Rozdział 11

94 6 0
                                    

Dlaczego się nie upominacie ,że rozdziału wam wczoraj zapomniałam wstawić? Eh. Przepraszam za to ,że dopiero dziś. Wiecie czasem mi się zapomni heh. Tak czy inaczej miłego czytania <3

- zaraz. Jesteś z gangu? Przecież pracujesz w sklepie zoologicznym. Wyglądasz jak niewinny chłopak, nie jak gangus co napada ludzi. - powiedziała Madison, z lekkim niedowierzaniem na twarzy. Chifuyu od razy wstał ,a następnie podał dłoń dziewczynie.

- chodź. Przejdziemy się na spacer. Opowiem ci trochę o mnie - powiedział blondyn. Czerwonowłosa dziewczyna przez chwile milczała ,po czym przyjęła dłoń chłopaka i wstała na równe nogi.

- nie zachowujesz się, jakbyś był z gangu - powiedziała dziewczyna ,widząc dobre zachowanie chłopaka. Chifuyu zaśmiał się cicho, ruszając w stronę wyjścia z domu

- a jak według ciebie zachowuje się gangus? Hm? - spytał zaciekawiony chłopak. Madison jedynie speszyła się lekko i spojrzała w bok ,nie wiedząc jak odpowiedzieć. W sumie, widziała wszystkie gangi jako zbiorowisko przestępców mordujących siebie nawzajem.

- cóż... to dość ciężkie pytanie. Słowo „Gang" kojarzy mi się z grupą przestępców, którzy mordują, handlują narkotykami, gwałcą, ćpają i zagrażają społeczeństwu. - powiedziała czerwonowłosa, zakładając swoje buty i razem z chłopakiem wychodząc z domu. W sumie dziwne było to ,że nagle Chifuyu chciał wyjść z domu ,jednak chyba warto dać trochę zaufania swojemu wybawcy.

- heh. Niektóre gangi takie są. Wiesz... nie wolno patrzeć na świat i widzieć tylko czarno-białe barwy. Nie można też wsadzać wszystkich do jednego worka. - powiedział blondyn, wkładając swoje dłonie do kieszeni. Madison jedynie podeszła do niego i zrobiła ten sam gest. Pewnie wyglądała jak dziecko co naśladuje starsze rodzeństwo.

- czyli... ty nie jesteś taki, jak twój gang? - spytała zlotooka patrząc na ulice ,którą dobrze znała. Było ,jednak pusto bo każdy był w pracy ,lub szkole. Nie to co ona. Cóż później pożyczy notatki od Hinaty. Innego wyjścia nie ma.

- gang Tokyo Manji nie jest brutalny. Na jego czele są Mikey i Draken. To dobre chłopaki. Nie skrzywdziliby żadnej kobiety ,ani nigdy nie zaczęliby wojny sami. Cały nasz gang jest dobry. To znaczy... pomijając fakt ,że się bijemy. Mikey ma cel. Chce stworzyć nową erę dla przestępców ,jednak uwierz mi nie jesteśmy zbiorowiskiem ćpunów, gwałcicieli i morderców. - powiedział blondyn ,idąc przed siebie i uśmiechając się delikatnie. Madison przytaknęła, lekko się uśmiechając i zastanawiając nad każdym słowem ,które usłyszała. Myliła się co do gangów? Prawdopodobnie.
W sumie nigdy nie myślała ,że może istnieć coś takiego jak Gang ,który nie krzywdzi każdego ,kogo spotka na swojej drodze. Co więcej Chifuyu ją uratował ,więc warto mu ufać.

- to brzmi spoko. Czyli bijecie się bardziej dla zabawy i sportu ,niż po to by być przestępcami, którzy zabijają i okradają? - spytała czerwonowłosa. Chifuyu przytaknął ,po czym spojrzał w stronę dziewczyny z lekkim uśmiechem. Madison od razu się speszyła, z lekkim rumieńcem na twarzy i odwróciła wzrok.

- Madison-san. Chodź pokaże ci jedno fajne miejsce - powiedział blondyn ,ciągnąc dziewczynę za sobą. Madi posłusznie szła za nim, jednocześnie niepewnie patrząc w jego stronę. W sumie nie wiedziała czemu ,ale cieszyła się ,że mogła bliżej poznać owego chłopaka. Podczas pierwszego spotkania z nim, powiedziała Lunie ,że chłopak jest nawet przystojny. Nie zmieniła swojego zdania, co więcej z charakteru na pierwszy rzut oka, wydawał się miły. Po chwili zielonooki chłopak podszedł do jakiegoś starego budynku.Madison teraz dopiero zauważyła ,że przeszli dość duży dystans. Wydawało się jakby przeszli mały kawałek, ,jednak w rzeczywistości byli już kilka przecznic dalej. Madison nigdy nie chodziła tą drogą. W sumie to najczęściej chodziła ,albo co szkoły , albo na zajęcia taneczne. Zawsze też szła inną drogą ,dlatego rzadko bywała w tej okolicy.

Tokyo Revengers: Past, Present and Future. ( Mikey x oc , Chifuyu x oc ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz