Nadzieja matką głupich.

103 12 2
                                    

— ..Dziesięć, szukam! — odsłoniła oczy i szybko rozejrzała się po znanym pomieszczeniu.

Było ogromne, a jego sufit był dziesięć razy jej wysokości. Zawsze zwracała uwagę na wystroje i układy pomieszczeń. Znała każdy zakamarek, dzięki czemu była najlepsza w chowanego.

Szła powoli, chociaż już dokładnie wiedziała, gdzie jest Inka. Ta z kolei nigdy nie potrafiła znaleźć oryginalnego miejsca do ukrycia, a nie blokując przy tym myśli, Rosalie zwana też jako.. Lia, prędko ją odnajdywała.

— Mam cię! — odsłoniła granatową odsłonę, za którą znajdowała się druga dziewczynka.

— No.. jak ty to robisz! — tupnęła nogą o ziemię i założyła ramiona w grymasie. — Oszukujesz. — delikatnie uderzyła w ramię Rosalie.

***

— Nasi rodzice nas zabiją! — szepnęła krzykiem, bujając się na drabinie. Wizja, że zaraz z niej spadnie należała do tych pewnych, choć Inka mocno podtrzymywała ją od góry.

— Dla tego widoku mogę umrzeć. — wciągnęła ją, po czym odwróciła się w stronę spadku z dachu.

Weszły na niego z kaprysu Inki. Usłyszała, że mają być widoczne spadające gwiazdy, a Lia wiedząc, że nie odpuści póki ich nie zobaczy, odpowiedzialnie poszła z nią.

— Czy to nie piękne? — obróciła się wokół własnej osi. — No chodź, przecież nie spadniemy.. — pociągnęła ją. Zbyt mocno, przez co upadły na dachowe blaszki, wydając z gardła krzyk.

— Inko! — zaśmiała się, choć w jej serce sztywno stanęło.

— Nie spadłyśmy. — szepnęła rozbawiona, zaś Inka pokręciła głową. — Sztywniak.

— Szaleniec!

— Nudziarz!!

— Nieodpowiedzialnie, gwiazdko.

Inka mimowolnie uśmiechnęła się na użyte określenie.

— Przeprszam, księżycu. — zmrużyła powieki.

***

— Miałyśmy swoje słowa? — spytała zdziwiona. — Wow.

— Spójrz. — wzięła jej dłoń. Na palcu miała pierścionek, który znalazła w szufladzie matki. Rosalie przyłożyła swoją rękę, ukazując swój pierścień.

Wyglądał dokładnie tak samo, z tą różnicą, że miał kamień w kształcie półksiężyca. Ten drugi miał słońce otoczone gwiazdami.

— Już rozumiem dlaczego był w tych rzeczach. — obróciła go w dłoni, przyglądając się z niepewną miną. — Oglądamy dalej? — spytała z nadzieją, na co Rosalie potwierdziła głową.

***

— Uwielbiam to miejsce.. — rozmarzyła, leżąc na kolanach Inki.

Znajdowały się na skałach przy urwisku, gdzie był idealny widok na niebo.

— Uwielbiam ten widok. — odparła, patrząc na Rosalie.

Ta, myśląc że chodzi o gwiazdy, skinęła głową. Dopiero z chwilą zrozumiała, że chodzi o nią.

I was busy with the stars, you've been looking at me..

***

— Byłyśmy słodkie. — parsknęła, lekko się uśmiechając. — I przez to jeszcze bardziej nienawidzę naszych ojców. — wywróciła oczami. — Jeśli byś mi powiedziała wcześniej, jakoś byśmy wytrzymały konsekwencje.

Blackout: Pokolenie Wampirów [gxg]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz