Rozdział VII. Veritas non est verum

2.1K 82 2
                                    

Rodzina od zawsze była dla mnie najważniejszą wartością. Nie przeszkadzało mi to, że był nią tylko Marcus, który samotnie mnie wychował. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym kim jest moja matka lub czy mam rodzeństwo. Wiedziałam, że skoro ojciec podjął decyzję o odcięciu nas od nich, to nie mogli być dobrzy. Chociaż nie wiem czy w naszym fachu można było nazwać kogokolwiek dobrym.

Byliśmy złymi ludźmi, ale czyniliśmy dobro. Normalne osoby, zamknięte w swoim kolorowym świecie nie umiały tego pojąć.

Odkąd się urodziłam wiedziałam jaką drogą chce podążać. Mężczyzna, wychowujący mnie był dla mnie wzorem do naśladowania. Gdy byłam jeszcze dzieckiem za wszelką cenę próbował mnie odciągnąć od tego zepsutego świata i starał się, by nigdy mnie nie dotknął.

Nie odbił piętna, którego nie sposób się pozbyć.

Jednak ja już parę lat temu pokrzyżowałam jego plany. Chciałam nauczyć się sztuk walki, samoobrony i obsługi broni. Zawsze traktowałam tatę jako autorytet i odkąd zobaczyłam go w akcji chciałam być taka jak on. Podążać jego śladami i czynić dobro.

Ważną osobą w moim życiu stał się także Lucas, który czasami zastępował mi matkę. Został zatrudniony od razu po naszej ucieczce i robił dla mnie tak naprawdę wszystko. Zaczynając od ochrony, którą musiał mi zapewnić, a kończąc na robieniu obiadu, gdy tata pracował do późna.

Mimo, że wiele razy się sprzeczaliśmy, głównie z powodu braku mojej prywatności to nie mogłabym wymarzyć sobie świata bez niego. Wspierał mnie i podnosił na duchu, gdy tego potrzebowałam.

Właśnie dlatego zdecydowałam się opowiedzieć im o tym co się stało w klubie, a także po tym jak z niego wyszłam. Nie mogłam zostawić tego dla siebie. Tutaj nie chodziło tylko o mnie, to nie były tylko moje problemy, każda informacja na temat jakiegokolwiek ruchu tych psycholi była na wagę złota. Musieli znać każdy szczegół, bo zależało mi na ich bezpieczeństwie.

Nie spałam dzisiejszej nocy w obawie, że rano mogłabym być martwa. Myślałam nad tym jak powiedzieć, że organizacja, która ma zakaz zabijania, nie zamierza przestrzegać tej zasady.

Czułam, że im chodziło tylko i wyłącznie o moje życie. Chcieli mojej głowy, bo byłam cenna, patrząc na to, iż jestem córką jednego z najlepszych zabójców i wywodzę się z potężnego rodu, który - według innych - musi zostać unicestwiony.

Przed twarzą mignęła mi łysa głowa ozdobiona malunkami z tuszu. Lucas postawił przede mną kubek kawy i usiadł na kanapie tuż obok ojca. Wyczekiwali moich słów z zaciekawieniem, bo jeszcze chwilę temu obwieściłam, że ktoś pragnie mojej głowy.

– Co się dzieje? – zaczął spokojnym głosem facet. Jego mina wyrażała zmartwienie, a ja próbowałam ułożyć słowa w głowie. Nie wiedziałam od czego mam zacząć. – Musisz nam powiedzieć, byśmy mogli ci pomóc.

Opowiedziałam im jak wyglądał wczorajszy wieczór z najmniejszymi szczegółami. Żaden z nich mi nie przerwał, tylko wpatrywali się we mnie dziwnymi spojrzeniami. Na ich twarzach malował się niepokój.

– I dostałam od niego wiadomość, gdy wróciłam do domu... Nagrał mnie jak byłam w tym klubie – dodałam.

– Co jest na tym nagraniu? – zapytał Marcus.

Kurwa, tego nie przemyślałam. Przecież nie mogłam powiedzieć ojcu, że kolega mojego prześladowcy pieprzył mnie pod jedną ze ścian w korytarzu klubu. Miałam z nim bardzo dobrą relację, nie był dla mnie tylko rodzicem, ale też przyjacielem, który wiedział o mnie wszystko. Tylko, że o tej sytuacji nie mógł się dowiedzieć.

Kill me First [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz