Rozdział 44

27 4 0
                                    

Zielonooka dziewczyna wyszła z domu spoglądając na swojego brata. Cieszyła się tym iż wrócił na święta . Większość czasu studiuje i jest po drugiej stronie Japonii. Widuje go rzadko ,więc kiedy przyjeżdża stara się spędzać z nim czas, nawet jeśli yo głupie czynności takie jak szybki shoping przed świetami.

- masz prezent dla Liama?- spytała Luna patrząc w stronę blondyna. Chłopak jedynie uśmiechnął się i odpowiedział poprawiając swój czerwony szalik.

- mam prezent dla niego i dla ciebie. Kupiłem przed przyjazdem. Uznałem ,że tak będzie łatwiej. - stwierdził zadowolony. Sol rozejrzał się po galerii do której weszli przypominając sobie czasy w których był tu ostatni raz. Jakieś pół roku temu.

- dużo się zmieniło. Zdążyli już zrobić remont tej fontanny co jest przy wejściu. - stwierdził chłopak podchodząc bliżej swojej siostry i z uśmiechem rozglądając się po budynku. Luna zachichotała na jego słowa ,a następnie złapała go za dłoń i pociągnęła w stronę jednego ze sklepów.

- muszę wymyślić prezent dla mojego przyjaciela. Wiesz w tym roku nasza ekipa zrobiła tak ,że wymieniamy się prezentami dobierając się w pary. You know... Hina robi prezent dla Takemichiego, ja dla Mikeya i tak dalej. - powiedziała brunetka idąc z bratem w stronę jednego ze sklepów. Był to typowo sklep z rzeczami artystycznymi. Znaleźć tam można było wszystko co przydatne osobom ,które kochają rysować, malować i inne takie. Dziewczyna bez zastanowienia podeszła do lady z farbami biorąc do koszyka podstawowe kolory. Czarny, biały, czerwony, niebieski i żółty. Dodatkowo wzięła brązowy ,bo o dziwo ten kolor też bardzo szybko jej schodził. Wzięła też opakowanie mniejszych farb z każdym kolorem.

- czyli masz nowych znajomych? Mam nadzieję ,że przeszli test na przyjaciela- zaśmiał się Sol i patrzył jak jego siostra bierze farby. Luna jedynie parsknęła i odpowiedziała beztrosko.

- Sol wiesz ,że zadaje się tylko z dobrymi ludźmi, jeśli ktoś jest toksyczny od razu dostaje kopa w dupę co więcej czemu ty i Liam zawsze musicie mieć pewność ,że moi znajomi są okey? Nie ufacie mi?- spytała dziewczyna z lekkim zmęczeniem na twarzy. Sol jedynie westchnął po czym zaczął oglądać rzeczy na pułkach.

- Luna nie rozum tego źle. Po prostu od kiedy rodzice zginęli to ja zajmuje się wszystkim. Ciocia jest za granicą ,więc najstarszy jestem ja. Czuje nie małą odpowiedzialność za ciebie i Liama i wolałbym też mieć pewność ,że nie zaczniecie zadawać się z ludźmi ,którzy wpakują was w jakieś kłopoty albo was skrzywdzą. Mimo wszystko myślę ,że Liam ma surowsze wymagania jeśli chodzi o twoich znajomych. Jeśli on uważa ,że twoi przyjaciele są okey to znaczy ,że serio są okey- powiedział blondyn z delikatnym uśmiechem na twarzy. Po tej czynności chłopak zwrócił uwagę swojej siostry na szkicowniki, pokazując jej jeden większy i czekając na to co powie.

- na razie chyba nie potrzebuje szkicowników. - powiedziała delikatnie się uśmiechając do brata. Sol przytaknął i odłożył szkicownik.

- tak w ogóle to jak tam u ciebie? Jak idą ci studia? - spytała zielonooka idąc dalej i biorąc do koszyka potrzebne jej rzeczy. Sol spojrzał na nią po czym na chwilę się zamyślił.

- zależy o co pytasz. Mówisz o nauce czy o znajomościach?- spytał blondyn zastanawiając się jakiej odpowiedzi oczekuje siostra. Luna spojrzała na niego i zaśmiała się cicho.

- dwa na raz. Gadaj. Jak ci tam jest? Mam nadzieję ,że nikt ci tam nie dokucza - powiedziała brunetka pakując do koszyka płótna i kilka mazaków z farbą akrylową.

Tokyo Revengers: Past, Present and Future. ( Mikey x oc , Chifuyu x oc ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz