Wróciłam do domu idealnie aby zdążyć na obiad. Właśnie Eliza rozstawiała cieplutkie jedzenie na stole. Wyjątkowo jako pierwsza zasiadłam przy stole. Poczekałam chwilę na resztę domowników i zaczęliśmy obiad.
- Malvino co kierowało tobą przy wyborze koloru dywanu przed wejściem? – zaczęła babcia Inés. – zawsze był czerwony.
Ciekawe co jej się stało, że nie darła japy.
- Szacunek do taty i wujka.
Odpowiedziałam krótko.
- Bardzo to doceniam, jednak powinnaś utrzymać tradycję.
Westchnęła ciężko.
- W przyszłym roku osobiście możesz wybrać kolor dywanu babciu.
Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się złośliwie.
- Nie podobało mi się także to jak usadziłaś gości, Richardsonowie siedzieli na drugim końcu sali, a dobrze wiesz, że to nasi dobrzy przyjaciele.
- Państwo Richard to wasi dobrzy przyjaciele – wyraźnie podkreśliłam słowo wasi, mając na myśli ją i dziadka. – bliżej usiedli przyjaciele taty, czyli rodzina De Santa.
Powiedziałam spokojnym głosem. Babcia nagle uderzyła pięścią mocno w stół. Sztućce aż odbiły się od talerza.
- Przestań w końcu mówić do mnie takim tonem!
Krzyknęła wściekła.
- Jakim?
Zapytałam, udając że nie mam pojęcia o czym mówi.
- Jesteś źle wychowaną dziewuchą! Od zawsze musiałam Cleméntowi, że powinien cię trzymać na krótkiej smyczy!
Jak dobrze, że cię nie posłuchał.
- Wyglądam na psa, że miał mnie trzymać na smyczy?
Wkurwiłam ją do reszty. Wstała energicznie z krzesła, aż ono się przewróciło. Wściekłym krokiem wyszła z jadalni i poszła na górę. Przynajmniej będzie spokój.
- Nie przejmuj się nią Malvino.
Powiedział dziadek. Chyba pierwszy raz zareagował na jej dziecinadę.
- Nigdy się nią nie przejmuję dziadku, już zawsze będzie tak nas krytykować.
Spojrzałam na moje siostry, które siedziały ze spuszczonymi głowami niechętnie spożywając posiłek. Nie mogłam z tym nic zrobić. Gdybym kazała jej się wyprowadzić, raz że złamałabym zasadę, dwa byłabym oczerniania przez nią przy całej rodzinie, mówiąc jaka to jestem niedobra bo kazałam jej się wynieść. Z resztą już i tak gada przy wszystkich, że jestem najgorsza. Dziecko diabła. Nie mówiła tak tylko wtedy gdy był tata, a że teraz go nie ma, myśli że może do mnie mówić jak jej się żywnie podoba. Nie tym razem babuniu.
***
Po obiedzie zrobiłam trening, wzięłam prysznic i popracowałam jeszcze do kolacji. Tym razem zjedliśmy ją bez babci, gdyż śmiertelnie się obraziła. Zjadłam skromną kolacje, specjalnie po to aby móc jeszcze zjeść u Nathana.
- Nałóż sobie jeszcze sałateczki kochanie.
Zachęcała mnie babcia Stéphanie. Typowe dla niej.
- Dziękuję babciu, naprawdę już nie mogę.
Uśmiechnęłam się do niej. Po kolacji poszłam do swojego pokoju i przebrałam się materiałowe spodnie oraz kaszmirowy sweter. Talię podkreśliłam paskiem ze złotą klamrą, a także dodałam małe kolczyki w kształcie serduszek. Na stopy założyłam botki na słupku i spryskałam się swoimi perfumami od Diora. Usta pomalowałam wiśniowym błyszczykiem i byłam gotowa. Zeszłam na dół i idąc w stronę przejścia do garażu natknęłam się na Donatellę.
CZYTASZ
Perfect Devil [+18]
RomanceDruga część trylogii ,,Perfect" Malvina Lefebré jest córka znanego Francuskiego przedsiębiorcy. Po jego śmierci jest zmuszone przejąć jego biznes, dzięki któremu poznaje przystojnego bruneta. Jak się potoczy ich historia?