Rozdział 5

250 10 1
                                    

Nathan

Gdybym wiedział na początku, że ta laska będzie tak wkurwiająca nie obiecał bym Cleméntowi, że jej pomogę.
Jej arogancja i sposób wypowiadania się, szczególnie w moim kierunku niesamowicie mnie wkurwia. Jednak kiedy zobaczyłem ją wtedy na tym cmentarzu zrobiło mi się jej żal. Przestałem mieć kiedy przyszła do mojego biura w ten sam dzień. Miałem ochotę ją udusić i wypierdolić całą paczkę tych jebanych papierosów do kibla.
W dodatku to jak w ostatni piątek prężyła się przed tym typem.
Ta dziewucha mnie niesamowicie wkurwia... I intryguje jednocześnie. Krzyknąłem podnosząc ostatni raz sztangę, która miała na sobie 170 kg ciężaru. Odłożyłem ją z asystą jednego z moich ochroniarzy. Oblepiony potem usiadłem na ławce i dyszałem głośno. Chwyciłem rąbek swojej koszulki i wytarłem nią swoją twarz. W tym momencie do mojej prywatnej siłowni wszedł mój pracownik. Louis, gość od spraw proszków.

- Mamy problem.

Powiedział podchodząc do mnie szybkim krokiem.

- O co chodzi?

Zapytałem zdyszany i wstałem z ławki.

- Dostaliśmy za mało towaru, kierowca twierdzi, że nie on pakował ciężarówkę.

Powiedział zdenerwowany.

- Skąd przyjechał?

- Z Belgi.

Odpowiedział od razu.

- Przyprowadź kierowcę do mojego gabinetu, zaraz z nim pogadam.

Louis skinął głową i wyszedł. Westchnąłem ciężko i poszedłem do łazienki aby wziąć szybki prysznic. W swoim kasynie przebywałem więcej czasu niż we własnym domu. Jednak perspektywa spędzania czasu z matką więcej niż pół godziny mnie przerażała. Dzięki Bogu za chwilę budowa mojego domu dobiegnie końca i w końcu będę mógł się wyprowadzić. Zimny prysznic ukoił moje nerwy. Ubrałem czarną koszulę i eleganckie spodnie. Skierowałem się do swojego gabinetu gdzie czekał już na mnie Louis i kierowca ciężarówki.

- Witam, w czym jest problem?

Zapytałem siadając w swoim fotelu. Przestraszony kierowca nie wiedział co powiedzieć więc Louis zaczął mówić.

- Dostaliśmy mniej towaru niż zamawialiśmy, kierowca twierdzi, że nie on pakował ciężarówkę.

Spojrzałem na tłustego, w pół łysego mężczyznę.

- Czy to prawda?

Zapytałem spoglądając na mężczyznę.

- Tak, to nie ja to robiłem, to magazyniery.

Powiedział jąkając się bez jakiejkolwiek poprawnej wymowy.

- Więc co się stało z towarem?

Zapytałem, patrząc wprost w oczy przestraszonego mężczyzny.

- Nie wiem, oni mówili że nie ma więcej.

Pokręcił głową. Westchnąłem rozumiejąc, że problem był poważniejszy niż myślałem.

- Dobrze, możesz wyjść.

Oparłem się na fotelu i pogładziłem sie po brodzie. Kurwa mać... Mężczyzna wyszedł, a Louis zaczął mi pierdolić jakieś rzeczy.

- Zamknij się na chwilę.

Warknąłem i sięgnąłem po telefon. Był wtorek, godzina 9:23. Mam nadzieję, że nie śpisz kruszynko. Wykręciłem do niej numer i przyłożyłem telefon do ucha. Nie odebrała. Zadzwoniłem drugi i trzeci raz. A jak coś jej się stało? Czując dziwny niepokój wysłałem jej wiadomość.

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz