Rozdział 17

78 7 1
                                    

Odgłos samochodów przejeżdżających po ulicy roznosił się echem po przestrzeni. Było rano i każdy jechał do pracy, szkoły czy innych tego typu miejsc. Był poniedziałek i chodź dziś było dość ładnie ,a niebo zdawało się być czyste, to minusowa temperatura i zimny wiatr zmuszały do założenia ciepłej kurtki. Chifuyu rozejrzał się, po czym szybko przeszedł na drugą stronę ulicy. Miał na sobie dość ciepły sweter ,więc nie odczuwał jakiegoś wielkiego zimna. Chłopak szedł przed siebie rozglądając się i zastanawiając nad kilkoma sprawami. W końcu Takemichi dał dość jasno znać w wiadomości ,którą do niego wysłał ,że wrócił z przyszłości i jest gorzej niż było. W sumie co chwilę jest gorzej. Wydaje się powoli ,że nie ważne co by nie zrobili ,przyszłość jest gorsza i gorsza, choć zmiany których dokonują są dobre.

Pierdolony Kisaki. Wszystko jego wina. Oby go tir na pasach jebnął.

Pomyślał blondyn idąc dalej przed siebie. Chłopak po chwili był już u celu. Plac zabaw. Wydawało się ,że to beznadziejne miejsce ,a osoby w jego wieku już nie chodzą w takie miejsca ,jednak nikt nie zabroni tu usiąść i pogadać co nie? To tutaj w sumie poznał się z Takemichim. To miejsce wywoływało u niego wiele wspomnień. Po chwili chłopak ruszył w stronę huśtawek i usiadł na jednej z nich. Zielonooki spojrzał na niebo, wzdychając ciężko. Chwilę tak trwał w tej pozycji, zastanawiając się co mógłby zrobić. W sumie to Takemichi miał największą rolę w tym wszystkim. Tylko on mógł zmienić przyszłość ,jednak musiałby wiedzieć co ma zrobić ,by w końcu raz ,a dobrze przyszłość została zmieniona. Po chwili zielonooki oparł swoją głowę o łańcuch i spojrzał przed siebie. Wydawało się tak jakby zaledwie wczoraj poznał tu Takemichiego. Pamiętał to jakby to było dziś. Baji jeszcze wtedy żył i wszystko wydawało się proste. Dopiero później wszystko się tak bardzo skomplikowało.

- modlisz się ?- odezwał się nagle znajomy głos. Blondyn odwrócił się spoglądając na chłopaka ubranego w szkolny mundurek . Takemichi spoglądał na swojego przyjaciela z lekkim zaciekawieniem ,zaś Chifuyu uśmiechnął się i odpowiedział.

- siadaj. Musimy chyba omówić kilka spraw ,co? - spytał zielonooki. Takemichi posłusznie usiadł na huśtawce obok i spojrzał na przyjaciela. Chifuyu chwilę milczał ,zanim się zaśmiał i odpowiedział z szerokim uśmiechem.

- tu się poznaliśmy. Ahah. Czuje się jakby zaledwie przed chwilą się to wydarzyło ,choć to już kilka tygodni...miesięcy.... - powiedział zielonooki. Takemichi chwilę milczał, zanim postanowił odpowiedzieć na słowa przyjaciela.

- brzmisz trochę jakbyś wiedział ,że masz zaraz umrzeć ,więc wspominasz swoje dobre chwilę.- powiedział niebieskooki. Chifuyu zaśmiał się cicho po raz kolejny, spoglądając na przyjaciela i wiedząc ,że właśnie tak to mogło brzmieć.

- no przecież umrę za dwanaście lat. Mogę chyba powspominać dobre chwile i spotkania z przyjaciółmi? - spytał blondyn śmiejąc się dalej. Takemichi jedynie się spiął i poderwał do góry z huśtawki ,a następnie odpowiedział.

- przecież to za dwanaście lat, nie za chwilę ,a po za tym zamierzam do tego nie dopuścić. - powiedział poważnie Hanagaki. Chifuyu zaśmiał się po raz kolejny ,a następnie wstał i spojrzał na przyjaciela.

- hej, nie ma tego złego. Przynajmniej jak umrę będę w końcu mógł nakopać Bajiemu za to ,że mnie zostawił- zachichotał blondyn, zaś Takemichi słysząc to, odrazu parsknął niezadowolony i odpowiedział.

- weź ty się opanuj. Nie pozwolę ci umrzeć. Masz żyć bo inaczej kto mi pomoże ratować wszechświat? - spytał poważnie niebieskooki. Chifuyu zaśmiał się słysząc to stwierdzenie ,po czym powolnym krokiem ,ruszył w stronę szkoły do której chodzi jego przyjaciel.

Tokyo Revengers: Past, Present and Future. ( Mikey x oc , Chifuyu x oc ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz