Zielonooka dziewczyna ruszyła szybszym krokiem w stronę schodów ,a następnie skierowała wzrok na blondyna idącego za nim.
- spokojnie. Idę za tobą. - powiedział Mikey ,widząc jak brunetka odwraca się już któryś raz z kolei. Luna zaprowadziła go w dość nietypowe miejsce. Do tego dziewczyna co jakiś czas spoglądała na niego, jakby chciała upewnić się ,że nadal za nią idzie. Mikey rozejrzał się, widząc po prostu pagórek i jedne, jedyne schody prowadzące na sam szczyt. To miejsce było dość przyjemne. Puste, odludne. Po prostu nikt nie przeszkadzał im w spędzaniu czasu razem. Śnieg co prawda przestał już sypać ,ale i tak wszystko było zasypane. Warstwa tego białego puchu nie była gruba. Po prostu przykrywała trawę i tyle. Luna widząc jak Mikey zbliża się do schodów, po prostu ruszyła dalej, trzymając się mocno barierki i wchodząc na samą górę. Blondyn zrobił to samo, wchodząc powoli na sam szczyt.
- nie mamy sanek Luna - powiedział czarnooki, śmiejąc się cicho. Pagórek na ,który weszli był dość duży i zapewne zjazd na sankach z samego szczytu był zabawny. Luna zaś słysząc wypowiedz chłopaka , postanowiła mu odpowiedzieć.
- nie przepadam za sankami. Wolę łyżwy. Po za tym nie po to tu przyszliśmy. Chcę ci coś pokazać. - powiedziała zielonooka ,uśmiechając się szeroko. Mikey dość niepewnie przytaknął, po czym ruszył dalej. Oboje po chwili znaleźli się na szczycie. Chłopak zastanawiał się co takiego może być na górze tego pagórka. Raczej nic ciekawego. Z jednej strony powinien raczej bardziej entuzjastycznie podchodzić do tej całej podróży ,jednak na prawdę nie rozumiał, co takiego jest w tym konkretnym pagórku. Na szczycie było jedynie jedno drzewo ,które teraz było pozbawione liści.
- chodź. Szybko- powiedziała Luna ,łapiąc dłoń chłopaka i ciągnąc w stronę drzewa. Mikey ruszył za nią posłusznie, wzdychając cicho. Nie rozumiał za bardzo nic co się działo. Może i drzewo było ładne ,ale na pewno nie teraz kiedy było zupełnie nagie i przysypane śniegiem. Oboje podeszli do drzewa ,a wtedy Luna szybkim ruchem odwróciła się do przyjaciela i uśmiechnęła.
- teraz spójrz za siebie. W stronę przeciwną od miasta okey. Jakby...na zachód. - powiedziała brunetka. Czarnooki nie rozumiał za bardzo ,jednak zrobił, co dziewczyna kazała. Ciepłe promienie oświetliły jego twarz ,a oczom ukazał się malowniczy krajobraz zachodzącego słońca. Po tej stronie nie było miasta ani żadnych budynków. Jedynie polana, rzeka i drzewa ,które w połączeniu z zachodem słońca wyglądały cudownie.
- wiem ,że to nic niezwykłego. Zwykły zachód słońca i tyle ,ale często przychodziliśmy tu z rodzicami ,jak byłam mała. Kocham to miejsce ,a ten krajobraz pozwala mi przypomnieć sobie dawne czasy. Chciałam... ci to pokazać ,bo jest tu nawet ładnie. - powiedziała Luna ,a jej głos był dość niepewny. Widać było ,że wątpiła w to ,iż to miejsce może podobać się Mikeyowi. Bała się ,że chłopak nie podejdzie do tego na poważnie. Blondyn zaś jedynie spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko. Rozumiał ją prawdopodobnie lepiej niż ktokolwiek inny. Sam miał takie miejsca ,które lubił, ponieważ spędzał tam niegdyś czas z Shinichiro.
- rozumiem cię. To piękne miejsce. - powiedział blondyn ,po czym spojrzał na dziewczynę. Brunetka uśmiechała się delikatnie ,spoglądając na zachodzące słońce ,po czym westchnęła cicho.
- latem jest lepiej. Cieplej. Często w wakacje przychodzę tu ,by oglądać gwiazdy. Mam wtedy dużo czasu ,więc mogę chodzić po nocach. Co więcej, jest ciepło ,więc mogę spędzić nawet całą noc patrząc na niebo. - powiedziała zielonooka, uśmiechając się dalej. Mikey zaśmiał się cicho ,a następnie postanowił odpowiedzieć na słowa przyjaciółki.
CZYTASZ
Tokyo Revengers: Past, Present and Future. ( Mikey x oc , Chifuyu x oc )
FanfictionTokyo to wielkie, jak i niebezpieczne miasto pełne groźnych przestępców. Mimo to, Tokyo ma też swoją jasną stronę. Gang Manji na czele ze swoim liderem, wcale nie jest taki zły jakby się wydawało i w brew pozorom walczą o swoją przyszłość. A może o...