Rozdział 35

144 5 0
                                    

Nathan

Faktem było to, że nie kłamałem. Naprawdę ta dziewczyna dosypała mi jakiegoś gówna do drinka i dopłynąłem. Z tego wieczoru pamiętam jak do mnie przyszła, a później to jak biegłem za Malviną. Moją malutką kruszynką, którą naprawdę kochałem. Wiedziałem jednak, że coś musiało się wydarzyć. Nigdy nie przyjeżdżała w środku nocy do mojego klubu, a tego wieczoru była dostawa. Może coś z tym związane? Nie mam pojęcia, ale zaraz się dowiem. Do mojego gabinetu właśnie wszedł Louis, spec od wszelakiej technologii.

- Dzień dobry szefie.

Powiedział promiennie jak przystało na rodowitego geja.

- Siadaj Louis, mamy ważna sprawę.

Powiedziałem pozwalając mu usiąść.

- Słucham.

- Potrzebują nagrania z kamer kasyna Malviny z wczorajszego wieczoru, najlepiej na już.

Powiedziałem opierając łokcie o blat.

- Nie będzie to łatwe.

Pokręcił głową.

- Skąd wiesz?

Zapytałem.

- Kiedyś z nudów próbowałem to zrobić, mają jakieś dodatkowe zabezpieczenie ciężko je przełamać.

- Mówisz poważnie?

Zapytałem nie do końca mu w to wierząc.

- Naprawdę, mają jakieś hasła, które trzeba wpisywać i są tylko trzy próby w innym przypadku komputer jest zablokowany.

Kurwa mać. Oparłem się o fotel i podrapałam po brodzie.

- Jest jakiś inny sposób?

Zapytałem.

- Dostać spisy haseł.

Louis wzruszył ramionami. Zajebiście. Kruszynka wie co robi.

- Musi być jakiś inny sposób.

Pokręciłem głową. Muszę wiedzieć o co chodzi.

- Nie wiem szefie, spróbuje jeszcze raz to zrobić i podpisywać jakieś hasła.

- Idź i próbuj, ja coś wymyślę.

Louis skinął głową i wyszedł z gabinetu. Myśl kurwa myśl. To na pewno nie była błaha sprawa. Nie przyjechałby tu wtedy w środku nocy. Było kilka minut po dziewiętnastej, mogła być już w domu. Mógłbym jechać tam i wydusić z niej wszystkie informacje. W końcu musiałaby coś powiedzieć, jednak czy to dobry pomysł? Jeśli nie spróbuje nie będę wiedział, a nic innego nie przychodzi mi do głowy. Zabrałem więc kluczyki i wyszedłem z budynku. Wsiadłem do mojego porsche i ruszyłem na obrzeża miasta gdzie znajdowała się jej posiadłość. Dookoła las i ich wielka chata. Problemem okazał się być ochroniarz, który stróżował przed ich bramą.

- Nie wpuszczę pana.

Powiedział krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Proszę pana, ja wiem że Malvina zakazała wam mnie wpuszczać ale to naprawdę ważne, chodzi o bezpieczeństwo całej rodziny.

- Skoro chodzi o bezpieczeństwo z jakiegoś powodu zabroniła nam cię wpuszczać, nie ma opcji kolego.

Pokręcił głową. Westchnąłem cicho.

- Dobra, niech wam będzie.

Wciągnąłem wsteczny i odjechałem.

- Jeśli myślicie, że tam nie wejdę to jesteście w błędzie.

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz