Rozdział 6

240 11 1
                                    

Malvina

Sytuacja była napięta. Przywieźli mi za mało towaru o 200 kilogramów, a patrząc na cenę jaką mamy ustaloną właśnie z tym sprzedawcą, to duża sumka. Dzięki Bogu udało mi się dogadać z Lucianą, czyli fotografką która wysyłała zdjęcia do firmy, dla której pracowałam. Z częściową ulgą napisałam do Nathana będąc już w samochodzie.

Ja: Sytuacja opanowana, o której wylatujemy?

Poczekałam cierpliwie na jego odpowiedź.

Nathan: Świetnie, bądźcie o 19 na lotnisku główny.

Ja: Dobrze

Odpisałam i odłożyłam telefon. Odpaliłam silnik i pojechałam do domu. Czułam, że będzie ciężko powiedzieć to moim siostrom. Była szesnasta więc były już w domu. Zatrzymałam auto na podjeździe przed domem i od razu do niego weszłam. Na planie zdjęciowym byłam od szóstej rano i musiałam przyznać, że byłam padnięta. Niestety nie mogłam pozwolić sobie na odpoczynek. Poprosiłam Elizą aby przygotowała mi coś pożywnego do jedzenia i wbiegłam na górę.

Skierowałam się do pokoju Donatelli, która siedziała przy biurku z nosem w książkach w towarzystwie spokojnej muzyki, która leciała z głośnika.

- Pozwolisz na chwilkę?

Uśmiechnęłam się. Donatella ściągnęła swoje okulary korekcyjne i wstała. Poszłyśmy do pokoju Marii, który był tuż obok pokoju Donatelli. Maria odpoczywała leżąc na łóżku i czytając jakieś romansidło. Spojrzała na nas i od razu odłożyła książkę.

- Muszę wam coś powiedzieć.

Zaczęłam siadając na brzegu łóżka Marii. Blondynka usiadła i patrzyła na mnie ze zmarszczonymi brwiami.

- Co się stało?

Zapytała Donatella opierając się o ścianę.

- Muszę wyjechać na parę dni, wylatuje dzisiaj o dziewiętnastej.

Spojrzałam na moje siostry.

- Gdzie?

Zapytała Donatella.

- Do Belgi, nie wiem jak długo mogę tam być.

Dziewczyny przyjęły to znacznie lepiej niż mi się wydawało.

- Czyli już oficjalnie przejęłam funkcje taty?

Zapytała Maria. Ze smutkiem pokiwałam głową potwierdzając odpowiedź. Ich twarze wyraźnie posmutniały, a w pokoju zapadła cisza.

- To trudne dla nasz wszystkich... Ale musimy dać radę. - pokleplałam kolano Marii. - Nie możemy go zawieść prawda?

Uśmiechnęłam się czując jak łzy napływają do moich oczu. Obie pokręciły głową odpowiadając na moją sugestie. Zbliżyłam się do Marii i przytuliłam ją.

- Chodź Doni.

Uśmiechnęłam się zachęcając swoją siostrę do wspólnego przytulasa. Uśmiechnęła się smutno i usiadła na łóżku obejmując nas obie.

- Bardzo was kocham... Nigdy nie zapominajcie o tym.

Pocałowałam je obie w policzek. Porozmawiałam jeszcze z nimi aby rozluźnić atmosferę i poszłam się pakować. Nie wiedziałam jak długo tam będziemy więc wzięłam wszystkiego na zapas. Zaniosłam dużą walizkę na dół i weszłam do kuchni, w której Eliza akurat nakładała dla mnie jedzenie.

- Dziękuję ci Elizo, jesteś cudowna.

Uśmiechnęłam się i usiadłam przy wyspie aby zjeść. Będąc w połowie jedzenia babcia Stéphanie powolnie weszła do kuchni.

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz