Rozdział XXX. Non ducor, duco

1.4K 67 8
                                    

Przeczytała list. Rada go zaakceptowała. Jej tatuś zrobił dokładnie to, czego się spodziewałem. Ona pojechała.

Pojechała i poznała cierpienie drugiego człowieka. Zrównała się z nim mocniej, niż tego oczekiwałem.

Złamałem ją. Bardziej, niż miałem w planach.

Nie sądziłem, że jej reakcja będzie tak pochopna. Spontaniczna. Kuriozalna.

Nie chciałem jej skrzywdzić. Nie tak mocno. Chociaż... Chyba mi się to podobało. Nie przeszkadzało mi to. Poczułem się... Nie wiem jak się wtedy poczułem. Cierpiałem, patrząc na cierpienie ukochanej. Ale jednocześnie pokochałem to. To dzikie uczucie, które zakiełkowało w mojej piersi. Dziwne mrowienie pojawiło się w okolicach czegoś na wzór serca.

To było... ekscytujące.

Nie mogąc powstrzymać tych nieznanych mi dotąd uczuć przechadzałem się po dachu budynku. Rozłożyłem szeroko ręce i stawiałem chaotyczne kroki po krawędzi.

Lewa noga. Prawa noga. Lewa no...

Spojrzałem w dół. Było wysoko. Bardzo wysoko. Poczułem ukłucie w klatce. Jakby... Strach? Nie wiedziałem co to było, lecz nie przerywałem swojego zajęcia, będąc pogrążonym w samozadowoleniu. Robiłem to często. Lubiłem to. Nigdy nie wiedziałem czy następny krok nie będzie ostatnim. To też było ekscytujące.

Śmierć musiała być piękna.

Poderwałem głowę do góry i w tym samym momencie ujrzałem coś jeszcze piękniejszego. Mogłem nawet powiedzieć, że majestatycznego.

Zobaczyłem . Piękna. Unosiła się w powietrzu, ubrana w białą suknię, a jej czarne jak noc włosy powiewały na skutek lekkiego wiatru. Niespiesznie uniosłem wzrok na jej oczy. Były zielone, czyli w moim ulubionym kolorze. Takie ładne.

Kochałem moją siostrę. Była piękna. Miała piękne wnętrze. Była lepsza niż ja. Przypominała moją ukochaną. Chciałem się z nią spotkać. Chociaż raz. Jeden krok mnie od niej dzielił. Chciałem tego. Uniosłem nogę, aby zrobić krok w przód, ale oni mnie powstrzymali.

Burza głosów rozpętała się w mojej głowie. Każdy z nich krzyczał. Wrzeszczał. Nie chcieli, żebym to robił. Chcieli mnie od tego odepchnąć.

– Przestańcie! – krzyknąłem, łapiąc się za głowę.

Zeskoczyłem z krawędzi na dach. Znajdowałem się w bezpiecznej odległości.

Przestali.

Świat znowu zaczął nabierać kolorów. Nie mogłem zakończyć swojego życia. Musiałem najpierw wypełnić misję.

Musiałem ją zdobyć. Zniszczyć. Bardziej. Mocniej.

Gdy będzie moja wtedy nie będę pragnął śmierci. Ona zasieje we mnie życie. Pokaże czym jest miłość i sprawi, że wyzdrowieje.

Jestem zdrowy. Tak przynajmniej myślałem. Oni dalej mnie szukają, a ja się ukrywam. Nie mogę tam wrócić.

Jeszcze nie.

Kill me First [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz