Rozdział 24 Lekkie powikłania

239 6 0
                                    

* 8 grudnia, sobota

* Wiktoria

Myślałam, że nie ma nic gorszego niż zakupy z Julią.

Myliłam się.

Zakupy z Hailie były o wiele gorsze.

Młoda Monet ewidentnie przyzwyczaiła się do luksusu i wydawała pieniądze jak cukierki.

Mimo to, nie odwołałam naszej wyprawy do galerii.

Pierwszy powód był taki, że nie zwykłam łamać obietnic, a drugi... właśnie do nas podszedł.

- Hailie! - na moją towarzyszkę rzuciła się jakaś blondynka.

- Hej Mona! - kiedy dziewczyny się od siebie oderwały wzrok Hailie powędrował w moją stronę.

- Wiktoria, to jest moja przyjaciółka. Mona - zwróciła się do tamtej. - To moja nowa terapeutka.

- Miło mi, Mona Losse. - wystawiła w moją stronę rękę, którą z wahaniem uścisnęłam. Nie wiem, czy już wspominałam, ale nie przepadam za kontaktem fizycznym.

- Wiktoria Fox. - zerknęłam na brunetkę stojącą obok, a widząc w jej oczach wesołe ogniki postanowiłam wprowadzić w życie swój nie do końca dobry plan.

- Moje drogie, co powiecie na....

***

Już pół godziny później bawiłam się z Rose i Alfą przed rezydencją.

Nareszcie mogłam odpocząć od tłocznej galerii i nie martwić się o dziewczyny, które w najlepsze bawiły się u Mony w domu.

Oczywiście od razu po powrocie święta trójca zaatakowała mnie pytaniami, ale ten jeden raz udało mi się z tego wybrnąć. Najmłodsi Monetowie bardzo mnie lubili, a ja w tej sytuacji to wykorzystałam.

No a teraz siedzę na dworzu i kucam w śniegu oswajając psa z małą.

- Ciociu mogę pobiegać z piesiem? - pyta rozkosznie dziewczynka.

- Tylko ostrożnie Rosie. - mówię po czym wstaję, by mieć lepszy ogląd sytuacji.

Skupiona na dziecku, dopiero z opóźnieniem zaczynam odczuwać, że z trudem łapię oddech.

Nie, błagam tylko nie teraz.

* Vincent

- Czyli jest bezpieczna? - upewniam się kiedy słyszę relację Willa o miejscu aktualnego pobytu Hailie.

- Tak, jak najbardziej. - przytakuje.

- A tak wogóle to może byśmy gdzieś pojechali? - sugeruje Mery. - W sensie po świętach.

- To jest bardzo dobry pomysł.... - w tym miejscu wypowiedzi blondyna zaczynam się wyłączać.

Moją uwagę pochłania widok, który rozpościera się przez okno kuchenne, a dokładnie mówiąc Wiktoria bawiąca się z Rose.

Kobieta stoi przy ławce i patrzy uważnie na dziewczynkę. Wszystko wydaje się idealne.

Do czasu...

Blondynka gwałtownie łapię się jedną ręką za klatkę piersiową i powoli osuwa się na śnieg.

To jest właśnie ten moment, kiedy trzeba interweniować.

Obliged by contract - V.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz