Rozdział 16 Złota rączka

247 11 2
                                    

* 18 listopada, sobota

* Wiktoria

Zdenerwowana usiadłam na podłodze.

Co za małe dziadostwo...

Powód mojej złości można uznać za śmieszny, ale zirytowało mnie łóżko.

Tak. Łóżko.

Niedawno Alfa wskoczył na materac za mocno, a że ja akurat leżałam obok, to belki nie wytrzymały tego napięcia i się załamały. Z tej oto okazji musiałam kupić nowe szczeble i rozmontować pół łóżka.

Bo po co płacić za to specjalistom?

Z Hailie umówiłam się za to na telefon. Ostatnio wzięłam od niej numer i uzgodniłyśmy, że przeprowadzę naszą rozmowę w taki sposób.

Natomiast jeśli chodzi o Vincenta to unikałam go bardziej niż kleszczy. Po tym przeczytałam..... Po prostu na razie trzeba wystopować.

Oparta o szafę spojrzałam na tą białą kupę sierści.

- To wszystko przez ciebie. - rzuciłam oskarżycielsko.

Usłyszałam dzwonek do drzwi.

Osoba, która ośmieliła się zakłócić moją pracę powinna zostać pozbawiona kilku zębów.

Nie byłam jakoś specjalnie elegancko ubrana dlatego pozostawało mi mieć nadzieję, że to tylko sąsiad, albo co najwyżej listonosz.

Nie moją winą było to, że miałam na sobie tylko czarny sweter i wytarte dżinsy nie mówiąc już o tym, że włosy spięłam niechlujnie klamrą.

Nie moją winą było to, że miałam na sobie tylko czarny sweter i wytarte dżinsy nie mówiąc już o tym, że włosy spięłam niechlujnie klamrą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podeszłam do tego przeklętego wejścia i otworzyłam je z impetem, że aż chuknęło. Na moje szczęście (a nieszczęście osoby po drugiej stronie) drzwi otwierały się na korytarz.

Wyjrzałam za ten kawałek drewna z klamką i nie zobaczywszy żadnej ofiary chciałam zamknąć drzwi.

- Powinnaś iść na jakąś terapię w związku z problemami dotyczącymi agresji. - Odwróciłam gwałtownie głowę.

Po drogiej stronie klatki, oparty o ścianę stał ten palant, którego siostra stała się moją pacjentką.

- Raczej nie skorzystam z tej jakże przydatnej porady. Na moją LEKKĄ nadpobudliwość żaden lekarz nie pomoże. - zaripostowałam. - Co cię sprowadza w moje skromne progi? Szukasz guza czy złamanej ręki? - uśmiechnęłam się fałszywie.

Aż żal, że nie oberwał tymi drzwiami.

- Doceniam twoją dobroduszność, ale bardziej ciekawi mnie to, dlaczego nie odbierasz telefonów i każesz przekazać Hailie, że nie przyjedziesz zamiast sama mnie o tym poinformować.

Już miałam na końcu języka ciętą odpowiedź, ale.....

Przede mnie wyskoczył wilczur i zaczął szczekać na mężczyznę.

Obliged by contract - V.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz