Rozdział 38

372 11 2
                                    

Ubrana w czarną, długą sukienkę na ramiączkach z elementami koronki i gorsetowym wiązaniem na plecach schodziłam po schodach. Odgłos moich szpilek roznosił się po korytarzu. Dziś był dzień, w którym odbywała się moja impreza urodzinowa, o której wiedzieli wszyscy oprócz mnie. Z tego co mówiła mi Maria większość gości już przyjechała, w tym mój ukochany Nathan. Gdy byłam już na dole zatrzymałam się zanim weszłam do salonu, z którego było słuchać szum rozmów. Przymknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki oddech. Co złego może się stać? Zapytałam sama siebie. Wypuściłam powietrze ze swoich płuc i weszłam do wręcz przepełnionego salonu.

- Jest i nasz diabełek.

Zawołał wujek Daniel, który obejmował swoją żonę w talii. Cóż za rodzina.

- Wszystkiego najlepszego!

Krzyknęli wszyscy na raz. Poczułam jak policzki robią mi się czerwone. Uśmiechnęłam się i skinęłam głową mówiąc.

- Dziękuję wam wszystkim ze przyszliście, mimo że ktoś mi nie mówił o tym przyjęciu.

Spojrzałam sugestywnie na babcię Stephanie, która siedziała w swoim fotelu. Wzruszyła tylko ramionami szeroko się uśmiechając. Pokręciłam głową i zerknęłam na Nathana, który szedł w moim kierunku. Objął mnie w talii i pocałował w policzek.

- Wyglądasz cudownie.

Wyszeptał do mojego ucha.

- Dziękuję.

Uśmiechnęłam się i spojrzałam na jednej z moich sióstr, Melanię. Piękna kobieta, o ciemno brązowych oczach i mocno kręconych włosach, zdecydowanie bardziej kręcone niż moje. Była ubrana krótka sukienkę w kremowym kolorze. Tata w końcu jest spokojny. Oczywiście zaczęła się seria życzeń i przekazywania prezentów, których - ku mojemu zaskoczeniu - było od groma.

- Malvino, stół jest gotowy.

Usłyszałam głos Elizy, która stanęła w przejściu do salonu.

- Dziękuję Elizo, zapraszam więc do stołu.

Powiedziałam życzliwie do gości. Wszyscy skierowaliśmy się do jadalni. Ogromny stół zajmował praktycznie całą długość jadalni. Obok był kolejny, mniejszy stół z przekąskami, słodkościami czy trunkami wysokoprocentowymi. Usiadłam na szczycie stołu, po mojej lewej usiadł Nathan, kolejno Donatella, Maria i Melania z Vincentem. Po mojej prawej babcia Stéphanie oraz babcia Inés wraz z dziadkiem, a reszta stołu to wujkowie, ciocie i kuzynostwo.

- Życzę wszystkim smacznego.

Uśmiechnęłam się i zaczęła się prawdziwą uczta. Stół był zastawiony po brzegi. Eliza gotowała chyba z trzy dni na tą okazję. Szum rozmów i śmiechów roznosił się z każdą kolejną minutą. Z czasem dostrzegłam że jedno miejsce przy stole jest puste. W myślach zaczęłam wymieniać kto przyszedł aby stwierdzić kto nie przyszedł. Pochyliłam się do babci i wyszeptałam.

- Gdzie jest ciotka Catherine?

- Stwierdziła że nie chce tu być.

Babcia wzruszyła ramionami. Ona i jej wybujałe ego... Nie to nie. Pomyślałam. Cała kolacja przebiegła w bardzo przyjemnej atmosferze. Przed deserem Ja, Nathan, moje siostry i Vincent stwierdziliśmy, że wyjdziemy do ogrodu. Powolnie idąc betonową ścieżką słuchaliśmy jak Maria z ogromnym zapałem opowiada Melanii o swoim ostatnim występie w teatrze. Miała nawet swoją solówkę na fortepianie i zagrała przepięknie. Jak zawsze.

- Strasznie się wtedy stresowałam, czasem mam coś takiego, że nagle zapominam jaka jest następna nuta, ale to przed występem, gdy gram wszystko nagle mi się przypomina. Powtarzam nuty w myślach...

Perfect Devil [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz