ROZDZIAŁ 4

287 18 37
                                    

Obudził mnie deszcz.
Przez ostatnie dni pogoda nie współpracuje. Nie wiem czy ma to coś oznaczać, czy to zwykły przypadek.

Uniosłam się i delikatnie rozciągnęłam.
Spojrzałam na puste miejsce Chrisa.
Podziwiałam go jaki był porządny i poukładany. Idealnie zascielona pościel. Dokumenty równo złożone na komodzie. Jedyny problem to jego głowa. Nie wiem co mu jest, ale chce pomóc. Tylko on sam musi zrozumieć, że potrzebuje wsparcia.

Udałam się do łazienki i przebrałam się w zwykle czarne spodnie i sweterek, które wczoraj zakupił mi Chris.
Rozczesałam włosy i pozostawiłam je rozpuszczone.

Posprzątałam swoje rzeczy i uchyliłam okna, aby wywietrzyć pomieszczenie.

Wyszłam z sypialni i kierowałam się w stronę kuchni.
Przy stole siedział Chris. Robił coś na swoim laptopie i popijał kawę.

Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Możliwe, że zaczęłam odczuwać strach. Zabija. Zabija ludzi. Niewinnych ludzi. Dlaczego? Co go do tego skłoniło? To nienormalne. Może rzeczywiście powinnam zwolnić i przestać na niego naciskać. Zawsze może się zemścić... zabiłby mnie?

Stanęłam przy blacie i zaczęłam przygotowywać dla siebie herbatę.
Spojrzałam na zegar. Dziewiąta.

Usiadłam przy stole i mieszałam swój napój. Byłam skupiona.. a może zamyślona, nawet nie zwróciłam uwagi jak Chris na mnie patrzył.

- Co jest?- mruknęłam.

- Nic, nic.. wiedz jedno, nie możesz się we mnie zakochać.- odparł, po czym kontynuował pracę na urządzeniu.

Po uslyszeniu jego słów, prawie zakrztusiłam się herbatą. Ja? Zakochać? Jeszcze w nim? Mordercy?

- O to się nie martw.- wyśmiałam mężczyznę.

Nie wyobrażam sobie życia z nim. Jest taki dziki. Inny. Może i mnie pociąga w jakiś sposób.. ale jego charakter odstrasza. Nie, dziękuję.

Zabrałam herbatę i wyszłam na taras.
Wreszcie mogłam na spokojnie pobyć sama ze sobą. Pogoda się poprawiła, więc na spokojnie mogłam spędzić czas na świeżym powietrzu.

Powoli obeszłam posesję. Dom z zewnątrz był taki piękny.. Na podwórku dużo zieleni. Było tak spokojnie.. całkiem inaczej niż sam Pan domu.

Usiadłam na fotelu i próbowałam oczyścić głowę z ostatnich kilku dni.

- Kate! Mogę?- zapytał Changbin.

- Oo jasne.

Mężczyzna usiadł obok mnie.
Cieszyłam się, że nie naciskał na rozmowy. Siedział tak jak ja- w ciszy.

- Jedziesz z Chrisem na spotkanie?- zapytał.

- Spotkanie? O niczym nie wiem..

- Nic ci nie mówił?

- Chris ze mną nie rozmawia..

- Ahh.. czemu mnie to nie dziwi.

Hmm. Nie dziwi go to?

- Nie rozumiem.- cicho mruknęłam.

W tym samym czasie usłyszałam krzyk dochodzący w kuchni. To Chris.
Krążył po pomieszczeniu i rzucał hasłami, które były dla mnie nie zrozumiałe.

- Co jest?- powiedziałam sama do siebie.

Oboje z Changbinem stanęliśmy w progu i nasłuchiwaliśmy co się dzieje.

- Nie dzwoń do mnie. Mówiłem Ci, nie chce mieć z tobą kontaktu!- krzyczał.

Do kuchni wbiegła starsza kobieta. Wyciągnęła z szafki pudełko tabletek i szybko wyłamała dwie, po czym podała je Chrisowi.

OdnalezionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz