Rozdział 13

188 7 1
                                    

Kiedy odpisałam na wszystkie istotne maile zeszłam na dół wielkiego domu. Po wspólnym obiedzie z rodziną zrobiłam sobie chwilę przerwy na pobycie z samą sobą. Weszłam do ogrodu zimowego w lewym skrzydle domu, gdzie nie daleko znajdowała się moja siłownia. Babcia Stéphanie siedziała w swoim ulubionym fotelu, przykryta kocem, który sama ręcznie zrobiła na szydełku. Cały pokój był przeszklony, a w nim dużo roślin. Babcia uwielbiała tu siedzieć, pamiętam że jeszcze kiedy żył dziadek wspólnie spędzali tutaj czas. Oboje kochali naturę. To było tak dawno... Powolnie szłam w stronę babci, która czytała jakąś starą książkę z dużymi okularami na nosie, które miały turkusowy kolor oprawki.

- Jedziesz ze mną na cmentarz babciu?

Zapytałam cicho. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.

- Strasznie za nim tęsknisz.

Uśmiechnąłem się smutno.

- Ciężko było by nie tęsknić.

Westchnęłam siadając na drugim fotelu. Babcia spojrzała na mnie kojąco.

- Moje malutka... Niedawno byłaś malutka dziewczynką, a teraz popatrz, jaka z ciebie piękna, młoda kobieta.

Zachwyciła się delikatnie kręcąc głową.

- Czas leci zbyt szybko.

Westchnęłam układając dłonie równo na swoich kolanach.

- Nieubłaganie... Ale to jedyna rzecz, której nie możemy zatrzymać słoneczko... Wszystko kiedyś zostanie tylko wspomnieniem, więc warto czerpać z życia jak najwięcej i mówię Ci to z własnego doświadczenia... - zamilkła na chwile. - jesteś młodziutka, całe życie przed tobą, nawet nie zdążysz się obejrzeć kiedy będziesz już w moim wieku.

- Pytanie czy dożyję.

Zaśmiałam się wraz z babcią.

- Akurat my jesteśmy z tych długowiecznych, nikt szybko się nas nie pozbędzie... - uśmiechała się. - moja babcia zmarła dopiero w wieku stu czterech lat, moja mama mając sto siedem i każda z nich mówiła żeby czerpać z życia ile wlezie... - zamknęła książkę i powolnie odłożyła ją na stolik. - nie przejmuj się tą kurwą... Masz jeszcze czas na dzieci.

Westchnęła.

- Babciu ty takie słowa?

Zapytałam zaskoczona. Babcia zaśmiała się kręcąc głową.

- Wiesz że nigdy nie lubiłam tej pipy, od zawsze miała nierówno pod sufitem.

Westchnęła i zaczęła powolnie wstawać z fotela. Od razu uniosłam się i pomogłam jej wstać.

- No chodź, pojedziemy do twojego tatusia... - powiedziała i zaczęła dreptać w stronę drzwi z pomocą drewnianej laski. - tylko weź normalny samochód, a nie tego czołga jak z trzydziestego dziewiątego.

Powiedziała mając na myśli moją ulubiona G Klasę.

- Samochód jak samochód babciu.

Uśmiechnęłam się otwierając przed nią drzwi.

- Czołg.

Fuknęła i powolnym krokiem wyszła z ogrodu zimowego. Babcia poszła do swojego pokoju aby się przygotować, ja natomiast ubrałam swój płaszcz i ruszyłam do garażu aby wyjechać przed dom by babcia miała łatwiejszy dostęp. Wsiadłam do pięknego Bentleya w czernym, matowym kolorze i wyjechałam na podjazd. Babcia miała problemy z chodzeniem, więc ustawiłam się jak najbliżej drzwi. Odczekałam kilka minut aż w końcu babcia powolnie wyszła z domu i wsiadła do auta. Za nią wybiegła Donatella i Maria.

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz