Rozdział 37

161 4 0
                                    

Przez następny tydzień Nathan codziennie wysyłał mi bukiet kwiatów do biura z prośbą abym w końcu przystała na pójście z nim na randkę. Wytrzymałam go tak do samej soboty.

Ja: Zgadzam się.

Napisałam do niego wiadomość w samo południe. O dziwo odpisał niewiarygodnie szybko.

Nathan: No w końcu, cieszę się że napisałaś, przyjadę po ciebie o 18.

Ja: Czekam.

Uśmiechnęłam się zastanawiając co takiego ten idiota mógł wymyśleć. Szczególnie w moje urodziny. Siedząc na łóżku w swojej sypialni wyglądałam przez okno przygladajac się jak słońce oświetla rozkwitające kwiaty. Wszystko budziło się już do życia, piękno otaczającej nas zieleni było czymś niepowtarzalny. Charakterystyczny zapach wiosny i przyjemny chłód wymieszany z ciepłem każdego ranka. Coś cudownego. Delikatnie pukanie do drzwi wybudziło mnie z zamyślenia. Po krótkiej chwili drzwi powoli się otworzyły, a do pokoju weszła babcia Stéphanie.

- Wszystko dobrze babciu?

Zapytałam zaniepokojona gdyż rzadko kiedy wchodziła na piętro.

- Jak najbardziej.

Uśmiechnęła się i zamknęła za sobą drzwi. Dopiero teraz zauważyłam za na rączce od jej laski wisi nieduża torebka prezentowa w czarnym kolorze. Babcia powolnie podeszła do mnie i usiadła obok.

- Chyba nie myślisz, że zapomniałam o twoich urodzinach skarbeńku.

Zaśmiała się cicho i chwyciła torebkę.

- Założyłaś mi życzenia z samego ranka, tak samo jak reszta.

- Wiem i wiem też, że nie mogę nie dać ci prezentu... - wyciągnęła do pnie rękę, w której trzymała torebkę. - proszę kochanie.

Uśmiechnął się i przechwyciłam torebkę.

- Nie musiałaś.

Powiedziałam wyciągając welurowe pudełeczko. Otworzyłam wieczko pudełka i zachwyciłam się.

- Czy to Szmaragd?

Zapytałam zszokowana.

- W rzeczy samej.

Uśmiechnęła się babcia. Komplet biżuterii, w której skład wchodziły kolczyki, naszyjnik i tiara z kamieniem szmaragdu w kompozycji z diamentami.

- Boże babciu...

Westchnęłam z zachwytu i delikatnie dotknęłam wielkiego kamienia umieszczonego w naszyjniku.

- To kosztuje miliony.

Spojrzałam na babcie, która uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami mówiąc.

- Pan Bastien trochę się wzbogacił.

Zaśmiała się cicho, a ja nie mogłam uwierzyć w to co widzę.

- Jest piękny, dziękuję babciu.

- Kupiłam ci go bo chce żebyś założyła tę biżuterię jutro.

Zmarszczyłam brwi po tym jak to powiedziała.

- A co jest jutro?

Zapytałam nie bardzo rozumiejąc o co jej chodziło.

- Wraz z twoimi siostrami zorganizowaliśmy małe przyjęcie z okazji twoich urodzin, odbędzie się ono jutro.

O nie... pomyślałam od razu.

- Żartujesz?

- Słonko, ja wiem że nie lubisz żadnych przyjęć odkąd twój tata nie żyje ale musimy się cieszyć z tego co mamy, uczcić twoje urodziny, na które również przyjedzie Melania.

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz