Rozdział 3

315 13 1
                                    

Wstałam o szóstej dwadzieścia. Przebrałam się w sportowe ciuchy i zeszłam na dół, gdzie na samym końcu domu była siłownia, którą tata kupił specjalnie dla mnie. Tylko ja z niej korzystałam i ewentualnie Donatella aby pobiegać na bieżni. Zrobiłam odpowiednią rozgrzewkę i zaczęłam owijać swoje dłonie specjalnym bandażem w niebieskim kolorze. Będąc już przygotowana do walki zaczęłam uderzać w worek treningowy, który już swoje przeżył. Długie warkocze uderzały o moje plecy kiedy ja waliłam w worek. To był najlepszy i najbardziej skuteczny sposób na wyrzucenie swoich emocji.

Boks był czymś co naprawdę kochałam. Od czterech lat regularnie ćwiczę. Na samym początku robiłam to z pomocą trenera, aby nauczył mnie wszystkich ruchów aby wszystko było poprawnie nie robiąc sobie przy tym krzywdy. Aktualnie ja sama jestem swoim trenerem, dzięki czemu moja sylwetka jest niczym jak z jakiegoś magazynu dla sportowców. Płaski brzuch, na którym widniał delikatny kaloryfer, mięśnie ramion i nóg również prezentowały się spektakularnie. Zanim zaczęłam trenować moje ciało było bardzo przeciętne. Naturalnie jestem bardzo szczupła, miałam chudziutkie ramiona i nogi. wyglądałam jakbym nie miała mięśni, jednak nie była to anoreksja, po prostu taka byłam.

Kiedy zaczęłam trenować moje ciało zaczęło nabierać kształtów i w końcu pokochałam je. Pot strumieniami spływał po moim ciele. Uderzałam w worek tak mocno i tak długo aż mięśnie opadły z sił. Zdyszana i kompletnie spocona usiadłam na ławce. Sięgnęłam po świeży ręcznik i wytarłam nim swoją twarz.

- Ja pierdolę...

Westchnęłam zmęczona. Spojrzałam na wielki zegar wiszący na ścianie. 7:20. Za chwilę dziewczyny będą jechać do szkoły. Na drżących nogach wstałam i ruszyłam do jadalni, w której dziewczyny właśnie kończyły swoje śniadanie. To był jedyny posiłek w ciągu dnia, który każdy jadł osobno, gdyż każdy wstawał o innej godzinie.

- Hejka.

Powiedziałam do dziewczyn. Odpowiedziały mi ponuro. Podeszłam do każdej z nich i dałam buziaka w policzek.

- Śmierdzisz.

Westchnęła Maria.

- Wiem, dopiero wyszłam z siłowni.

Opadam na krzesło i spojrzałam na swoje siostry. Bolało mnie to, że nie mogłam nic poradzić na ich stan. Śmierć ojca zaskoczyła i poruszyła nas wszystkich.

- Jak się czujecie?

Zapytałam. Spojrzały na mnie ze smutkiem w oczach.

- Jak możemy się czuć?

Powiedziała ironicznie Maria.

- Przepraszam, nie wiem jak mam się zachowywać.

Westchnęłam czując się winna za to co powiedziałam przed sekundą.

- Wszystkie potrzebujemy czasu, żeby się z tym oswoić.

Stwierdziła Donatella. Racja. Każdej z nas ciężko było pogodzić się ze śmiercią taty, jednak nie możemy przeżywać tego zbyt długo. Musimy iść do przodu i żyć dalej, bo życie nie polega na ciągłym rozpamiętywaniu i rozdrapywaniu starych ran, mimo że ta jest świeża. Dziewczyny pojechały już do szkoły, ja tego poranka zdążyłam wypić już litr wody, sheka proteinowego i zjeść pyszne śniadanie przygotowane przez Elizę. O godzinie dziewiątej stawiłam się w naszej siedzibie, w której znajdowali się ludzie od wszystkich naszych firm. Spedytorzy, marketingowcy, graficy i inni handlarze. Wujek Daniel pokazał mi moje biuro, które jeszcze kilka dni temu należało do ojca. Dostrzegłam, że trzeba tu zmienić parę rzeczy żeby było po mojemu.

- Zwołałem za ciebie spotkanie dziś o jedenastej, będą tak dyrektorzy wszystkich działów i przekażą ci informacje, które musisz wiedzieć.

Powiedział wujek. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym byłam zaledwie kilka razy w swoim życiu.

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz