Per. Niemcy:
Polska przyszedł do mnie, wyglądał na bardzo spokojnego.
—Jak było u Ukrainy, co?— pytam niemal nonszalancko, patrząc na niego z pogardą, ale jednocześnie z iskierką sceptyzmu.
Widzę jak chłopak odwraca wzrok i próbuje uniknąć pytania.
W końcu opiera się o ścianę i wypuszcza ciche westchnienie.—Przeleciał mnie...— mówi i patrzy na moją reakcję.
Prycham krzyżując przy tym ramiona i kręcąc głową.
—Kto by się spodziewał.— drwię i idę w głąb swojego starego domu kierując się do kuchni.
Polska idzie za mną, uważnie obserwując każdy mój krok. Czuję się z tym trochę nieswojo, ale jest do przeżycia.
—Gdzie jest toaleta?— pyta mnie młodszy unikając kontaktu wzrokowego.
Wskazuje na drzwi, a ten idzie do nich. Otwiera je i zamyka się.
Ja siadam nieco sfrustrowany przy stole, opierając głowę o rękę.
Nie mija kilka minut, a już słyszę żałosny płacz Polski. Przygryzam wargę i czekam.
Czekam, czekam, czekam...
Ściskam swoje kolano, a knykcie mi bieleją.
Wstaje gwałtownie od stołu i idę do toalety.
Pukam w drzwi, a płacz Polski ustępuje.
Odczekuje jeszcze parę chwil i ponownie pukam.—Co chcesz?— słyszę drżący głos Polski.
—Dlaczego płaczesz?— pytam na co młodszy nic nie odpowiada.
Otwieram drzwi i patrzę na chłopaka, który ma przekrwione oczy od płaczu i strużki zaschniętych łez na policzkach.
—To przez Ukrainę?— pytam, na co ten niechętnie kiwa głową— Czyli zrobił to z tobą wbrew twojej woli?— dopytuje, a on ponownie potwierdza.
Wzdycham i podchodzę bliżej Polski.
W jego oczach widać niepokój, stres i poczucie winy.
Wyciągam do niego ręce na co ten odwzajemnia gest i mnie przytula.Rysuje dłonią na jego plecach kojące kółka.
Czuję jak nieco chłopak rozluźnia się w moim uścisku.—Pamiętaj, że mimo wszystko zawsze możesz się do mnie odezwać, okej?— zapewniam go, a przy okazji siebie również.
Pozwalam Polsce zostać jeszcze w moich ramionach, czuję jak chłopak się uspokaja.
Stoimy w ciszy, aż nagle ten wybucha żałosnym jękiem.—Co jeśli ktoś się dowie? Co jeśli to się rozejdzie w całej szkole?— zadaje mi pytania Polska.
—Nie zaprzeczam, ale pomyśl. Po co Ukraina miałby gadać coś na niekorzyść sobie?— odpowiadam.
Polska próbuje ponownie uspokoić się z tą myślą.
Wypuszcza z płuc powietrze i odsuwa się ode mnie.
Posyłam mu lekki uśmiech, który odwzajemnia.Mija parę godzin, a my znów siedzimy w papierach mojego ojca.
—Znalazłem!— krzyczy Polska, a ja idę na czworaka do niego i zaglądam przez ramię.
—Alians?—studiuje słowa na umowie o sojusz.
Patrzę datę oraz podpisy sojuszników.
—ZSRR?— czyta Polska nieco niepewny—Przecież ten sojusz nie trwał zbyt długo, prawda?
—Dwa lata trwał— mruknąłem.
—Nie wiem jakim cudem doszli do porozumienia i teraz są razem, to szalone— mówię kręcąc głową.
—Dużo rzeczy na tym świecie można uznać za szalone— dodaje chłopak.
Dokumenty o sojuszu odkładamy na wierzchu i szukamy dalej.
Przerzucam kartki papieru w szufladach, aż w końcu natykam się o dużą umowę na gaz.
Czuję gulę w gardle, robi mi się niedobrze.Chowam kartkę głęboko w szufladę i zerkam na Polskę, który czyta coś w małym notesie.
—Co to?— pytam go, na co ten mi odpowiada że czyta wiersze— Wiersze?— pytam z lekkim niedowierzaniem
—Na to wychodzi, że są one twojego ojca— tłumaczy mi i podaje notes.
Czytam linijka za linijką:
„Czuję, że chyba śnie, kiedy twoje usta dotykają mojej szyi.
Jesteś osobą radosną, a twoja radość mnie gubi.
Mówisz, że mnie lubisz, kochanie, jednak ja ciebie mocniej.
Skłamałbym mówiąc, że jest odwrotnie.
Bądź pozdrowiona, duszyczko moja i nie skrywaj się w otchłani.
Nawet najciemniejsza otchłań skrywa wyjście, które ci z chęcią pokaże bo, tyś jesteś moim światłem i tyś będziesz nim na wieki"Przerzucam kolejne strony i znów uważnie czytam kaligraficzne pismo mojego ojca:
„Oh, skarbie moje, jesteś jak zimą wschód słońca, jesteś jak poranna rosa,
jesteś i będziesz bo, tyś mym marzeniem,
które na zawsze pozostanie w moim ciele,
bądź pozdrowiona duszo przepiękna i pisz do mnie więcej bo, ja tęsknię i tęsknić będę"Czytam tak jeszcze kilka minut dopóki nie natrafiam się na ostatnią stronę, gdzie są zapisane cyfry. Pojedyncze cyfry i daty.
Pochłaniam do mojej głowy ostatni wiersz:„Krzyki i błagania z twojego gardła nie są moją przyjemnością,
przepraszam najmocniej lecz, musiałem to zrobić, żebyś duszo moja nie cierpiała
mam nadzieję, że tam u góry mi wybaczasz i nie jesteś smutna z mojego działania,
wiem, że będziesz dumna z naszego syna,
wiem, że nie będziesz dumna, kiedy czas tak przemija,
jestem spragniony żądzy i ty to wiesz, nie mam nikogo z kim mogę spędzać czas,
skupiam się na tym co nie mogło płynąć w nas"Otwieram szeroko oczy i próbuje połączyć wszystkie fakty. Czuję jak serce mi bije mocno w piersi. Zerkam na wszystkie papiery, notes oraz Polskę, który siedzi ode mnie kilka metrów.
Przeczesuję palcami włosy, zamykam ślepia i kieruje swoją głowę do góry.
Polska odchrząkuje.
—Wiesz co to znaczy?— pyta mnie ochrypłym głosem, a ja kiwam głową.
—Mój własny ojciec zabił moją matkę...— mówię i wypuszczam powietrze o którym nie miałem pojęcia, że wstrzymuje.
CZYTASZ
Dla zakładu- Gerpol
Teen FictionSzesnastoletni Polska cieszy się popularnością w swojej szkole, kiedy Niemcy trzyma się na lekkim uboczu i próbuje odkryć sekrety swojego ojca. Polska dostaje wyzwanie od Ameryki, aby być z Niemcem dla zakładu. Jednak zakład schodzi na dalszy plan...