Niepamięć i plany.

85 7 0
                                    

Ciemne groty były na swój sposób przerażające, zwłaszcza gdy świece opadały ze świateł, a za okiennicami blask księżyca padał tak słabo, by utrudniać jakiekolwiek ruchy. Teraz nawet sprawność widzenia w ciemności zdawała się bezużyteczna. 

Nikt nie pilnował drzwi. Droga minęła szybko, pomimo trudności. Kraty po ostatnim "włamaniu" okazały się ciągle otwarte. I ta ciemność. 

Biblioteka ksiąg zakazanych. To należało do dzisiejszego celu Valentiny. Dostać się do księgi, która w rękach psychopaty stałaby się narzędziem zbrodni. A miała znaleźć się w jej rękach, dokładnie do tego samego zamiaru. Księga śmierci. Jedna, jedyna z wszystkich zakazanych, która powinna być pilnowana przez setki wampirów. Otaczało ją tylko zaklęcie. 

Hunter posiadając moc ojca, mogła dostać się do niej bez problemu. Zaklęcie ochrony nieproszonych rozpoznało więzy krwi i fortunnie księga sama wpadła jej w dłonie. Lecz to należało tylko do połowy, albo nawet i ćwierci sukcesu. W końcu nie kradła jej bez wyraźnego powodu..

Mignęła do swojego pokoju, po czym zamknęła się na siedem spustów. Podchodząc do biurka uświadomiła sobie, że zapomniała o księdze na temat natury wampirów półkrwi, skradzionej przez nią jakiś czas temu. Miała ją zwrócić. Na razie pomyślała, że to nieważne. Nie miała teraz czasu na dalsze podróże.

Otworzyła księgę na pierwszej stronie. Chłód przeszedł jej kark, gdy zobaczyła martwe ciało wampira, spalane na stosie siana. I to wcale nie był rysunek, a realne zdjęcie. Gatunek ludzki był makabryczny, wiedziała coś na ten temat. Wszystko napisane i zawarte w tej książce wyszło spod ręki człowieka. To "arcydzieło" zostało skradzione z "normalnego" jak to ludzie określali, świata. Wampiry musiały wiedzieć czego się od nich spodziewać, gdyby chcieli zgładzić ich gatunek, bo wbicie kołka nie było jedynym sposobem na uśmiercenie krwiopijcy. Uwierzcie, istniało o wiele więcej brutalnych. Gorszych od spalenia żywcem.

Ale Valentina nie chciała o nich wiedzieć. 

Potrzebowała czegoś lekkiego, mniej bolesnego. Choć.. czy łatwa śmierć w ogóle miała miejsce gdzieś na całym świecie? W całym uniwersum? Tego właśnie chciała dowieść, czytając te (nie)fascynujące pomysły, wymyślone przez najgorszego wroga. Ciekawiło ją czy rzeczywiście każdy działał.. tego już nie chciała raczej sprawdzać. 

A to podobno wampiry są złe..

Z całego, trzystustronnego papieru, po setkach mrożących krew w żyłach obrazach, wybrała tylko trzy możliwe sposoby śmierci, które jakoś jej dogadzały, z czego jedno musiała wykluczyć. Pozostały dwa i nieskończenie wiele pytań. Wiedziała, że straci godność i szacunek do samej siebie, a jeśli nie rozegra tego dobrze, nawet i życie. 

Zdecydowanie potrzebowała pomocy zaufanych. Tych, którzy pomagali, gdy miała taką potrzebę, a sama nie dawała więcej w zamian. Veronica. Na nią był jeszcze czas, ale jej pomoc była kluczowa. I Eres, głowa końca. 

Myślała tylko: Jak im powiedzieć, wytłumaczyć, namówić. Resztą miała zamartwiać się później, taki był plan. Pierw musiała działać tym, co miała. Z resztą, na samym początku musiała zdobyć potrzebne rzeczy. Wydało się to proste, gdy chowała księgę pod poduszkę, a potem przemierzała wyjście z zamku.

Dopiero przy pierwszej bramce zrobiło się cholernie niedobrze. Dopiero, gdy uświadomiła sobie, że musi spojrzeć w twarze nieznanych wampirów, które znane przez nią być powinny.

Została wpuszczona do groundland, jednego z czterech miast Hostencji, gdzie mieszkały wampiry żywiołowe. Miejsce w którym się znajdowała, należało do żywiołu ziemi, boga zieleni. Była tu tylko raz, a to wystarczyło, by nienawidziła tej dzielnicy. Pomimo ciemności, wszystko pałało kolorami. Lampy oświetlały każdy trawnik, każde drzewo i winorośl. Gdyby lubiła rośliny, zakochałaby się w tym miejscu.

Blackout: Pokolenie Wampirów [gxg]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz