Rozdział 15

228 9 1
                                    

Kiedy drzwi windy się otworzyły ukazał nam się przestronny hol hotelu. Wraz z moimi ochroniarzami weszłam do nowocześnie urządzonego pomieszczenia z recepcją i dwoma długimi kanapami, a także stolikiem. Dostrzegłam, że na jednej z kanap siedział detektyw Trey. Stukot moich szpilek powiadomił go o moim przybyciu. Mężczyzna siedział na kanapie i patrzył w swój telefon, uniósł głowę gdy usłyszał moje kroki. Uśmiechnął się i zeskanował mnie wzrokiem. Miałam na sobie czarne, obcisłe spodnie i bluzkę z długim rękawem, a także długi płaszcz. Wszystko oczywiście w czarnym kolorze. Trey wstał gdy podeszłam bliżej niego.

- Dobrze Cię widzieć.

Uśmiechnął się i podał mi swoją masywną dłoń.

- Ciebie również, to są moi ochroniarze... Adrien i Philipe.

Przedstawiłam chłopaków Treyowi. Przywitał się z nimi i spojrzał na mnie. Piękne oczy...

- Myślę, że możemy pojechać razem, a chłopaki pojadą za nami.

Zasugerował.

- Jasne, myślę że to dobry pomysł.

Uśmiechnęłam się. Wszyscy wyszliśmy z hotelu na dość chłodne powietrze. Grudniowa aura unosiła się w powietrzu. Na chodniku kałuże po wcześniejszych opadach deszczu, a drzewa już dawno były pogrążone w śnie. Bez liści, bez życia. Razem z Treyem podeszliśmy do wielkiego BMW X6 w granatowym kolorze. Mężczyzna otworzył mi drzwi, a po chwili sam usiadł na miejscu kierowcy.

- Wynająłeś ten samochód?

Zapytałam kiedy zapinałam pasy bezpieczeństwa.

- Nie, on jest mój.

Odpowiedział wyjeżdżając z miejsca parkingowego. Jak to jego?

- Czyli na stałe mieszkasz tutaj?

Zapytałam z czystej ciekawości.

- Ciężko powiedzieć, że na stałe, czasem jestem tutaj, a czasem we Francji... Zależy od sytuacji jak mam być szczery.

Odpowiedział.

- Szczerze myślałam, że też będziesz nocował w hotelu.

Powiedziałam zerkając na jego profil. Twardo zarysowana szczeka, prosty, jednak lekko za duży nos. Był jak model.

- Mam tu swoje mieszkanie.

Powiedział lekko się śmiejąc. Przygryzłam dolną wargę uśmiechając się. Odwróciłam głowę i spojrzałam przez okno. Mijające budynki wykonane ze starej cegły, małe sklepiki, butiki, cukiernie czy kawiarnie. Nowy Jork miał inny klimat, trochę taki jak z filmu.

- Byłaś już tu kiedyś?

Zapytał Trey.

- Raz, jednak nie zwiedziłam tu zbyt dużo miejsc.

Powiedziałam i wróciłam wzrokiem do Treya.

- Tak naprawdę nie ma tu nic ciekawego, mimo tego i tak jest tu od groma turystów.

Westchnął. Zerknęłam przez okno i zobaczyłam wielu bezdomnych, którzy mieszkali w tanich namiotach.

- I bezdomnych.

Dodałam cichym głosem.

- Tak... To jest duży problem tego miasta, jednak nikt za bardzo nic z tym nie robi.

A powinni. Dodałam w myślach. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się na tyłach wielkiego, starego budynku. Wybite okna, odpadające tynki ze ścian, stara instalacja elektryczna która doprowadzała prąd do budynku.

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz