Rozdział 7

320 24 12
                                    

Per. Polska

Usłyszałem zbliżające się kroki.
Proszę, tylko nie mój ojciec, tylko nie ojciec, tylko nie ojciec...

—Polska?— wdało się słyszeć głos Ukrainy

Jednak mógł być to mój ojciec

Szybko wstałem z Niemca, zanim Ukraina zdążył wejść do pokoju.

—Hejka! Czemu nie dzwoniłeś do drzwi?—spytałem i uśmiechnąłem się miło

—Um.. dzwoniłem— odpowiedział i rozejrzał się po moim mieszkaniu— Jest tutaj ktoś jeszcze?

—Uhm.. no, mój znajomy, Niemcy— powiedziałem nieśmiało

—Znajomy? Wydaje mi się, że macie bardziej bliską relacje....

—Nie!— chyba zbyt szybko zaprzeczyłem...

Odwróciłem się w stronę Niemca, który sprzątał z kanapy rozsypane przekąski. Dosyć śmieszny widok.

—Oh, rozumiem. Więc...przyszedłem do ciebie bo, chciałem zaprosić cię na urodziny, które odbędą się za tydzień i tak przy okazji... Dałbyś się zaprosić na małe spotkanko?—wyrwał mnie z zamyślenia chłopak

Chwila... Spotkanie? Z nim? Z miłością mojego życia?

—Tak!—krzyknąłem bez zastanowienia na co ten się uśmiechnął— Przyjdę i na urodziny i na to spotkanie

Znów zerknąłem w stronę Niemca.

Czuję jakiś dziwny stres...

Ukraina podszedł bliżej i nachylił się do mnie

—Lubisz go?— szeptnął mi do ucha

—Co ty gadasz?! Nienawidzę go!

—Ha?

—On jest tylko zakładem, moje serce należy do kogoś innego... Miłego, przystojnego...

Patrzyłem jak Ukraina się trochę rumieni.

Widać, że wie o kogo chodzi

Uśmiechnąłem się

—Cieszę się!— powiedział zanim jego telefon zadzwonił

Powtórnie się zarumienił

—Przepraszam Kanada do mnie dzwoni, muszę już lecieć, do zobaczenia!— pocałował mnie w policzek i wyszedł

—Bujasz się w nim? —spytał mnie Niemiec, który pojawił się za moimi plecami

—Może...— odwróciłem się w jego stronę

—Widać, że ci się podoba, co ty nie wiesz, że tak to widać? Patrzysz się na niego jak dziwka na latarnie — powiedział śmiejąc się sucho

—Co ty powiedziałeś?

—Chodzisz do takich gejowych klubów?— znów się zaśmiał

Co mu jest? O co mu teraz niby chodzi?

Patrzyłem na niego zdezorientowanym wzrokiem, ale w końcu nie wytrzymałem i wybuchłem złością

—O co ci chodzi?! Co się tak nagle wzięło na takie głupie pytania?! Jakoś wcześniej byłeś normalny a teraz?!

Patrzył na mnie przez dłuższą chwilę po czym w milczeniu wyjął z kieszeni zaplątane sluchawki oraz telefon.

Podpiął słuchawki do telefonu, usiadł na kanapę i spuścił ze mnie wzrok.

—Jak coś to ja wychodzę— założyłem buty i tak jak powiedziałem wyszedłem z domu.

Muszę się przewietrzyć, ochłonąć, odpocząć od tego debila

Per. Niemcy

Też się zdziwiłem dlaczego tak wybuchłem.
No, a w sumie jak miałem się zachowywać jak się dowiedziałem, że Polska ma jakiś zakład na kogoś? Przecież nie można tak nikogo traktować...

*time skip*

Leżałem przysypiając na kanapie, kiedy usłyszałem swój dzwoniący telefon

—N-niemcy...proszę przyjdź— odezwał się Polska po czym usłyszałem upadający jego telefon

Per. Polska

Uniknąłem kolejnego cios od Kanady, zanim upadł mi telefon.
Miałem już parę siniaków; na rękach, brzuchu i twarzy.
Ale ja sam nie pozostałem mu dłużny.
Kiedy tylko zauważyłem, że siedzi na ławce w parku, podszedłem do niego, zwyzywałem i uderzyłem.

Ten się poderwał i stanął naprzeciwko mnie. Musiałem lekko podnieść głowę do góry bo był ode mnie wyższy

—Odczepisz się od niego?— postanowiłem się w końcu odezwać

Kiedy ten się zaśmiał, mruknął coś pod nosem skorzystałem z okazji i wykręcając mu rękę, kolanem walnąlem go w czułe miejsce.

Ten, złapał mnie za włosy i podniósł do góry, rzucił mnie o ziemię.

Skuliłem się kiedy ten mnie okładał pięściami i kopał.

Przestał na moment, podniosłem się i z całej siły uderzyłem go w nos, tak mocno, że krew mu poleciała.

—Teraz to cię poniosło— złapał mnie mocno za szyję i zaczął podduszać

Nie mogłem oddychać, nie mogłem się uwolnić z jego uścisku i na dodatek obraz mi się zaczął rozmazywać...

Dla zakładu- GerpolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz