Rozdział 7

28 4 0
                                    

- Cześć ciocia - w sobotnie popołudnie Emilia otworzyła drzwi wpuszczając Alicję do mieszkania - mama jest u siebie. W nocy wróciła z tej swojej firmowej imprezy i zachowuje się dziwnie.
Dziewczyna wskazała na przymknięte drzwi salonu, który jednocześnie pełnił funkcję sypialni Karoliny.
- Dobrze, że zadzwoniłaś. Zaraz sprawdzimy o co chodzi.
Kobieta odwiesiła płaszcz, buty też zostawiła w przedpokoju. Zanim weszła do pokoju z daleka przyjrzała się przyjaciółce. Karolina, w rozciągniętym dresie, siedziała na sofie patrząc tępo przed siebie. W telewizji leciał jakiś film, ale wyglądało na to, że kobieta myślami jest gdzie indziej. Kabanosy zagryzała camembertem. Alicja wślizgnęła się do pokoju i usiadła obok przyjaciółki.
- Ciekawy? - zapytała wskazując na telewizor
- Co? - zapytała nieprzytomnie Karolina
Alicja pstryknęła pilotem zmuszając tym samym koleżankę aby na nią spojrzała. Usiadła bokiem żeby lepiej widzieć twarz  przyjaciółki i malujące się na niej emocje. Karolina westchnęła.
- Wczoraj mieliśmy imprezę - zaczęła i ugryzła kawałek cienkiej kiełbaski.
Tyle Alicja już wiedziała. Czekała na dalszy ciąg wydarzeń. Karolina opowiedziała o tym, co się wydarzyło i jakie towarzyszyły jej emocje.
-  A na koniec - podsumowała - przyśnił mi się...
- Poczekaj naleję sobie wody bo zaczyna robić się gorąco - Alicja poderwała się z miejsca i śmiejąc się ruszyła w stronę kuchni.
- Jako wujek - zakończyła Karolina
Alicja zatrzymała się w pół kroku. Wróciła na swoje miejsce i wyjęła z torebki telefon.
- Jaki wujek?
- Normalny. Mój. Miał sumiaste wąsy, łysiejącą czuprynę i rubaszny śmiech.
Alicja stukała w telefon najwyraźniej czegoś szukając. Mimo swoich czterdziestu kilku lat była niepoprawną marzycielką, wierzyła w sny, medycynę naturalną i bioenergoterapię. Skończyła nawet kilka kursów w tym kierunku i czasem odprawiała nad zmęczoną Karoliną seanse mające dodać jej witalności. To była druga twarz Alicji Drzewieckiej. Pierwsza to całkiem zwykła i poważna twarz księgowej.
- Zobacz - pomachała telefonem przed nosem zdumionej Karoliny - tu jest napisane, że kontakt z wujkiem oznacza niezadowolenie z relacji z szefem.
Tym zdaniem Ala przyciągnęła uwagę koleżanki. Tak naprawdę nie mieli z Błażejem złych relacji. Było między nimi napięcie. Przyciągali się aby za chwilę odepchnąć. Sytuacja zaczynała robić się komiczna. On serwował jej złośliwe uwagi i kąśliwe komentarze, ona odpowiadała tym samym. Krążyli wokół siebie jak dwa, czające się drapieżniki.
- Powiedziałam mu, że mam chłopaka.
Alicja opluła się wodą kiedy to uslyszała.
- No to teraz masz dwa wyjścia - powiedziała ponownie siadając obok Karoliny
- Jakie?
- Albo naprawdę znajdziesz sobie faceta albo pozwolisz żeby to on nim został.
We wzroku Ali czaiło się wyzwanie. Karolina nie miała ochoty nikogo sobie szukać. Tym bardziej nie było szansy na drugą, zasugerowaną, przez Alicję opcję.
Błażej Rogalski nie mógł znaleźć sobie miejsca. Nie mógł skupić się na czytanej książce, nie miał ochoty słuchać muzyki. Wciąż rozpamiętywał poprzedni wieczór. Nieustannie czuł bliskość Karoliny. Zapach jej perfum, ciepło jej ciała. Cholera, co się z nim działo? Przecież on nie ufał kobietom. Wszystkie były takie same. Zdobędą zaufanie, człowiek straci czujność a one nagle odejdą. Tak po prostu bez wyjaśnienia. Bo inny facet ma lepszy samochód, więcej kasy albo jest fanem ciężkiego rocka. Cokolwiek, co sprawia, że w jej oczach tamten jest bogiem, a ty nagle, po kilku wydawałoby się szczęśliwych  latach, stajesz się gównem. Pogrążony w rozmyślaniach założył dres, słuchawki i wybiegł z domu. Bieganie odkrył kiedy Jagoda odeszła. Nie, odeszła to złe słowo. To on ją wyprowadził ze swojego życia. Może powinien dać jej szansę, może powinien jej wysłuchać. Może udałoby się coś jeszcze uratować. Tylko, że on nie wybaczał zdrady.  Nie był w stanie. Gdyby go dotknęła czułby na sobie dotyk tamtego faceta. Był pewien, że wyobraźnia nie dałaby mu spokoju. Z Jagodą poznali się na studiach. Byli zupełnie różni, a jednak w jakiś sposób do siebie pasowali. On, fan jazzu i hip hopu. Ona wielbicielka reaggetonu. On wysoki, prawie łysy, ona w długich czarnych włosach splecionych w warkocz. On jadał w fast foodach, a ona preferowała zdrowe, domowe gotowanie. On lubił spędzać czas we dwoje lub wśród najbliższych przyjaciół. Ona uwielbiała poznawać nowych ludzi. I któregoś dnia poznała. Nakrył ich kiedy dzień wcześniej wrócił z wizyty u ojca. Chciał jej zrobić niespodziankę. Okazało się, że to ona zrobiła niespodziankę jemu. Banał. Kiedy ich zobaczył czuł jakby ktoś wypuścił z niego powietrze. Nie patrzył na Jagodę. Bał się, że zobaczy w jej oczach coś, co sprawi, że zmieni zdanie. Jego mama też kiedyś dała ojcu drugą szansę. Poczuł się na tyle pewnie, że nie krył się specjalnie z nową koleżanką. Pojęcie drugiej szansy w słowniku Błażeja Rogalskiego nie istniało. Po Jagodzie zostały mu lepsze nawyki żywieniowe. Zaczął jeść zdrowiej, gotował w domu, zwracał uwagę na etykiety. Z czasem Jagoda zniknęła z jego myśli. Od kilku lat był sam. Nie szukał związków. Dopiero kiedy poznał Karolinę Kłos coś w nim drgnęło. Ich pierwsze spotkanie nie było zbyt fortunne. Uśmiechnął się na wspomnienie tego jak wparowała do jego gabinetu i oskarżyła o wypicie jej kawy. Ta kobieta była inna od tych, które znał. Intrygowała go. Kiedy tańczyli miał ochotę przekroczyć granicę i przytulić ją do siebie. Chciał ją poczuć blisko. Odniósł wrażenie, że ona też by tego chciała. Dla niej mógł zaryzykować. Mógłby, gdyby ona nie miała chłopaka. Błażej nie był z tych, którzy dążą po trupach do celu. Nie zamierzał rozbijać niczyjego związku. Kilometry same uciekały spod nóg. Zatoczył duże koło wokół dzielnicy i wrócił do domu. Był spokojniejszy. Chwilowo udało mu się poskromić pragnienia.
Kiedy Alicja poszła do domu Karolina zrobiła córce kolację, sprawdziła wypracowanie, które Emilia przygotowała na lekcję polskiego, a potem oglądały Cztery gwiazdki. Nieważne, że do Bożego Narodzenia zostało kilka dobrych miesięcy. Obie lubiły ten film. Ruka ułożyła się między nimi i zasnęła  zadowolona. Emilia gładziła kotkę, która mruczała i przeciągała się błogo.
Karolina na chwilę odpłynęła myślami. Zastanawiała się jak powinna rozpocząć rozmowę z bratem aby dał się przekonać do jej pomysłu. Postanowiła niczego nie owijać w bawełnę. Miała tylko nadzieję, że brat zjawi się w niedzielę u rodziców.

Przypadki K.K. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz