Biegłam ciemnymi ulicami miasta. Latarnie świeciły, ale nie dawały światła. Wręcz przeciwnie - im bliżej nich byłam, tym ciemniej zdawało się być.
Choć biegłam ile sił w nogach, nie oddalałam się od cienia postaci, która podążała za mną powolnym krokiem.
Do tej pory nie wiedziałam, gdzie byłam, ale w końcu zauważyłam znajomy płot. To mój stary dom. Ten, w którym mieszkałam z tatą i mamą. Obejrzałam się za siebie, zanim wbiegłam na teren posesji. Przez myśl przeszło mi, że przecież już tam nie mieszkam i nie mogę tak o sobie wchodzić do czyjegoś domu. Jednak ciemna postać była coraz bliżej mnie, a jej oczy świeciły w ciemności.
Wzięłam głębszy wdech i weszłam do domu, zatrzaskując za sobą drzwi, które następnie zamknęłam na klucz. Już chciałam krzyczeć, by mieszkańcy budynku mi pomogli, ale zaciekawiły mnie obrazy wiszące na ścianach. Były powieszone w równych odstępach i z ogromną dokładnością. Żaden nie był przekrzywiony, ani okurzony.
Zbliżyłam się do jednego z nich, by dojrzeć, co na nim jest. Gwałtownie odsunęłam się od niego, gdy zobaczyłam, że na zdjęciu jestem ja z ojcem i matką, na jednej z imprez, na które był zapraszany tata. Plecami uderzyłam o ścianę na przeciwko, zrzucając z niej ramkę z kolejnym zdjęciem, która stłukła się, gdy tylko spotkała się z ziemią.
Tym razem spokojniej i uważniej odwróciłam się, by podnieść zdjęcie, które wypadło ze zbitej ramki. Obrazem leżało do ziemi, więc zobaczyłam je dopiero, kiedy je odwróciłam. Byłam na nim mała ja, ale to nie byłam ja. Byłam jakaś wychudzona, włosy były rzadkie i poplątane, a oczy bez życia.
Zdjęcie wyleciało z mojej trzęsącej się dłoni, kiedy usłyszałam kroki nadchodzące ze strony kuchni. Doszłam do wniosku, że postać, która goniła mnie przez pół miasta musiała wejść przez taras.
Zerwałam się biegiem po schodach na piętro, gdzie wbiegłam do pokoju, który dawniej należał do mnie. Drzwi zakluczyłam kluczem, który był włożony w zamek. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Kiedy wyprowadzałam się z matką, robiłyśmy to w pośpiechu. Praktycznie nic nie zabrałam z pokoju. Dowiedziałam się, że tata sprzedał dom, a rzeczy najprawdopodobniej wyrzucił. Jednak tu wszystko było tak, jak to zostawiłam.
Wziełam głęboki, drżący oddech, biorąc do ręki pluszaka, który leżał na łóżku. Przygryzłam wargę, próbując się nie rozpłakać. Wspomnienie domu zawsze wywoływało we mnie najgorsze uczucia, a teraz w nim byłam, choć nie za bardzo rozumiałam, jak się w nim znalazłam, ani co tam robiłam.
Usłuszałam powolne kroki na schodach. Nie wiedziałam, czego postać ode mnie chce, ani kim była, ale ewidentnie czymś złym, skoro mnie ścigała i doprowadziła do poprzedniego miejsca zamieszkania.
Ponownie rozejrzałam się po pomieszczeniu. W kącie pokoju leżała sukienka, którą miałam na sobie, zanim uciekłyśmy z tego domu z mamą. Na ścianach wisiało pełno zdjęć, których sobie nie przypominałam. Nie pamiętałam, żebym miała takie w pokoju, ale każde z nich przedstawiało inny etap w moim życiu. Byłam na nich sama lub z kimś, ale każde charakteryzowało się tym samym. Wszyscy dookoła się uśmiechali, a ja zachowywałam neutralny wyraz twarzy, choć oczy wyglądały, jak u osoby, która nie żyje już co najmniej kilka dni.
Zmarszczyłam brwi i cofnęłam się aż pod okno, które było na przeciwko drzwi, kiedy ktoś zaczął szarpać z klamkę. Przełknęłam ślinę, kiedy klucz w zamku powoli się przekręcił. Czułam niewyobrażalny strach. Wokół nadal panowała ciemność, pokój w którym się znajdowałam kojarzył mi się tylko z lękiem, a do tego do pomieszczenia właśnie dostawała się postać, która...
Była mną.
Stanęłam sama przed sobą, choć ta druga ja wyglądała jak marna podróba mnie. Wyglądała jak Lindsay, która znajdowała się na zdjęciach. Zamrugałam dwa razy, wpatrując się w postać przede mną.
CZYTASZ
Come In With The Rain | inazuma eleven, Jude Sharp
Fanfiction,,Gdybym miała opisać moją relacje z Sharp'em, powiedziałabym, że jest skomplikowana. Niby się nie lubimy, ale kiedyś się przyjaźniliśmy. Toleruję go i szanuję, oraz podziwiam jako kapitana." ,,Come In With The Rain" czyli historia o tym, jak na now...