Rozdział 49

13 2 0
                                    

*Pov's Esme*

                W pociągu do Londynu atmosfera była już trochę lżejsza, jakbyśmy wszyscy czuli, że zasługujemy na odrobinę spokoju po tym długim i trudnym roku. W naszym przedziale siedzieli Fred, George, Lee, Ginny, Ron i ja, i choć każde z nas nadal miało w sercu ślady po wydarzeniach ostatnich tygodni, to śmiech wracał do nas stopniowo, wypełniając przestrzeń między stukotem kół pociągu. 

 Fred – albo raczej „mój chłopak", jak lubił siebie nazywać z pewnym przymrużeniem oka – rozwalał się na siedzeniu obok mnie, rzucając mi figlarne spojrzenia. Co chwilę próbował mnie rozśmieszyć jakąś nową anegdotą lub żartem, a ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Fred wiedział, że ten rok był dla mnie ciężki, i robił wszystko, bym na moment zapomniała o zmartwieniach. 

 – Więc słuchaj, Esmie, mój pomysł na te wakacje jest taki – powiedział Fred, odchylając się teatralnie do tyłu. – Zaczynamy od przerobienia domu na najdzikszy warsztat wynalazków magicznych, jaki kiedykolwiek widziała Anglia. 

 – O tak, to będzie wybuchowy pomysł – wtrącił George z szerokim uśmiechem. – Nasz tata będzie zachwycony, a mama... cóż, może przeżyje. 

 – Wy wy dwoje serio jesteście niepoważni – zaśmiała się Ginny, kręcąc głową, ale w jej oczach błyszczała nuta podziwu. – Jeśli przez was mama przegoni nas wszystkich z domu, wcale mnie to nie zdziwi.Ron parsknął śmiechem, rzucając Fredowi i George'owi kpiące spojrzenie. 

– Mama już się cieszy, że Esme spędzi z nami wakacje, chociaż pewnie nie wie, co ją czeka. Ale kto wie, może będzie miała wpływ na „naszych szanownych wynalazców" i zdoła ich trochę poskromić? 

 Lee dodał żartobliwie: – Powiem tak, Esme, będziesz miała pełne ręce roboty, próbując ich ogarnąć. Ale chętnie zobaczę, jak próbujesz ich okiełznać – to będzie wakacyjna atrakcja roku. Na pewno wpadnę w jakiś dzień aby to zobaczyć.

- Zapraszamy Lee, może znajdziemy dla ciebie miejsce, na podłodze na przykład - zaśmiał się George a z nim reszta rudzielców, na co ciemnoskóry się żartobliwie oburzył po czym sam przyłączył się do śmiechu.

  – Ej, ej, nic nie trzeba okiełznywać! – obruszył się Fred z udawanym oburzeniem, obejmując mnie ramieniem. – W dodatku George i ja mamy jeszcze inne plany. Chcemy przetestować nasze nowe eliksiry z niespodziankami... Esme, mam nadzieję, że masz odwagę, by być moją asystentką?Z trudem powstrzymałam się od śmiechu. 

– Wiesz, Freddie, chyba tak. Byleby tylko te „eliksiry" nie zrobiły z naszej kuchni magicznego jeziora.Wszyscy parsknęliśmy śmiechem, a George dodał konspiracyjnie: 

– Spokojnie, Esme. Zrobimy tylko trochę bałaganu... może. Poza tym, pamiętaj, że mamy plany na przyszłość! Nasz własny sklep z żartami i eliksirami. To będzie hit!Rozmarzyłam się przez chwilę, wyobrażając sobie ich sklep – pełen kolorowych butelek, tajemniczych eliksirów i magicznych gadżetów, które rozbawią każdego, kto tylko wejdzie. Byłam pewna, że osiągną sukces. Byli niezrównani, mieli w sobie pasję i determinację, które potrafiły porwać nawet najbardziej sceptycznych czarodziejów. 

 – A co ty na to, Esme? – spytał Fred, spoglądając na mnie z iskierką nadziei w oczach. – Myślisz, że uda nam się otworzyć ten sklep?Spojrzałam na niego z uśmiechem. 

– Freddie, jeśli ktoś może podbić świat żartów, to wy. A ja będę tuż obok, żeby patrzeć, jak dokonujecie niemożliwego.Fred pocałował mnie szybko, a George jęknął teatralnie, rzucając Fredowi poduszką. W przedziale wybuchł śmiech, a ja poczułam ciepło w sercu. Byłam pewna, że te wakacje będą wyjątkowe – pełne śmiechu, planów i nadziei, a przede wszystkim – wypełnione obecnością tych, których kochałam.

Harry i Hermiona siedzieli naprzeciwko nas, mimo że nie byli za bardzo wkręceni w rozmowę dało się zauważyć lekki uśmiech u obojga na te szalone plany, ale dało się zauważyć, że nawet oni poczuli ulgę z powodu nadchodzących wakacji. Hermiona patrzyła na nas z nutą rozbawienia i przerażenia – dokładnie w stylu kogoś, kto doskonale zna bliźniaków Weasleyów i już spodziewa się najgorszego. 

 – No dobra, ale co wy właściwie chcecie tworzyć w te wakacje? – Hermiona zmarszczyła brwi, zaintrygowana, ale także sceptyczna. – Mam wrażenie, że wasze „wynalazki" to coś, co nas wszystkich wpędzi w kłopoty.Fred spojrzał na nią jak na najlepszą publiczność. 

– Granger, „wynalazki" to mało powiedziane! Planujemy całkiem nową serię! Na przykład specjalne, rozszerzone wersje fajerwerków czy słodyczy, które nie tylko zmieniają smak, ale i głos. Wyobraź sobie, że jesz ciastko i nagle brzmisz jak McGonagall!Harry zaśmiał się i spojrzał na Hermionę. 

– Hermiona, wyobraź sobie, co byś mogła zrobić z takim ciasteczkiem... Przykład na eliksirze wielosokowym? 

 – Harry! – Hermiona udała oburzenie, ale w jej oczach błyszczał humor. – Jeśli to „ciastko" zmieniło by mój głos na inny, na pewno nie wybrałabym głosu profesor McGonagall!Fred wybuchnął śmiechem. 

– Wiesz, Hermiono, do tej pory byłaś dla mnie wzorem porządku, ale widzę, że zaczynasz doceniać nasz humor! 

 Harry uśmiechnął się, a ja, przyłapując się na myśleniu o wakacjach, pomyślałam o Sophie i Nicole, które niedługo wrócą do Francji. Ten czas, który spędziłyśmy razem, zbliżył nas do siebie bardziej, niż się spodziewałam. Westchnęłam lekko, a Hermiona, spostrzegawcza jak zawsze, zauważyła to od razu. 

 – Będziesz tęsknić za Sophie i Nicole, prawda? – spytała cicho.Przytaknęłam, a Ginny, siedząca obok, również spoważniała. 

– Wszyscy będziemy. Dobrze było mieć tu kogoś z Beauxbatons. Mam wrażenie, że tak się zżyłyśmy, jakbyśmy znały się całe życie.– Może znajdziemy jakiś sposób, żeby się spotkać – dodał Harry.

 – Może w przyszłym roku, po ukończeniu szkoły.Fred ścisnął mnie lekko za rękę, pocieszając. – Kto wie, Esme, może za rok będziemy mogli wszyscy wpaść do Francji. Skoro nasza rodzinka cię przygarnia na całe wakacje, to może i taki wyjazd jest do zrobienia?George, udając wzruszenie, wtrącił z teatralną miną: 

– Tak, wakacje z całą rodziną Weasleyów i naszą „nową siostrą" Esme, tworzącą zamęt! Po prostu widzę to oczami wyobraźni. 

- No chyba waszą ,, siostrą" to MOJA dziewczyna, tylko moja - dodał Fred podkreślając słowo "moja".

 – Tylko pamiętajcie – mruknęłam, starając się nie uśmiechać – jeśli po waszych wynalazkach pani Molly wyrzuci nas wszystkich na bruk, winię tylko was!Lee, George i Fred wybuchli śmiechem, a Granger i Ginny dołączyły do nas, choć Hermiona próbowała przybrać surową minę. Podróż do Londynu mijała szybko, a ja wiedziałam, że te wakacje, choć pełne nowych przygód, przyniosą nam wszystkim potrzebny czas na odpoczynek.

RelationShip / Fred Weasley 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz