Rozdział 33

15 2 0
                                    

Błażej Rogalski ciągnąc za sobą wielką walizkę wyszedł z hali przylotów. Kuląc się przed zimnem grudniowego popołudnia skierował się na parking, gdzie miał czekać na niego ojciec. Błażej nie zdecydował jeszcze czy kupi mieszkanie czy znowu coś wynajmie. Na razie chciał odpocząć po podróży i zastanowić się nad tym jak odzyskać Karolinę.
Po kilku godzinach jazdy wszedł do swojego dawnego pokoju. W łazience wziął prysznic i poszedł do kuchni gdzie ojciec szykował kolację. Wzrok mężczyzny padł na stosik kolorowych magazynów, który leżał na kuchennym stole. Zaczął przeglądać tytuły.

- To twoje? - zwrócił się do ojca

- Jadzia musiała zostawić kiedy była ostatnio.

Jadwiga była przyjaciółką ojca, z którą spotykali się od czasu do czasu. Ona wdowa, on wdowiec połączyła ich pasja do górskich wędrówek.
Błażej zaczął przeglądać gazety. Taka jak TY leżała na samym spodzie. Zawsze go zastanawiało dlaczego numery styczniowe ukazują się w grudniu. Nigdy tego zjawiska nie rozumiał. Otworzył pismo i oniemiał. Z niewielkiego zdjęcia patrzyła na niego Karolina Kłos. Włosy miała związane w elegancki kucyk, biała koszula i wąski, damski, krawat dodawały jej powagi.

- O kurwa - wyrwało mu się.

- Coś się stało? - ojciec spojrzał uważnie na syna.

- Nie. Wszystko w porządku.

Nie miał pojęcia o zmianach w redakcji. Po wyjeździe nie śledził tego, co się w niej działo. Ucieszył się. Karolina zapracowała na ten awans i to stanowisko od dawna jej się należało. Właściwie sam się zastanawiał dlaczego to jemu Krajewski powierzył zastępstwo skoro miał pod bokiem kogoś takiego jak ona. Z drugiej strony gdyby nie to nigdy by jej nie poznał, nie spędził tylu wspaniałych chwil. I pewnie nie musiałby jej teraz przepraszać.

Wzrokiem przebiegł tekst. Miał coraz większy mętlik w głowie. Czy to możliwe, że nie wszystko stracone? Odniósł wrażenie, że swoje słowa Karolina skierowała do niego. Co było pewnie myśleniem bez sensu bo skąd mogła wiedzieć, że on to przeczyta. A może po prostu chciała się pozbyć swoich nagromadzonych emocji? Jakkolwiek by było zdecydował, że następnego dnia pojedzie do redakcji i zaskoczy redaktor naczelną. Oczywiście spodziewał się, że go wyrzuci z biura albo zaszczyci soczystą wiązanką przekleństw.

W nocy kiepsko spał. Skutki jet lagu to jedno, ale myślenie o tym co powie i jak się zachowa kiedy zobaczy Karolinę to zupełnie co innego. Postanowił, że do redakcji pojedzie po południu. Miał nadzieję, że większość osób pójdzie wtedy do domów i jego nagła wizyta nie wywoła wielkiego poruszenia. Styl pracy Karoliny poznał dość dobrze.  Wiedział, że zazwyczaj wychodzi ostatnia. Oczywiście teraz mogło się to zmienić, jechał jednak pełen dobrych przeczuć.

Kiedy wjeżdżał windą na siódme piętro i przekraczał szklane drzwi biura na dworze było już ciemno. Nad opustoszałymi biurkami światła były zgaszone. Tylko od strony gabinetu redaktor naczelnej przedzierały się smugi światła. Idąc przez redakcję nie spotkał nikogo. Podszedł do szklanego gabinetu. Zobaczył Patrycję Bukalską porządkującą jakieś papiery. Zapukał w szybę. Przestraszona kobieta podniosła wzrok.

- O ja pierdolę - powiedziała chwytając się za serce.

- Ciebie też miło widzieć.

- Co tu robisz? Karoliny nie ma.

- A kiedy będzie?

- Nie wiem. Wyjechała. Wiesz chyba dokąd ucieka kiedy musi sobie poukładać różne sprawy.

- Izmir?

Patrycja kiwnęła głową.

- Przykro mi. Nie mogę ci pomóc. Przed świętami na pewno jeszcze tu przyjdzie, ale nie wiem kiedy. A zresztą czego ty od niej chcesz? Mało ci jeszcze?

Przypadki K.K. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz