Per. Polska
Zaczęliśmy iść w stronę starego domu Niemca, ale ten uświadomił sobie, że przecież jego stary dom był dosyć daleko.
Za moim pomysłem wypożyczyliśmy więc rowery i pojechaliśmy.
—Serio uważasz, że coś tam znajdziemy?— spytałem zerkając w jego stronę, ale nie na tyle długo bo, przecież muszę się skupiać na drodze, a nie na jakimś chłopaku.
Wysokim chłopaku o ciemnych oczach, który poprawia włosy jak jakiś piłkarzyk.
I przez niego się czerwienię...—Może tak, a może nie— odpowiedział, uśmiechnął się— Miałem kiedyś dziewczynę?— powiedział po chwili, a ja z racji tak nagłego pytania rozproszyłem się w jeździe i przez chwilę jechałem slalomem.
Po tym wszystkim po prostu wymusiłem śmiech.
—Nie wydaje mi się, wiesz?— przerwałem intensywną ciszę i zacząłem dzwonić dzwonkiem na stado wygłodniałych gołębi, które były już prawie całe oskubane z piór na co były głowy, dziobały stary chleb na ulicy.
Nagle Niemcy zatrzymał się na rowerze, a ja parę metrów po nim.
—Wiesz co? Jesteś taki sam jak inni. Wtajemniczony jakiś!— krzyczy oschłym tonem— Co wy wszyscy ukrywacie, co? Przecież już wiem, że straciłem pamięć, nie ciągnij tego dłużej— zszedł z roweru i patrzy na mnie.
Spuściłem wzrok i nieco poczułem poczucie winy.
Nie chciałbym kiedykolwiek być na miejscu Niemca.
Ale na miejscu ojca Ameryki już tak- sukinsyn jest cholernie bogaty.Teatralnie westchnąłem i zszedłem z roweru.
—No...powiem ci, kiedy znajdziemy cokolwiek w twoim domu co ma wpływ na twoją stratę pamięci, zgoda?
—Niech ci będzie— straszy westchnął, przewrócił oczami i z uśmiechem szturchnął mnie w ramię.
Wydawał się na bardzo pewnego siebie.Po kilkunastu minutach Niemcy otworzył drzwi od swojego dawnego domu.
Budynek nie był aż tak stary.
Żółty rodzinny dom z czerwonym dachem.
Faktycznie, ja pierwszy rzut oka można zauważyć, że schodzący tynk z tego domu dodaje mu lat, ale też na swój sposób uroku.Dom Niemca miał również sporej wielkości okna w których wisiała już przeżółknięta firanka.
—Dziwnie się czuję, wiesz?— odezwał się chłopak, kiedy wszedł głębiej do salonu, pierwszego pomieszczenia jego domu— Mam wrażenie, że ktoś nas przyłapie— dodał po chwili, kiedy podłoga pod jego ciężarem zaczęła skrzypieć.
Położyłem mu dłoń na ramieniu.
—A nawet jeśli, to co?— posłałem mu szczery uśmiech— To i tak jest twoje
Czas na przeszukiwanie tego gówna.
Niemcy zaprowadził mnie do pomieszczenia, które kiedyś robiło za jego pokój.
Ściany w tym pokoju były granatowe, lecz wychodzi na to, że kiedyś były zielone z racji tego, że granatowa farba odchodziła już.
Od razu zauważyłem też, że ten tynk był zdrapywany. Na ścianach były również dziury i własny po uderzeniach. Nim się odezwałem, Niemcy usiadł przy pianinie.—Zagrać ci coś?— spytał
—,,Seksoholika"— odpowiedziałem niemal od razu, niemal szybciej niż zasugerował mi taką propozycję
—,,Seksoholika"? Serio? Nie umiem, zagram ci coś co mi odpowiada, Polaczku— uśmiechnął się, a jego palce zaczęły naciskać klawisze z taką płynnością i z taką lekkością, że to hit.
Jeszcze przez myśl przeszło mi, żebym po prostu się z nim wykłócał. Najpierw proponuje mi że mi coś zagra, a jak mówię mu co chce to i tak postawia na swoim.
Chichocze cicho, przewracam oczami i opieram się o ścianę, obserwuje jak starszy dla mnie gra.
Nigdy, ale to przenigdy nie widziałem jak ktoś gra na pianinie, a tym bardziej dla mnie.
Kiedy Niemcy przestał grać, spojrzał na mnie z błyskiem i nuta pożądania w swoich ciemnych oczach.
Przełknąłem ślinę—Chcesz spróbować?— zadał mi kolejne pytanie, a ja tylko skinąłem potwierdzająco głową.
Niemcy złapał mnie za rękę, poczułem przeszywające mnie ciepło, moje policzki przybrały różowawy kolor. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, a ja ponownie przełknąłem nerwowo ślinę.
—Coś nie tak? Masz gorączkę? Bo jakiś gorący jesteś...— zachichotał mi do ucha i przyłożył na chwilę swoją dłoń do mojego czoła i objął mnie w talii.
—Niemcy, przestań!— wydąłem wargi w krzywym uśmiechu.
Szarpie się, ale w tym samym momencie o mało nie spadam z kolan Niemca.
—Uważaj, Polaczku— śmieje się straszy i kładzie moje ręce na pianinie
Wzdrygam się i naciskam pierwszy klawisz i potem kolejny i następnie pięć innych.
Niemcy krzywi się.—A może spróbuj o tak— mówi i naciska dwa razy pierwszy klawisz od mojej lewej strony, a ja robię to samo.
Potem, dzięki paru innym czarno-białym przyciskom stworzył prostą melodię.
Zagrałem to, ale po kolejnym razie dostałem trzy inne dźwięki, które się wpasowały.Byłem z siebie zadowolony.
—Pięknie— powiedział Niemcy i zagrał swoją melodię.
Razem tworzyliśmy zajebistą całość.
Ja grałem to czego się nauczyłem, a chłopak to co mu pasowało.Tak było do momentu, aż zadzwonił mój telefon.
—Kto dzwoni?— spytał Niemcy, nie był zadowolony, jego mina zmarkotniała.
Serce zabiło mi mocniej, parę razy przeczytałem nazwę kontaktu. Sam w to nie mogłem uwierzyć, że czytałem to AŻ TYLE RAZY.
Przecież to ja sam, zastanawiałem się i czekałem przez kilkanaście minut jak nazwać jego numer w swoich kontaktach.
Nie mogłem po prostu dać jego imienia.
Imię z emotką też było przereklamowane.„Tygrysek💕"- tak był zapisany numer Ukrainy.
—Ukraina, dzwoni Ukraina— odpowiedziałem Niemcu nieco nerwowym tonem.
Teraz zastanawiałem się czy nacisnąć zieloną ikonkę, aby odebrać połączenie.
Wstałem z kolan Niemca i nerwowo zacząłem chodzić po jego pokoju.—Cholera odbierz i powiedz mu, że nie możesz gadać— syknął jak przez zęby starszy.
Nie mogę? Ja wszystko mogę.
Odebrałem połączenie.
CZYTASZ
Dla zakładu- Gerpol
Teen FictionSzesnastoletni Polska cieszy się popularnością w swojej szkole, kiedy Niemcy trzyma się na lekkim uboczu i próbuje odkryć sekrety swojego ojca. Polska dostaje wyzwanie od Ameryki, aby być z Niemcem dla zakładu. Jednak zakład schodzi na dalszy plan...