Rozdział 41.

29 3 0
                                    

Brunetka rozejrzała się po przestrzeni. Zauważyła iż jest środek nocy, jest na jakimś placu ,a o dziwo wokół nie ma śniegu. Zielonooka wstała z ziemi i rozejrzała się powoli ,jednak wokół była tylko pustka.  Płac był opustoszały.

- co jest nie tak?- powiedziała sama do siebie. Dziewczyna lekko się spięła i od razu spojrzała na swoje dłonie. Były inne. Może wcześniej tak nie zwracała uwagi na szczegóły ,ale im częściej miała sny tym bardziej je rozumiała i w ten sam sposób była w stanie zachować spokój. Teraz widziała dokładnie ,że jej dłonie są inne. Innymi słowy zapewne była w czyim ciele i widziała to z czyjejś perspektywy.  Dziewczyna chwilę patrzyła na swój strój widząc mundur Toman. Lekko zadrżała i zaczęła szukać znaku szczególnego ,który mógłby pomoc jej odróżnić osobę ,która jest. Ostatnio jej sen w którym wcieliła się w kogoś skończył się topieniem pod lodem. Dziewczyna po chwili zauważyła czerwone wstęgi na stroju. Rozpoznała od razu iż jest samym przywódcą Toman.

- Miki... - powiedziała cicho i szybko się rozejrzała. Dalej była sama. Zupełnie sama. Tak jakby nic się nie działo ,jednak jeśli miała sen to coś musiało się stać.  Dziewczyna niepewnie spojrzała na swoje stopy szukając odpowiedzi. Poczuła się dość dziwnie teraz kiedy była tak spokojna we śnie i miała czas ,by się zastanowić. Zupełnie nagle zaczęła słyszeć odgłosy walki. Zielonooka od razu rozejrzała się ,jednak niczego nie widziała. Zupełnie niczego. Głosy walki ,jednak były coraz to głośniejsze i głośniejsze.

- coś jest nie tak- powiedziała niepewnie i chciała się ruszyć z miejsca ,jednak w tym momencie usłyszała głośny strzał. Każdy mięsień w jej ciele się napiął.

Strzał? To brzmi jak... zwykła wiatrówka. Nic szczególnego ,ale skąd strzał?

Spytała sama siebie w myślach. Po chwili zielonooka poczuła jak jej usta napełniają się jakąś cieczą. Zakaszlała wypluwając krew i czując jak jej oczy powoli wypełniają się łzami bólu ,choć nie czuła go w ogóle. Po chwili upadła i spojrzała na siebie. Krew lala się z jej klatki piersiowej. Poczuła niepokój widząc ,że rana znajduje się w miejscu gdzie jest serce. Jej wzrok powoli zaczął się psuć powodując ze kolory się rozmazują. Po chwili usłyszała tylko jak ktoś krzyczy głośno. Wydawało się ,że zna te głosy ,jednak szok i strach nie pozwoliły jej teraz logicznie myśleć. Po chwili zamknęła oczy ,a kiedy otworzyła je znowu znalazła się w swoim pokoju. Od razu podniosła się z łóżka i odkryła patrząc na swoje ciało ,by upewnić się ,że jest znowu sobą.

Czy ja... to .. Mikey umarł.

Zielonooka poczuła jak coś kapie na jej klatkę piersiową. Zauważyła łzy spływające jej z oczu. Na razie była w szoku i raczej nie za bardzo wiedziała co się dzieje. Miała kolejny sen. Sen w którym Mikey umarł. Został postrzelony. Dziewczyna czuła się źle ,a serce bolało ją na samą myśl. Nie sadziła że sen ją tak ruszy. Lubiła Mikeya i to logiczne ,że jej zależało ,jednak nie sadziła ,że ten sen tak potrząśnie nią tym bardziej ,że była przyzwyczajona do tak drastycznych scen.

Co ja mam teraz zrobić? Nie umiem się uspokoić.

Pomyślała czując jak przechodzą ją dreszcze, jest jej niedobrze ,a w ustach dalej ma posmak metalicznej krwi. Próbowała powstrzymać łzy ,ale nie mogła ,więc po prostu wstała na drżących nogach i podeszła do lustra ,by spojrzeć na siebie. Chciała się upewnić ,że nic jej nie jest ,bo dalej się czuła jakby krew wypływała z jej serca.  Chwilę stała patrząc na swoje czerwone oczy wypełnione łzami, zaczerwienione policzki i spocone czoło. Dopiero teraz poczuła ,że bardzo się spociła. Mimo to było jej zimno w tym momencie. Luna spojrzała na godzinę dość niepewnie zauważając iż dalej jest ciemno czyli jest środek nocy.

Tokyo Revengers: Past, Present and Future. ( Mikey x oc , Chifuyu x oc ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz