Rozdział 14

225 8 0
                                    

We wtorkowe popołudnie, wraz z moimi ochroniarzami wyruszyliśmy na lotnisko, gdzie czekał już na nas prywatny samolot Laurenta. Idąc w stronę odrzutowca, ciągnąć za sobą walizkę, rozmawiałam przez telefon z detektywem Treyem.

- Czyli Pan już jest w Nowym Jorku?

Zapytałam.

- Tak, wylądowałem godzinę temu.

Odpowiedział głębokim głosem.

- Dobrze, ja właśnie wchodzę do samolotu, do zobaczenia w hotelu w takim razie.

- Do zobaczenia.

Odpowiedział kiedy już weszłam na pokład. Rozejrzałam się i dostrzegłam Nathana, który przysypiał na fotelu.

- Ktoś się dzisiaj nie wyspał!

Powiedziałam głośno przez co Nathan uniósł głowę budząc się. Zaśmiałam się wiedząc jaki jest zaspany.

- Spałeś w ogóle?

Zapytałam siadając naprzeciw niego. Przetarł oczy i westchnął.

- Całą noc i poranek użerałem się z klientami, a później miałem odwiedziny matki, nie spałem od trzydziestu godzin.

Westchnął. Spojrzałam w jego przekrwione i opuchnięte oczy. Uśmiechnęłam się łagodnie.

- Idź się położyć, mamy jakieś osiem godzin lotu więc wyśpisz się.

- Czy ty też nie powinnaś być zmęczona? Dostawa dotarła także do ciebie.

Zapytał marszcząc brwi.

- Owszem dotarła i niemal wszystko zostało sprzedane, tylko że ja mam ludzi od przyjmowania towaru i sprzedaży, też powinieneś się nad tym zastanowić, nie zdrowo jest nie spać przez tyle godzin.

Nathan wywrócił oczami i objął się ramionami. Pierwszy raz widziałam go w innym wydaniu niż w koszuli. Miał na sobie czarną bluzę z kryształkami, które układają się w jakiś napis, którego nie potrafiłam rozszyfrować. Kiedy w końcu samolot wystartował, odpięłam pasy i wyciągnęłam laptop ze specjalnej torebki. Wyciągnęłam także notes i długopis oraz okulary, które używałam podczas korzystania z komputera. Kiedy Nathan usłyszał charakterystyczny dźwięk stukania w klawiaturę spojrzał na mnie i zapytał.

- Nie wiedziałem, że nosisz okulary.

Uniosłam wzrok i poprawiłam duże, lekko kwadratowe okulary z cienkimi oprawkami w czarnym kolorze.

- Tylko gdy korzystam z komputera, normalnie nie muszę.

Zauważyłam, że kącik jego ust uniósł się.

- Ładnie ci.

Delikatnie zdziwiłam się gdy usłyszałam jego słowa.

- Lepiej idź spać bo bredzisz.

Pokręciłam głową i spojrzałam w ekran komputera.

- Mówię poważnie, ładnie wyglądasz w okularach.

Znów spojrzałam na niego. Patrzył na mnie z dziwnym błyskiem w oku. To pewnie przez zmęczenie.

- Dziękuję.

Uśmiechnęłam się. Nathan powolnie zamknął oczy i nie odzywał się już przez jakieś dwie godziny. Ja natomiast dzielnie pracowałam. Jeszcze pare lat temu zastanawiałam się jak tata organizuje ten coroczny bal, teraz dowiedziałam się że robił to jego asystent. Ja nie miałam asystenta, ale mogę wynająć jakąś grupę do  pomocy zorganizowania tego. Udało mi się znaleźć taką grupę w internecie i miała bardzo dobre opinie. Problem w tym, że mieli tylko kontakt telefoniczny. Nie chciałam budzić Nathana, gdyż pamiętam że ma bardzo lekki sen. Ciekawe jak udało mu się zasnąć w samolocie.

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz