* Następny dzień (16 marca, środa)
* Vincent
Przycisnąłem poduszkę mocniej do siebie, na co ta mruknęła sennie.
Zaraz.
Poduszka mruknęła?
Nie chciało mi się rozchylać powiek, ani ruszać. W zamian za to zaciągnąłem się panującym w sypialni zapachem damskich perfum.
Przez jedną małą chwilę myślałem, że leżę tu z moją Anją, a wszystko co zaszło było tylko okrutnym snem.
Zorientowałem się jednak szybko, że tak być nie może, ponieważ w powietrzu nie czuć było różanego toniku mojej ukochanej, ale intensywny, a przy tym słodki zapach wanilii.
Uniosłem jedną dłoń wyżej, aby zbadać dokładnie grunt podemną i doszedłem do prostego, aczkolwiek podstawowego wniosku - spałem na jakiejś kobiecie, a że do tej pory nie spotkałem wielu, które używały tak słodkich perfum, dotarło do mnie coś jeszcze - tą kobietą była Wiktoria Fox.
Ta myśl sprawiła, iż (z wielką niechęcią) zdecydowałem się otworzyć oczy, a widok, który zastałem utwierdził mnie w przekonaniu, że nie powinienem tego robić.
Uderzyły we mnie zdarzenia z całego wczorajszego wieczoru, które mimo, iż przyjemne, nie powinny mieć miejsca.
Moja głowa leżała na biuście blondynki, dokładnie tak, jak przed snem. Było jednak kilka znaczących różnic, na przykład ręce Wiktorii, która nieświadomie mnie obejmowała.
No właśnie - Wiktoria.
Kobieta nie wyglądała, jakby moja obecność ją drażniła, a ja wykorzystałem okazję, by po raz pierwszy przyjrzeć jej się, gdy śpi. Z natury częściej patrzyłem, niż mówiłem.
Z tej porspektywy nie wyglądała wcale na taką poukładaną, na jaką się kreowała.
Jej włosy było porozrzucane w nieładzie po poduszce i rozpuszczone. Rysy twarzy miała natomiast łagodne, a oddech spokojny. Można byłoby powiedzieć, że wyglądała na beztroską, gdyby nie fakt, że się nie uśmiechała.
Momentalnie przypomniały mi się moje wczorajsze słowa z auta.
Mimo, że tego nie chciałem, i że Wiktoria nie zrobiła obsolutnie nic w tym kierunku, to faktycznie mnie kusiła.
Była tylko kobietą, a ja tylko mężczyzną. Sytuacji nie polepszał fakt, iż starała mi się pomóc, co tylko jeszcze bardziej nas do siebie zbliżała.
Była też uparta, co niewątpliwie należało do cech pojawiających się u każdego Foxa.
Przede wszystkim jednak, była piękna. Anthonio miał rację, że jej urodę oraz jakikolwiek urok można było dostrzec, gdy zmieniło się punkt widzenia i nie patrzyło na Nią jak na wredną przyszłą żonę z przymusu, a zwykłą kobietę.
Ponownie przymknąłem powieki, lecz nie całkiem, gdyż poczułem jak ciało podemną zaczyna powoli się budzić.
Objąłem blondynkę mocniej i czekał na rozwój wydarzeń udając, że śpię.
Było to dziecinne zachowanie, ale pokusa zobaczenia, co mi powie, gdy zapytam i tą noc była silniejsza.
- O kurwa. - wyrwało jej się, gdy podniosła się na łokciach.
Powoli, tak, żebym w miarę niczego nie poczuł, zabrała z siebie moje ręce, po czym powoli wstała kierując się do drzwi.
Przez cały ten czas ją obserwowałem, lecz odwróciła się dopiero, gdy otworzyła drzwi. Rzuciła mi przelotne spojrzenie, upewniając się, że śpię i... Wyszła.
CZYTASZ
Obliged by contract - V.M
Fanfic"Ich spotkanie wydaje się być ironią losu. W rzeczywistości jest tajemnicą z przeszłości." Wiktoria Fox to pewna siebie, chamska kobieta która wspina się po szczeblach kariery architektonicznej. Prowadzi nieodpowiedzialne, choć rutynowe życie, które...