Rozdział 31

172 16 32
                                    

Polska obudził się, kiedy Ukrainy nie było w domu. Czuł się zużyty, zużyty jak opakowanie po wypitym musie. Wstał do siadu i rozejrzał się półprzytomnie. Na podłodze leżało kilka zabawek erotycznych, a na szafce nocnej, biały proszek ułożony w podłużną linię.
Polska przeklnął wszystkich i wszystko zanim udał się do łazienki.

Wziął długi gorący prysznic i nawet nie przejmował się, że nie jest u siebie w domu.

Chłopak owinął się ręcznikiem, wyszedł z łazienki i zaczął szukać swoich ciuchów.
Jak się okazało były brudne.

Nie miał zamiaru chodzić w ubraniach Ukrainy, chociaż kiedyś to było jego największym marzeniem.

Wziął swoją bluzkę oraz spodnie i wrzucił do pralki.

Polska wstawił pranie i zaczął suszyć włosy suszarką. Zachowywał się tak jakby nic się nie stało, jednak jego myśli wciąż krążyły do dnia wczorajszego.

Kiedy jego włosy były suche, a pranie wyprane, dziękował Bogu, że pralka Ukrainy ma również tryb suszenia bo, teraz czekał, aż jego ciuchy się wysuszą.

W międzyczasie zaczął szukać swojego telefonu, który był rozładowany.
Przeszukał również szafki Ukraińca z zamiarem znalezienia ładowarki do telefonu.

„Misja udana", pomyślał i podłączył swój telefon do ładowarki.

Czekał jeszcze sporo czasu, kiedy już mógł ubrać swoje wczorajsze ciuchy.

Kiedy ubrał swój szary dres, podszedł do szuflady Ukrainy, która wczoraj go wyjątkowo zainteresowała.

Otworzył szufladę i wyjął z niej opakowanie fentanylu oraz torebeczki z amfetaminą.

—Szmata— mruknął Polska z myślą obrażenia Ukrainy.

Wziął wszystkie torebeczki foliowe z narkotykiem i poszedł do łazienki.
Wrzucił wszystko co trzymał w rękach do toalety i nacisnął spłuczkę.

Po pewnym czasie wziął opakowanie kolejnego psychoaktywnego środku i również zrobił to samo co z poprzednim.

Polska wrócił do sypialni Ukrainy i starał się nie wybuchnąć płaczem.

„Przecież chłopaki nie płaczą", wmawiał sobie przez połowę życia.

Nawet jak słuchał słynnych wersów Bedoesa i Kubiego:

„Chlopaki nie płaczą, chłopaki miech płaczą, chłopaki niech wiedzą, że wolno im czuć"— leciało nieraz niebieskookiemu na słuchawkach.

Chłopak wyszedł z pokoju i poszedł do kuchni z myślą, że jeszcze coś zje zanim wyjdzie z tego domu.

Tymczasem Niemcy całą noc spędził w swoim starym domu.

Obudził się na podłodze w gabinecie swojego ojca, ponieważ z tego co pamiętał całą noc czytał jakiekolwiek możliwe papiery, które dostały się do jego rąk.

Wstał powolnym krokiem i przetarł oczy po czym rozejrzał się dookoła.

siedemnastolatek skierował się do swojego starego pokoju i zza pamiętnych czasów, tak jak dawniej wyrwał deskę z podłogi, a jego oczom ukazał się zbiór słodyczy.

W dziurze było parę czekolad oraz dwa energetyki, paczka gum do żucia i opakowanie cukierków o smaku lukrecji.

Niestety wszystko było po terminie.

Per. Niemcy:

—Co mnie nie zabije to mnie wzmocni— mówię sam do siebie po czym otwieram puszkę energetyka, któremu termin ważności skończył się 2 miesiące temu.

O dziwo, napój miał taki sam smak jakbym go spożył w terminie, jednak różnica była taka, że lekko się wygazował.

Wziąłem do rąk wszystkie czekolady, które kiedy schowałem. Było ich trzy: jedna mleczna, jedna gorzka i jedna z truskawkami.

Doszedłem do wniosku, że zjem gorzką, żeby się nie zasłodzić. Nie potrafiłem uwierzyć nawet sobie, że zjadłem już 5 kostek, mimo tego, że nienawidziłem gorzkiej czekolady.

Nagle przypomniało mi się o Polsce, który zniknął wczoraj bez żadnego ostrzenia.
Wiedziałem, że pojechał do Ukrainy.

A ja głupi dałem się wkręcić w ten zakład.

Miesięcznie za to wszystko zarobiłem więcej niż mój ojciec.

Ameryka zauważył, że jak oboje się dowiemy o zakładzie to nikt nie będzie cierpiał.
Jednak ja chyba trochę cierpię.

Czułem coś w pocałunkach pomiędzy mną, a Polską, nie tak dawno temu.
Staram się o tym wszystkim zapomnieć, lecz ja dam se rękę uciąć, że nie daję rady i nie dam.

Westchnąłem i wyjąłem z kieszeni swój telefon.

Nie miałem żadnych nieodczytanych wiadomości ani nieodebranych połączeń.
Niby fajnie, ale jednocześnie przykre...

Wstałem i wyjąłem z kieszeni bezprzewodowe słuchawki, które już zaczynały się psuć.
Połączyłem je z telefonem i włączyłem piosenkę, którą akurat miałem ochotę posłuchać.
Jednak za nim to zrobiłem, wysłałem wiadomość Polsce o treści: „gdziekolwiek jesteś, przyjdź do mnie, jestem w swoim starym domu ulica obarowska, pamiętaj"

Włączyłem Spotify i wyszukałem piosenkę ,,Szepty i Krzyki" od „Słonia".

Per. Polska:

Kiedy zjadłem późne śniadanie, oczywiście nie sprzątając po sobie, poszedłem sprawdzić czy naładował mi się telefon.

Odłączyłem komórkę bo, była w pełni naładowana po czym odczytałem wiadomość od Niemca, która wyświetliła mi się na ekranie.

Uśmiechnąłem się, że chociaż on chciał się ze mną skontaktować.

Schowałem telefon do kieszeni i skierowałem się w stronę wyjścia. Założyłem buty, otworzyłem drzwi, ale ich nie zamknąłem.

Niech Ukrainie się ktoś wpierdoli do domu.
Czemu nie?

Wsiadłem na rower i pojechałem tam, gdzie wczoraj było mi miło.

Dla zakładu- GerpolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz