Karolina nie mogła odnaleźć się w miejskiej rzeczywistości. Na wsi wszystko wydawało się łatwiejsze i proste do poukładania. Po powrocie do domu ogarnęły ją nowe wątpliwości. Kobieta łapała się na tym, że nie słucha tego co mówi do niej córka. To znaczy słyszy, ale nie rozumie sensu słów wypowiadanych przez Emilię. Dziewczyna domyślała się jakiego rodzaju rozterki targają jej matką. Nie wtrącała się jednak i miała nadzieję, że Błażej, którego zdążyła szczerze polubić, nie zniknie z ich życia. Karolina dopiła kawę, odstawiła kubek do zmywarki, pogłaskała śpiącą kotkę, chwyciła teczkę z dokumentami i wyszła z domu.
Jej zamyślenie nie uszło uwadze najbliższych współpracowników. Patrycja Bukalska po tym jak Karolina przełożyła godzinę, pierwszego po przerwie świątecznej, zebrania weszła do gabinetu szefowej i cicho zamknęła za sobą drzwi. Zastała Karolinę zapatrzoną w okno wychodzące na skryte w zimowej szarówce miasto. Od razu zauważyła, że redaktor Kłos myślami jest w zupełnie innym miejscu.
- Co się dzieje? – zapytała siadając na fotelu po drugiej stronie biurka
Karolina wzruszyła ramionami. Nie bardzo wiedziała co ma odpowiedzieć. Patrycja przyjechała z mężem do jej wiejskiej chatki aby wspólnie powitać nowy rok. Redaktor Kłos ponownie wzruszyła ramionami. Nie wiedziała jak opisać swoje uczucia. Od dawna nie czuła takiej mieszanki ekscytacji i strachu jednocześnie. Patrycja zaczęła się podnosić z miejsca, zdała sobie sprawę, że na razie nic z koleżanki nie wyciągnie. Przerwało jej pukanie do drzwi. przez szparę wsunęła się głowa Natalii z działu kulturalnego.
- Karolina – zaczęła, ale spłoszyła się widząc minę szefowej – kurier przyniósł jakąś przesyłkę do ciebie
Patrycja zerwała się z miejsca odbierając z rąk zdziwionej Natalii torbę z logo popularnej kawiarni. Nie zwracając uwagi na zaciekawione spojrzenie Karoliny zajrzała do środka, a na jej usta wypełzł szeroki uśmiech. Przesunęła pakunek w kierunku naczelnej. Natalia nie powiedziała nic więcej i wyszła z gabinetu. Karolina delikatnie rozchyliła papier i zajrzała do wnętrza przesyłki. Wyjęła z niej kubek z dużą kawą i zawiniętą w papier z firmowym logo kanapkę. Był też liścik. Drżącą ręką otworzyła złożoną kartkę i zaczęła czytać.
Dzień dobry Pani Redaktor,
Jak Panią znam pewnie nie wypiłaś jeszcze kawy, ani nie zjadłaś śniadania bo siedzisz, rozmyślasz i rozkładasz wszystko na czynniki pierwsze. Nie jest to, co prawda turecka kawa, ale mam nadzieję, że macchiato nie zdążyło wystygnąć i przynajmniej trochę rozjaśni ci umysł. Kobieta za ladą zapewniła mnie, że bułka nie zawiera nawet grama węgli. Osobiście nie rozumiem jak można z własnej woli pozbawiać się przyjemności zjedzenia pachnącej i pysznej pszennej bułeczki, ale de gustibus non est disputandum. Na deser pomyśl o mnie, dzień od razu będzie lepszy. B.
- Jak zwykle pewny siebie – mruknęła Karolina, ale uśmiechnęła się i upiła łyk kawy z sieciówki starając się przy tym nie skrzywić.
- Pokaż co tam masz – Patrycja wyrwała karteczkę z ręki koleżanki i szybko prześledziła wzrokiem tekst – no i co z tym zrobisz?
- Nie mam pojęcia Patka. Przez te kilka dni, na wsi, wszystko wydawało się proste. A teraz już sama nie wiem.
- A może po prostu przestań rozmyślać i zobacz dokąd was to zaprowadzi, co? Byłam tam Karolina – głos Patrycji przybrał ostrzejsze nuty – widziałam jak on na ciebie patrzy, jak się stara i jak mu zależy. Ty też nie wyglądałaś jakbyś się źle z tym czuła. Przeciwnie, miałam wrażenie że w końcu odpuściłaś i zeszło z ciebie napięcie. Poza tym, Ala miała podobne odczucia. Tak, w drodze powrotnej wymieniłyśmy spostrzeżenia.
CZYTASZ
Przypadki K.K.
ChickLitKarolina Kłos to znana dziennikarka zatrudniona w kobiecym piśmie. Kocha Turcję i wszystko co związane z tym krajem. Samodzielnie wychowuje nastoletnią córkę, uczennicę liceum. W życiu zawodowym odnosi sukcesy, w przeciwieństwie do życia osobistego...