Rozdział 35

43 4 0
                                    

Takemichi otworzył drzwi wyjściowe do ogrodu i szybko wyszedł. Naoto ruszył tuż za nim. Oboje od razu rzucili się w stronę samochodu wsiadając do niego pospiesznie.

- myślisz ze Chifuyu się udało?- spytał Takemichi. Naoto nie zdążył odpowiedzieć kiedy jeden głośny strzał przeciął ciszę niczym precyzyjne ostrze. Oboje zamarli na chwilę ,zanim Naoto wszedł do samochodu od razu go odpalając.

- wsiadaj ,a nie się gapisz na ten dom i czekasz na smierć- powiedział czarnowłosy policjant. Takemichi pospiesznie wszedł do środka zamykając drzwi i zapinając pasy.

- gdzie jedziemy?- spytał nie wiedząc ,jaki jest ich cel. Naoto jedynie ścisnął kierownice i od razu ruszył dając gazu. Opony zapuszczały i ruszyli niemal natychmiast zostawiajac za sobą tylko masę kurzu.

- nie wiem. Po prostu uciekamy - powiedział Naoto po prostu jadąc przed siebie i myśląc nad tym co zrobić i gdzie się ukryć.

- twój dom?- spytał Takemichi ,a Naoto od razu odpowiedział.

- jeśli chcemy umrzeć to tak. - te słowa dość jasno odpowiadały na pytanie Takemichiego.

- to gdzie chcesz jechać?- spytał chłopak rozglądając się po ulicy ,która jechali, Naoto nacisnął gaz przyspieszając i dość mocno myśląc co mogą zrobić. Gdzie mogą sie podziać? W końcu nie mogli stanąć na pierwszym lepszym przystanku i liczyć ,że jakimś cudem nikt ich nie zobaczy.

- dlaczego Mikey to robi?- spytał Takemichi. Naoto jedynie westchnął i odpowiedział poważnie,

- to wina kisakiego, Tanjiku, Izany i tego ,że Luna go zostawiła. Uh... co takiego musiał zrobić ,że ona odeszła? Przecież Luna nigdy się nie gniewa ani nic. Wybacza wszystko. To anioł nie człowiek - powiedział Naoto ściskając mocniej kierownice. Takemichi zaś po prostu przypomniał sobie jak dość niedawno dostał od Luny śnieżką i zastanawiał się z której strony przypomina anioła.

( Takemichi i Luna są jak jakieś rodzeństwo co sobie dokucza XD)

Może.... Co gdyby znaleźć Lunę?- spytał Takemichi z powagą. Zapadła chwilowa cisza ,a Naoto po Rosji patrzył przed siebie.

- wykluczone. Pewnie nie żyje. - powiedział i brzmiał na lekko spiętego. Takemichi zaś jedynie spojrzał na niego i odpwiiedzial pewniejszy siebie.

- nie sądzę. Jeśli byli blisko z Mikeyem to na pewno żyje. Musimy ją znaleźć i - w tym momencie Naoto przerwał Takemichiemu.

- Luna nie chce mieć z tym nic wspólnego! - krzyknął ściskając mocno kierownice i zatrzymując się na środku ulicy. Chwila ciszy była jak wieczność kiedy Takemichi patrzył na niepewny wyraz twarzy Naoto.

- Luna... mieszka niedaleko... ,ale ona... po sytuacji z Mikeyem nie chciała o tym gadać. Nie powiedziała mi nigdy co dokładnie się stało ,ale powiedziała ,że nie chce o tym gadać... pewnie to też dlatego ,że straciła brata - powiedział Naoto drżąc lekko i wzdychając. - nie utrzymywała kontaktu z nikim kogo znała z czasów liceum. Zmieniła wszystko byle ,by się odizolować. - dodał czarnowłosy. Takemichi patrzył na niego dłuższą chwilę po czym zacisnął pieści.

- nie ma wyboru. Musi z nami pogadać. - powiedział stanowczo. Skoro Luna miała mieć jakieś informacje to warto było z nią pogadać... nawet jak będą musieli ją do tego trochę przymusić.

Tokyo Revengers: Past, Present and Future. ( Mikey x oc , Chifuyu x oc ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz