Rozdział 33

139 6 1
                                    

Gdy w końcu wyszłam z biura odetchnęłam z ulgą. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem i poczułam jak ból głowy zaczynał odpuszczać. Ciężki dzień, a mamy dopiero czternastą. Nawet nie byłam głodna po tylu godzinach ciągłej pracy na wysokich obrotach. Wsiadłam do samochodu i skierowałam się do galerii handlowej, gdzie swój sklep miał jubiler. Starszy mężczyzna prowadzący ten sklep to istna encyklopedia. Wie wszystko co dotyczy biżuterii. Po kilkunastu minutach zaparkowałam na podziemnym parkingu oczywiście szukając dwóch miejsc parkingowych dla chłopaków. W ich towarzystwie weszłam na trzecią kondygnację galerii i weszliśmy do sklepu.

- Dzień dobry.

Uśmiechnęłam się widząc żonę właściciela tego sklepu.

- Oh, Dzień dobry pani Lefebré, już przynoszę dla pani sygnet.

Uśmiechnęła się niska kobiecina w podeszłym wieku. Poszła na zaplecze a po chwili wróciła trzymając papierową torebkę w ręku. Za nią wyszedł właściciel, pan Bastien.

- Miło panią widzieć pani Lefebré.

Uśmiechnął się do mnie i podał mi rękę na powitania.

- Pana również, jak zdrowie u państwa?

Zapytałam z uśmiechem.

- Jakoś się leci.

Wzruszył ramionami.

- Dzięki Bogu oboje jesteśmy zdrowi.

Uśmiechnęła się jego żona o imieniu Sabina.

- I oby jak najdłużej.

Pani Sabina zaczęła powolnie wyciągać welurowe pudełeczko z papierowej torebki i podała je panu Bastienowi.

- Zapakowaliśmy w pudełeczko, żeby się nie zniszczył...

 Powiedział z fascynacja otwierając pudełko, w którym był złoty sygnet.

- O Boże.

Westchnęłam z zachwytu widząc jak genialnie się błyszczy. Poczatkowo nie był to wyszukany sygnet. Standardowy z płaskim wierzchem wykonany z dwudziesto czetro karatowego złota przez dłonie pana Bastiena.

- Najbardziej zależało mi na dacie ale te diamenty...

Westchnęłam delikatnie biorąc pierścień do ręki. Na jego wierzchu pan Bastien dodał dokładnie trzy diamenty, które genialnie odbijały światło w kolorowych barwach. Jeden z nich był delikatnie większy od dwóch pozostałych.

- Jest przepiękny.

Westchnęłam oglądając go ze wszystkich stron.

- Niech pani go przymierzy.

Zachęciła pani Sabina. Powolnie wsunęłam go na palec wskazujący.

- Pasuje jak ulał.

Zaśmiał się pan Bastien.

- Genialna robota panie Bastienie, bardzo panu dziękuję.

Spojrzałam na starszego mężczyznę.

- Do usług.

Zaśmiał się. Powstrzymując swoje łzy wzruszenia delikatnie zsunęłam go z palca i wsadziłam z powrotem do pudełeczka.

- Chciałabym jeszcze kupić jakieś kolczyki dla moich sióstr, macie jakieś nowości?

Zapytałam.

- Ależ oczywiście.

Poderwała się pani Sabina i podeszła do gablotek.

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz