Rozdział 32

11 1 0
                                    

Jeszcze oficjalnie nie została redaktor naczelną, a przed Karoliną już otworzyły się nowe możliwości. W połowie listopada została poproszona o poprowadzenie gali muzycznej. Było to wielkie wydarzenie o zasięgu ogólnopolskim. Wymagało od prowadzących prób i przygotowań. Karolina traktowała to jako nowe doświadczenia. Dotąd raczej stroniła od wielkich gal i błysku fleszy. Tym razem również była bliska odmowy, w ostatniej chwili zgodziła się poprowadzić uroczystość wraz z jednym z aktorów młodego pokolenia. Organizatorom zależało na młodym, dowcipnym duecie. Redaktor Kłos została ubrana w długą, błyszczącą suknię w kolorze brzoskwini. Włosy jakby czesane wiatrem zostały tylko delikatnie ufryzowane. Stanęła na wielkiej scenie obok wysokiego mężczyzny. Na wielkiej scenie Teatru Narodowego poczuła się bardzo mała. Gala trwała kilka godzin i była transmitowana na żywo. Kilka razy jej opanowanie ratowało sytuację, kiedy współprowadzący zapomniał co ma mówić.
Z bankietu Karolina się wymigała. Z ulgą zdjęła suknię i niewygodne buty. Wskoczyła w spodnie i pojechała do domu. Wcześniej jednak musiała zapozować do kilku zdjęć. Wiedziała, że następnego dnia fotografie obiegną internet i papierowe wydania magazynów.

Alicja: Kochana. Oglądałam. Byłaś boska! Świat przed tobą stoi otworem! Buziaki.

Patrycja: Karola. Wypadłaś świetnie. Jutro idziemy na drinka to opić. Pa!

Kochane dziewczyny. Zawsze mogła liczyć na ich wsparcie. Do domu dojechała strasznie zmęczona. Emilia czekała na nią z dumą wypisaną na twarzy. Było dobrze po północy kiedy z kubkiem herbaty i kotką na kolanach siedziała pod kołdrą bo z emocji nie mogła zasnąć. Ekran telefonu rozbłysł przychodzącą wiadomością.

Błażej Rogalski: Gratulacje pani redaktor. Dobra robota.

Na tego niespodziewanego SMS-a Karolina nie odpisała od razu. Nie wiedziała co. Miała tylko podziękować czy napisać o jedno zdanie więcej? Nie chciała ryzykować wymiany kolejnych wiadomości. Bała się do czego mogłaby doprowadzić. Nie mieli ze sobą kontaktu od pamiętnego SMS-a, którego Rogalski wysłał kończąc, jak myślała, ich znajomość.

Karolina Kłos: Dziękuję.

Błażej oglądał internetową transmisję gali. Poczuł jakby raził go prąd. Ostatnim czego się spodziewał zobaczyć na scenie była obecność Karoliny. Patrzył w ekran jak zaczarowany. Blask, który od niej bił raził w oczy. Mimo, że się uśmiechała, kiedy kamera robiła zbliżenie, w jej oczach widział jakiś smutek. Przemknęło mu przez myśl, że może się pomylił, może źle odczytał zdjęcia. Jaką miał pewność, że to nie fotomontaż? Nie znał przecież nadawcy maila, nie było też podpisu. Tamta wiadomość zawierała tylko załączniki. Zrozumiał, że najprawdopodobniej się pomylił, a tym samym skrzywdził Karolinę. Skrzywdził kobietę, którą pokochał. Nie chciał z nią rozmawiać. Dawne urazy i strach przed ponownym zranieniem okazały się silniejsze.

Kurwa.

Jego umowa z USA Today kończyła się za dwa tygodnie. Wróci do Polski, a potem pojedzie do Karoliny i będzie błagał o wybaczenie. Jeśli będzie miał szczęście może nie wszystko okaże się  stracone.

Karolina powoli przejmowała obowiązki od Waldemara Krajewskiego. Więcej czasu spędzała w jego szklanym gabinecie niż przy swoim biurku. Liczyła, że mimo nowych zadań będzie miała czas na pisanie artykułów. Z tego rezygnować nie chciała. Czuła się związana z czytelnikami, nie zamierzała ich zawieść.

Powoli zaczynała się godzić z tym, że Rogalski zniknął z jej życia tak samo nagle jak się w nim pojawił. Mimo, że znajomość była krótka, gwałtowna i tak samo się zakończyła, czuła żal. Jakaś część jej serca tęskniła za tym mężczyzną. Wiedziała, że za jakiś czas tęsknota minie, wspomnienia się zatrą, a ona znowu poczuje się wolna.

Po gali wręczenia muzycznych statuetek nabrała wiatru w skrzydła. Jej telefon rozdzwonił się z kolejnymi propozycjami prowadzenia mniejszych i większych wydarzeń. Karolina grzecznie odmawiała. Jej świat był przed ekranem komputera, opisywała świat słowami tak, jak go widziała. Stanie w blasku fleszy nie było dla niej. Tym, co na pewno się zmieniło było to, że musiała zacząć pojawiać się na premierach filmowych , pokazach mody czy balach dziennikarzy. Waldek oficjalnie wyznaczył ją do reprezentowania magazynu. W wydarzeniach brała udział sama lub zabierała ze sobą Patrycję. Powoli zastanawiała się jakimi słowami przywitać czytelników w styczniowym wydaniu czasopisma. Nowy rok, nowe otwarcie i ona w nowej roli. Im dłużej myślała, tym mniej wiedziała co chciałaby napisać. Terminy goniły, czas się kurczył.
Zdarzało się, że pochłonięta pracą, próbną maturą córki i szukaniem z nią kreacji na zbliżającą się studniówkę nie myślała o redaktorze Rogalskim.

Ze zdziwieniem przyjęła fakt, że Tomasz jakoś częściej zaczął się pojawiać. Proponował, że zrobi zakupy, pojedzie z samochodem na przegląd lub wymieni w nim opony na zimowe. Karolina podejrzliwie patrzyła na byłego partnera. Emilia też odbierała zachowanie ojca jako dziwne. W końcu Karolina nie wytrzymała.

- Dobra Tomasz. Powiedz o co chodzi. Wydaje mi się, że przez ostatnie dwa tygodnie wyczerpałeś wizyty na kolejne trzy miesiące.

Mężczyzna spojrzał trochę spłoszonym wzrokiem.

- O nic nie chodzi. Nie mogę córki odwiedzić?

- Pierdolisz. Nie wierzę ci. Nagle ci się instynkt ojcowski odpalił? Emilia za chwilę skończy osiemnaście lat, a ty mi wyjeżdżasz z miłością do córki.

- No dobra. Andrzej z mojej ekipy robi imieniny gdzieś w knajpie w mieście. Zastanawiałem się czy byś ze mną nie poszła.

- Nie no, normalnie klęska urodzaju - prychnęła -  Ty sobie jaja ze mnie robisz?! Nigdzie z tobą nie pójdę. Zapytaj swojej Ilonki albo Marlenki.

- Kogo? I jaka klęska urodzaju? O czym ty mówisz?

- Nieważne. Nigdzie z tobą nie pójdę. Wybij to sobie z głowy.

Tomasz wyszedł, a Karolina nalała sobie do szklanki zimnej wody. Ledwie, z pomocą brata, pozbyła się natarczywego polonisty, a z niespodziewaną propozycją wyskoczył jej eks.
Tego przynajmniej mogła i nie bała się spławić w ostrych słowach sama. Do pogonienia Huberta poprosiła o pomoc brata. Polonista, mimo tego, że stanowczo odmawiała, dzwonił z różnymi dziwnymi sprawami jakby Karolina była jakimś kompendium wiedzy. Nie przejmował się jej odmowami. W końcu zmęczona jego  natarczywością umówiła się z nim na kawę. Kiedy wychodzili z kawiarni usytuowanej w zatłoczonym centrum handlowym niby przypadkiem wpadła na wracającego ze służby Marka. Tak, jak przypuszczał jej brat, policyjny mundur zrobił swoje i Tomala więcej się nie odezwał.

Karolina usiadła przy komputerze. Odnalazła folder z tekstami i pomysłami na różne okazje. Zaczęła przeglądać po kolei wszystkie pliki licząc, że spłynie na nią natchnienie do pierwszego w jej karierze wstępniaka. W książkowym notesie spisywała w punktach pomysły i luźne myśli, które do niej spłynęły. Nigdy nie miała problemu z orzekaniem myśli na papier. Tym razem było inaczej. Chciała przekazać wiecej niż miała miejsca w rubryce.

Napisała pierwsze zdanie. Potem kolejne. Po upływie godzinie była zadowolona z efektu. Tekst dała jeszcze do przeczytania Emilii. Dziewczyna potwierdziła właściwy kierunek jakim poszła Karolina. Tekst był gotowy do druku.

Witam się dzisiaj z Wami w nowej roli. Po kilku latach nadszedł, trochę niespodziewanie dla mnie samej, czas aby stanąć z drugiej strony kamery.
Mam nadzieję, że spodobają się Wam zmiany jakie Takiej jak TY przyniesie Nowy Rok. Długo zastanawiałam się jak Was powitać, co napisać. Nie było łatwo. Bo czy prosto jest otworzyć nowy rozdział, kiedy stary nie jest do końca zamknięty? Czy z łatwością można zacząć realizować nowe plany jeśli nie wszystkie ubiegłoroczne zostały zrealizowane?
Czy łatwo jest zostawić za sobą to, co było i ruszyć do przodu?
Nie. Na ten Nowy Rok przede wszystkim Wam, ale i sobie, życzę  abyśmy odnaleźli nowe szanse nie porzucając wspomnień. Dbajmy o nie. Pielęgnujmy nawet te krótkie chwile, które były dla nas ważne. Nie zapominajmy o ludziach, którzy gościli w naszym życiu czyniąc je choć na chwilę  pełniejszym.
Wszystkiego najlepszego dla Was.

Karolina Kłos.







Przypadki K.K. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz