- Nie. Nie byłoby. Zależy mi na tobie, na nas i nie zamierzam z tego rezygnować. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak się czułem. Zakochałem się Karolina.

Wyznanie było tak niespodziewane i tak rozbrajająco szczere, że Karolina musiała na niego spojrzeć. Wtedy on ujął jej twarz w dłonie i pocałował.

- Powiedz, że na mnie zaczekasz - poprosił cicho opierając się o jej czoło.

Wzruszenie dusiło ją za gardło, tylko pokiwała głową. Siedzieli tak blisko siebie nie mówiąc nic. Karolina poczuła się zmęczona. Położyła się na kanapie, głowę oparła na czarnej poduszce i zasnęła. Emocje i wiadomości zwaliły ją z nóg. Błażej usiadł, głowę kobiety położył na swoich kolanach. Nogi wyciągnął na stoliku. Cicho włączył telewizor.

Karolina obudziła się po dwóch godzinach. Błażej stał przy kuchence i drewnianą łyżką mieszał sos na patelni. Podeszła do mężczyzny i objęła go w pasie.

- Lepiej czujesz?

Podał jej do oblizania czubek łopatki. Kurczak w azjatyckim stylu był pyszny. Delikatny, soczysty i zanurzony w słodko-kwaśnym sosie z subtelną nutą sezamu.

- Trochę. Głowa mnie boli jakbym miała kaca.

Zamieszał danie jeszcze kilka razy, a kiedy uznał, że jest gotowe nałożył do miseczek po solidnej porcji. Ze względu na wczesną porę do kieliszków nalał tylko trochę wina.

- Doskonałe. Dziękuję - wytarła usta serwetką

- Cieszę się, że ci smakowało.

Napięcie między nimi wciąż było wyczuwalne. W końcu Błażej wyciągnął rękę i pociągnął Karolinę na swoje kolana. Zanurzył dłoń w jej włosach. Objęła go ramionami, a on ją pocałował. Po chwili przenieśli się na sofę. Nagromadzone emocje nie pozwoliły na delikatność. W ekspresowym tempie pozbywali się swoich ubrań. Pożądanie mieszało się z pragnieniem zrzucenia z siebie tego wszystkiego, co tak nagle stanęło między nimi. Zdyszani dotarli do spełnienia. Leżeli przytuleni, Karolina ukradkiem otarła łzy, które napłynęły jej do oczu.

- Proszę nie płakać, pani redaktor. Zobaczysz, że wszystko się ułoży. Jeszcze za mną zatęsknisz. Ja będę tęsknił jak cholera, słowo skauta - dodał już poważniej.

Dla potwierdzenia swoich słów przygarnął ją jeszcze bliżej i pocałował w głowę. Karolina przykryła ich nagie ciała kocem. Wtuliła się w gorące, wyrzeźbione ciało i palcem wodziła po odkrytej piersi mężczyzny. Nie rozmawiali więcej o jego zbliżającym się wyjeździe. Rozstanie i tak było było nieuchronne. Chcieli cieszyć się wspólnymi chwilami i nie zadręczać się tym, co miało nadejść.

Przypadki K.K. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz