Rozdział XXXIII. Tuebor

1.7K 77 6
                                    

Pokonywałam właśnie drogę ze sklepu elektronicznego do swojego samochodu. Byłam zmuszona zaopatrzyć się w nową komórkę, po tym jak poprzednią niechcący zniszczyłam.

Marcus napisał do mnie wiadomość, żebym przyjechała do domu, ponieważ miał propozycję zlecenia, która nie mogła czekać, więc w pośpiechu przeszukiwałam torebkę w celu znalezienia kluczyków od samochodu. Przez chwilę nie patrzyłam na drogę, co spowodowało, że się odbiłam od czyjejś sylwetki. Chciałam ominąć tą osobę i przejść dalej, jednak ponownie zagrodziła mi drogę.

– Śpieszę się, więc czy... – zaczęłam, lecz zamilkłam tak szybko, jak tylko uniosłam wzrok.

Nie wierzyłam własnym oczom. Poczułam dziwny skurcz, spowodowany przez strach. Zimny pot pokrył moje plecy, a ja doskonale wiedziałam z jakiego powodu. Przed chwilą wpadłam na...

Ellisa Murray'a.

– Witaj, Mallory – przywitał się swoim nad wyraz niskim tonem.

Mężczyzna stał przede mną jak gdyby nigdy nic. Wyglądał nienagannie, zupełnie jak w dniu, w którym zobaczyłam go po raz pierwszy. Dopiero teraz przyjrzałam mu się dokładniej i musiałam przyznać, że Azrael odziedziczył wszystkie cechy po swoim ojcu. Prosty nos, zarysowana szczęka i to przenikliwe spojrzenie. Przyozdobił sylwetkę, składającą się z samych mięśni, czarnym garniturem, a włosy zaczesał w tył.

– Czego chcesz? – syknęłam.

– Ale dlaczego podchodzisz do mnie z taką wrogością? – zapytał ze śmiechem. – Zwyczajnie przechadzałem się ulicami miasta i wpadła na mnie koleżanka mojego syna. Cóż za przypadek – westchnął.

Byłam przekonana, że pogrywał w jakąś gierkę. Nic w tej sytuacji nie wydawało się wiarygodnie. Ludzie pokroju Ellisa nie chodzą na spacery i nie wpadają na osoby, którym chcą zrobić krzywdę. Ta świadomość naprawdę mnie przerażała.

– Czego chcesz? – powtórzyłam.

Murray zaśmiał się, a po chwili przybrał obojętny wyraz twarzy.

– Wiesz... Chcę dla mojego syna jak najlepiej, a po naszej wizycie w waszym pięknym domu zaczął być... Jak, by to powiedzieć? – zastanawiał się. – Inny, nie jest już tak skupiony jak przedtem i nie wykonuje zadań mu powierzonych.

– Nie mam na to czasu – warknęłam i przeszłam obok faceta, jednak ten niespodziewanie złapał mnie za ramię i pociągnął w swoją stronę.

Wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy. Znajdowaliśmy się na jednej z bardziej ruchliwych ulic miasta, więc miał nikłe szanse, aby mi coś zrobić. Jego jedyną bronią były słowa.

– Radzę ci nie mącić mu w głowie – zagroził. – Bardzo kochasz swojego tatę, prawda? – zapytał nagle, zmieniając temat, a ja wytrzeszczyłam oczy. – Chyba nie chciałabyś, aby coś mu się stało?

Wyrwałam się z jego objęć i pobiegłam w stronę samochodu. Przecież nie mógłby mu nic zrobić. Chciał mnie jedynie nastraszyć. Tylko, że ja chciałam, aby Azrael zostawił mnie w spokoju i sama to inicjowałam, więc dlaczego Ellis tak bardzo tego pragnął? W mojej głowie rozpętała się burza myśli i pytań, na które nie znałam odpowiedzi. To "przypadkowe" spotkanie wytrąciło mnie z równowagi, do której przez długi czas desperacko dążyłam.

~*~

Leżałam w pozycji na brzuchu, czytając książkę. Czułam jedynie spokój, ponieważ ta czynność jako jedna z niewielu sprawiała, że chociaż na krótką chwilę zapomniałam o swoich demonach, piętrzące się problemy przestawały mieć znaczenie, a nieustannie uczucie strachu zwyczajnie znikało.

Kill me First [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz