Rozdział 26

161 14 8
                                    

Per. Niemcy

Minęło parę tygodni, a ja doszedłem do wniosku, że ze mną jest coś nie tak.

Ostatnio coraz częściej śni mi się... Polska.
Nie, żeby robił coś konkretnego, po prostu albo przechodził albo stał obok mnie.
W jednym moim śnie zdażyło się, że trzymaliśmy się za ręce.

Zastanawiam się... czy ja jestem hetero?
Nigdy nie myślałem, że mogę się zakochać w nie tylko kobiecie.
Zawsze wydawało mi się to trochę dziwne albo nienormalne. Ale teraz, teraz widzę coraz więcej osób nie-hetero.

Westchnąłem głośno i usiadłem na swoim łóżku.
Nie miałem już zdemolowanego pokoju, został odnowiony, ZSRR załatwił mi remont.

Usłyszałem pukanie do drzwi.

—Proszę?— powiedziałem, nieco zdziwiony bo, nikt nie puka w moje drzwi tylko od razu wchodzi do środka.

Drzwi się otworzyły, a w nich ujrzałem mojego kuzyna, Lichenstaina, który był ode mnie młodszy o 8 lat
Dawno go nie widziałem.

—Cześć Niemcy! Co u ciebie słychać? Masz już kogoś? Wiesz, ja się zakochałem w koleżance z klasy, ostatnio nawet wlepiłem jej gumę we włosy— zaczął gadać i gadać.

I właśnie takiego go zawsze zapamiętałem, jako gadułę. Uśmiechnąłem się i posadziłem go na swoim łóżku, żeby nie musiał cały czas stać na podłodze i zacząłem go słuchać, z zapartym tchem.

—... i ta koleżanka ma starszą siostrę, wiesz? Pasowała by do ciebie— uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby, bez jedynki.

Zaśmiałem się.

—Nie wątpię, ale mam już kogoś innego na oku— odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

A przynajmniej tak mi się wydaje.

—Tak?! A kogo? Powiedz! Powiedz! Powiedz! Proszę!— zaczął trząść mną i błagać

—Um... dowiesz się w swoim czasie, na wigilii u nas— zapewniłem go

—Co?! dopiero na wigilii?! Jest październik!— krzyknął

—Więc mało czasu zostało

—Nie, nie prawda. Jest jeszcze kupa czasu i wszystko może się zmienić i go nie poznam!— jęknął przeciągle.

—Czekaj, czekaj... dlaczego uważasz, że to chłopak?— przysunąłem się bliżej do młodszego.

—Bo, kiedy wspomniałem o starszej siostrze koleżanki, skrzywiłeś się— odparł z pełnym przekonaniem

—Co? Nie...

—Nie kłam, nie kłam...— zaśmiał się

Przewróciłem oczami i uśmiechnąłem się ponownie.
Ten mały Niemiec jest strasznie spostrzegawczy.

—A więc?— przerwał ciszę.

—A więc, co?— spytałem.

—Jaki on jest?

—Em... jak to jaki?— czułem, że się rumienię.

Dlaczego takie pytanie wywiera na mnie, aż tak dużą presję? Jaki jest ten chłopak, jaki jest Polska?
Sam nie wiem. Niby się go zna, ale tak do końca to nie.

Czułem jak moje serce bije we mnie jak szalone.

Przez dłuższy czas codziennie się tak czuję.
Chodzę zestresowany oraz na maksa zamyślony.
Wiem, że coś jest nie tak.

Ostatnio nawet podsłuchałem rozmowę mojego ojca. Dowiedziałem się, że w pewnym okresie swojego życia straciłem pamięć.

Odtrąciłem na bok te wszystkie myśli, które robiły z mojego mózgu poplątane spaghetti.

Spojrzałem się na swojego młodszego kuzyna i próbowałem odczytać emocje z jego twarzy.

—On jest... cóż— zacząłem— Łobuzem...?

—Tak jak ty!— krzyknął, a ja pstryknąłem go w nos —...A łobuzy kochają najbardziej— dokończyłem

Poprawiam włosy i schodzę na dół wraz z Lichtensteinem.

W kuchni, przy stole czeka już mój ojciec, Rosja oraz jego ojciec.

—Synu, mam z tobą poważnie do pogadania— mówi Rzesza patrząc mi w oczy. —

Stresuje się, ręce mi się pocą. Daje mu swój telefon tak jak każe.

—Odblokuj mi go— rozkazuje, a ja posłusznie wykonuje polecenie

Rosja patrzy na mnie współczującym wzrokiem i wiem, że coś mu chodzi po głowie.
Chciałbym wiedzieć tylko co.

Po paru chwilach młodszy Rosjanin zabiera z rąk mojego ojca moją komórkę.

—Rosja...—zaczyna mówić ZSRR, ale Rosja nie zwraca na niego uwagi, bo rozwala mój telefon o kafelki.

—Wiedziałem!— krzyczy Rzesza i pcha mnie na ścianę— Co ukrywasz przede mną, co?!

Całą akcję obserwuje mój młodszy kuzyn.
Stoi z lekką paniką na twarzy i patrzy na mnie.
Zaraz się odezwie, tylko tego brakuje.

—Niemcy nic nie ukrywa, daj mu spokój!— krzyczy Rosja

Ojciec szarpie mnie przez chwilę i puszcza.

—A więc czemu rozwaliłeś jego telefon, co?!— wciąż krzyczy

—Wujku?— odzywa się Lichtenstein i podchodzi bliżej.

Mały, tylko mnie nie wydaj..., modłę się

(Siema wszystkim, wrzucam rozdział i staram się pisać następny, bo najprawdopodobniej przez całe wakacje nie będzie rozdziałów- autorka)

Dla zakładu- GerpolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz