Rozdział 10

238 11 1
                                    

Cała sytuacja poszła zgodnie z planem. Schuster zabity, a działalność nasza. Podpisanie wszystkich papierów wykonane, wystarczy tylko załatwić ludzi do produkcji. Do domu wróciłam w piątek wieczorem. Przez cały ten czas pomagałam funkcjonować Nathanowi, którego rana zaczęła się goić z każdym dniem. Zgodnie z jego wolą nie pocałowałam go ani razu, mimo że bardzo chciałam. Od tamtej pory nawet go nie przytuliłam, choć bardzo potrzebowałam dotyku drugiej osoby. Weszłam do domu i zobaczyłam jak Donatella schodzi po schodach z dużymi słuchawkami na głowie. W pierwszej chwili nawet mnie nie zauważyła, jednak kiedy podniosła wzrok zatrzymała się na schodach. Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła biec w moją stronę. Rzuciła się w moje ramiona. Przytuliłam ją mocno czując jak bardzo za nią tęskniłam.

- W końcu jesteś.

Powiedziała. Odsunęła się i ściągnęła słuchawki pozostawiając je na szyi.

- Już się o ciebie martwiłam.

Powiedziała ze łzami w oczach.

- Jestem kochanie.

Pocałowałam ją w policzek. Pisałam i rozmawiałam z Donatellą i Marią przez cały ten czas, jednak to i tak nie jest to samo.

- Przyjechałaś w idealną porę, za chwilę będzie kolacja.

Uśmiechnęła się promiennie.

- Oh to świetnie, umieram z głodu.

Siostra chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do jadalni, w której siedzieli już wszyscy.

- Malvina!

Zawołała Maria i odeszła od stołu aby mnie przytulić.

- Ale się za wami stęskniłam.

Westchnęłam przytulając młodszą siostrę. W końcu w domu. Przytuliłam swoją macochę i dziadków, po czym usiadłam na szczycie stołu, na którym jeszcze nie było nakrycia dla mnie. Eliza weszła do jadalni niosąc półmisek z pieczenią.

- Oh, nie wiedziałam że dzisiaj wrócisz, zaraz przyniosę ci nakrycie.

Wyjaśniła i szybko pobiegła do kuchni wcześniej układając talerz na środku stołu. Po chwili wróciła z talerzem i sztućcami.

- Dziękuję Ci.

Uśmiechnęłam się do kobiety i zaczęliśmy jeść.

- Opowiadaj jak było w Brukseli kochanie.

Zaczęła babcia Stéphanie.

- Nic ciekawego, podpisałam nową umowę i takie tam... Bardzo ładne miasto swoją drogą, tylko trochę śmierdzi.

Lekko naciągnęłam rzeczywistość. Tak naprawdę tylko dziadkowie wiedzieli, co mnie czekało po śmieci taty i dopilnuje aby tak zostalo. Ani macocha ani moje siostry nie wiedziały nic o mafii naszego ojca i absolutnie nie muszą o tym wiedzieć. To by je przerosło, a ja sama w zupełności sobie poradzę z tym wyzwaniem.

- Czyli prawie to samo co u nas, pojedziesz do centrum i capi starym żulem.

Powiedziała opryskliwie Maria. Zaśmiałam się cicho wtedy babcia Inés ją skarciła.

- Mówi się, że brzydko pachnie.

Maria wywróciła oczami.

- Brzydko pachnie.

Poprawiła się.

- Nie wywracaj mi tu tymi oczami - zagroziła palcem Babcia. - już dosyć nawywijałaś.

Machnęła ręką. Zmarszczyłam brwi.

- Coś mnie ominęło?

Zapytałam sięgając po szklankę z sokiem pomarańczowym.

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz