Rozdział 22

179 4 0
                                    

- Dlaczego zaprosiłaś makijażystkę i fryzjerkę babciu?

Zapytałam wchodząc do ogrodu zimowego, w którym babcia uwielbiała przesiadywać. Dzisiaj odbywał się bal. Była godzina dziesiąta, a fryzjerka już uzgadniała jaką fryzurę zrobi dla Donatelli.

- Jak to dlaczego?

Odpowiedziała pytaniem na pytanie. Spojrzała na mnie ściągając swoje okulary z nosa.

- Jest dziesiąta, bal zaczyna się o osiemnastej, dobrze wiesz, że same umiemy doskonale się do tego przygotować tak jak zawsze.

Babcia zamknęła swoją książkę, którą aktualnie czytała i odłożyła ją na stolik wzdychając.

- Usiądź kochanie.

Wywróciłam oczami gdy nie patrzyła, jednak posłusznie usiadłam na krześle obok.

- Jest wiele powodów, jednym z nich jest to, że ta dziwka Inés nie będzie marudziła, a po drugie i najważniejsze... – zamilkła na chwilę. Pochyliła się w przód i położyła swoją pomarszczona dłoń na moim kolanie. – to ważny dzień słoneczko... Teraz ty jesteś gospodynią balu, jesteś Capo. Musisz wyglądać jak najlepiej, aby pokazać wszystkim, że jesteś w stanie podołać nagłemu wyzwaniu, uśmiechać się, cieszyć...

- Jak mam się cieszyć skoro mój ojciec nie żyje.

Przerwalam jej. Westchnęła cicho.

- Wiem kochanie... Po prostu zachowuj się troszeczkę miłej niż zawsze, bądź uprzejma, kulturalna... Pokaż się z jak najlepszej strony, a gwarantuje ci, że przyda się to w przyszłości.

Spojrzałam na babcie błagalnie. Czułam, że łzy zaczynają się wzbierać w moich oczach, jednak odwróciłam wzrok aby je skutecznie powstrzymać. Czułam, że to będzie jeden z najcięższych wieczorów jakie miałam kiedykolwiek. Minęły prawie trzy miesiące od jego śmierci, a ja nadal nie jestem w stanie się do tego przyzwyczaić. Za tydzień święta Bożego Narodzenia. Pierwsze święta bez niego, pierwszy bal bez niego. Nie dość, że nie było mi dane pamiętać matki to teraz nie mam ojca, mimo że bardzo go teraz potrzebuje. Bez słowa wyszłam z ogrodu zimowego. Weszłam na górę i poszłam do małego salonu, w którym dziewczyny decydowały się przygotowywać na bal. Donatella nadal uzgadniała jaką fryzurę ma mieć na balu, a Marie w zamyśleniu patrzyła przez okno. Makijażystka rozstawiał swój sprzęt aby zapewne zacząć przygotowywać którąś z dziewczyn.

- Mam kilka spraw do załatwienia, o której muszę wrócić aby zdążyć się przygotować?

Zapytałam stając w szerokich drzwiach w typowym stylu francuskim.

- Minimum o czternastej.

Powiedziała makijażystka. Kurwa sama wyszykowała bym się w godzinę, a nie w trzy. Mimo wszystko przytaknęłam. Poszłam do gabitenu, zabrałam potrzebne rzeczy i wraz z moimi ochroniarzami pojechałam do biura. Ku mojemu zaskoczeniu czekała na mnie niezbyt przyjemna niespodzianka, a konkretniej spotkanie z nudnym przedstawicielem handlowym.

- Skontaktuje się z Panem gdy będę miała potrzebne zaprojektowania nowych długopisów firmowych, jednak na razie nie mam tego w planach więc może pan przestać marnować mój cenny czas.

Powiedziałam mając już dość typa, który zmarnował ponad godzinę mojego czasu. Teraz miałam zaledwie dwie godziny na ogarnięcie najważniejszych spraw związanych z firmą. Stuknięty palant. Jak uzgodniłam o godzinie czternastej z powrotem pojawiłam się w domu. Zjadłam szybki posiłek, wzięłam prysznic i poszłam do salonu gdzie babcia Stéphanie była malowana przez makijażystkę.

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz