Rozdział 7

224 11 1
                                    

Weszliśmy do pokoju hotelowego i Nathan od razu zaczął wykonywać jakieś telefony. Ja już nie zamierzałam robić czegokolwiek bo padałam na twarz. Weszłam do łazienki i wzięłam ciepły prysznic zmywając z siebie cały pot, który lepił się do mojego ciała. Po kojącej kąpieli wysmarowałam swoje ciało balsamem o zapachu Mango, rozczesałam mokre włosy aby były bardziej proste niż normalnie i ubrałam się w piżamę, czyli standardowo, bluzka na ramiączka i majtki.  Wyszłam z łazienki i spojrzałam na Nathana, który rozłożył się na łóżku. Spojrzał na mnie trzymając w rękach swój telefon.

- To jest twoja piżama?

Zapytał unosząc wysoko brwi. Westchnęłam zmęczona już jego dziwnymi komentarzami.

- Czy tobie nie pasuje nawet to w jakich ubraniach śpię?

Zapytałam zrezygnowana.

- Nie absolutnie, tylko dobrze by było gdybyś założyła chociaż spodenki.

Powiedział zerkając na moje majtki.

- Dlaczego?

Zmarszczyła brwi.

- Nie wiem czy byś chciała wiedzieć.

Uśmiechnął się. Wywróciłam oczami i zaczęłam podchodzić do łóżka.

- Nie będę ubierać spodenek tylko dlatego, że nie potrafisz  utrzymać kutasa w majtkach, a poza tym sam się na to pisałeś, mogłeś wynająć mi osobny pokój.

Uniosłam białą kołdrę i przykryłam się nią. Usłyszałam jak Laurent wypuszcza ciężko powietrze. Ułożyłam się pod koldrą i zaczęłam przeglądać wiadomości. Odpisałam na maile i na smsy od Anastazji. Kiedy Nathan poszedł do łazienki odetchnęłam i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

***

Kiedy otworzyłam swoje oczy w pokoju było ciemno. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce i sprawdziłam godzinę. 2:26. To sobie pospałam. Westchnęłam cicho i spojrzałam na drugą stronę łóżka. Nathan leżał pod kołdrą i spał słodko. No popatrz, mnie zachęcał żebym założyła spodenki, a sam spał bez koszulki. Cóż za paranoja. Jego tatuaże na całej klatce piersiowej wyglądała jak koszulka, której de facto nie miał na sobie. Powolnie wstałam z łóżka i cicho podeszłam do okna. Widok na malownicze centrum Brukseli, czyli stolicy Belgii. Otworzyłam cicho drzwi tarasowe i wyszłam na balkon. Mimo że była noc, wcale nie było zimno. Było tak ciepło, że mogłam spokojnie stać w samej piżamie bez obaw, że zmarznę. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem i oparłam się o metalowa balustradę. Obserwowałam z góry jak co jakiś czas przejedzie jakiś samochód, albo radiowóz. Każda noc kojarzyła mi się z tatą, a to dlatego, za każdego wieczoru utulał mnie do snu odkąd się urodziłam.

Ciemność kojarzyła mi się z nim. Kochałam ciemność. Kryła za sobą pewnego rodzaju bezpieczeństwo i ciszę, uspokajała mnie. Od zawsze wolałam noce od dni, mimo że nie miałam konkretnego powodu. Czułam się znacznie spokojniej i nie odczuwałam żadnej presji, ponieważ większość społeczeństwa była pogrążona we śnie. Nikt nie widział co mogłabym wtedy robić, czy śmiać czy płakać. Nikt tego nie wiedział i nikogo to nie obchodziło. Chyba właśnie za to kochałam ciemność. Dzięki niej mogłam pozwolić sobie na upust swoich emocji poprzez płacz i nikt oprócz mnie nie mógł tego skomentować. Bardzo chciałam żeby tata wrócił, przytulił mnie, ucałował do snu i powiedział, że będę najlepszą szefową.

Oprócz mojej najbliższej rodziny nikt nie był skłonny nawet na mnie spojrzeć, a co dopiero przytulić. To było straszne i najbardziej obawiałam się tego, że to nigdy się nie zmieni. Wewnętrznie bardzo chciałam to zmienić i próbowałam wiele razy, jednak za każdym razem zostawałam odrzucona. Dlatego jestem sama, nigdy nie miałam nawet przyjaciółki, nie wspominając o chłopaku.
Dlatego też chciałam żeby tata wrócił, bo on był osobą, która się mnie nie bała i kochała bez względu na to jaką czasem odjebałam głupotę w szkole. Wzięłam drżący oddech i schowałam twarz w dłoniach. Tak strasznie tęsknię... Powiedziałam w swoich myślach. Rozpłakałam się jeszcze bardziej, jednak kiedy usłyszałam jak drzwi tarasowe zaskrzypiały, od razu zaczęłam wycierać swoje mokre policzki.

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz