Rozdział 26

17 3 0
                                    

W poniedziałek Karolina była tak  wyczerpana, że nie miała siły wstać i jechać do pracy. Emilia szykowała się do szkoły. Przed wyjściem z domu zajrzała do pokoju matki. Jej telefon znowu zadzwonił. Podeszła do aparatu.

- Halo? Dzień dobry. Emilia z tej strony.

- Cześć Emilka - Waldek Krajewski starał się aby jego głos brzmiał swobodnie - jest mama?

Dziewczyna spojrzała na śpiącą kobietę.

- Jest, ale ona... źle się czuje - nastolatka przez chwilę zastanawiała się co powiedzieć - kiedy się obudzi powiem jej, że dzwoniłeś.

- Dziękuję.

Waldemar Krajewski rozłączył się i z westchnieniem odłożył telefon na biurko. Domyślał się skąd nagła niedyspozycja Karoliny. Jego najlepsza pracownica i przyjaciółka zarazem nie brała wolnego jeśli naprawdę nie musiała. Nie chodziła na zwolnienia lekarskie odkąd Emila podrosła i skończyła trzecią klasę podstawówki. To oznaczało, że musiało stać się coś poważnego.

- Patrycja, wiesz może co się dzieje z Karoliną? - zapytał kiedy Bukalska weszła do jego pokoju

- Nie mam pojęcia - kobieta wyglądała jakby naprawdę nie wiedziała co się stało z jej koleżanką.

Krajewski pokiwał w zamyśleniu głową. Kiedy kilka dni wcześniej obserwował redaktor Kłos i Błażeja Rogalskiego w mig pojął, że tą dwójkę coś musi łączyć. Z jednej strony ucieszył się. Lubił  oboje i każdemu życzył jak najlepiej. Z drugiej wiedział o planach kolegi i domyślił się z czego może wynikać złe samopoczucie Karoliny.
Uśmiechnął się pod nosem. Kilka miesięcy temu nie mógł nawet przypuszczać jak jego decyzje wpłyną na losy dwójki bliskich mu ludzi. Karolinę znał od wielu lat. Wiedział jak wybredna jest w stosunku do mężczyzn.  Był ciekawy jakim wytrychem Błażej dostał się do jej serca. Jego znał krócej, ale miał o młodszym koledze jak najlepszą opinię. I to nie tylko w kwestiach zawodowych.

Koło południa Karolina wstała, wzięła długi prysznic i jak mogła starała się zatuszować opuchliznę pod powiekami. Pojechała do pracy. Wchodząc do redakcji przybrała na usta lekko zauważalny uśmiech. Włączyła komputer i nerwowo zerkała w stronę pokoju naczelnego. Westchnęła głośniej kiedy dotarło do niej, że jeszcze kilka dni wcześniej ten pokój był zajmowany przez kogoś innego. Zapanowała nad łzami, które zaczęły napływać do oczu.

Poczekała aż szef skończy telekonferencję i zapukała w szklane drzwi.

- Cześć, mogę ci zająć chwilkę?

Waldek Krajewski spojrzał na koleżankę.

- Emilka powiedziała, że jesteś chora. Cieszę się, że już lepiej się czujesz.

Karolina nie skomentowała jego słów.

- Chciałabym odebrać zaległy urlop. Wiem, że zaczyna się sezon urlopowy, ale potrzebuję odpocząć.

- Jakiś kolejny wyjazd?

- Nie. Kupiłam dom po dziadkach. Muszę go odświeżyć i urządzić.

- Nie chwaliłaś się. Gratulacje.

Uśmiechnęła się smutno. Przypomniała sobie w jakich okolicznościach odwiedziła miejsca swojego dzieciństwa.

- Mogę na ciebie liczyć? Jeśli trzeba mogę pisać, ale muszę stąd wyjechać nawet na krótko.

- Rozumiem. Bierz to wolne i o nic się nie martw. Karolina! - zawołał zanim wyszła z gabinetu - on wróci. Zobaczysz.

Posłała mu słaby uśmiech, pokiwała głową i wyszła.

Przypadki K.K. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz