Rozdział V. Semper fidelis.

1.9K 94 16
                                    

Jej życie było niesamowite. Mógłbym je oglądać godzinami, dniami, latami. Tak naprawdę to robiłem. Ale musiałem być ostrożny, nie chciałem, by mnie zobaczyła.

Jeszcze nie.

Balkon był moim ulubionym miejscem. Przypominał mi o dzieciństwie, gdy chowałem się przed rodzicami. Podobno robili mi krzywdę, ale ja to traktowałem jako zabawę. To ich zawsze złościło, dalej nie wiem dlaczego...

Stąd miałem idealny widok na idealną kobietę. Pod osłoną nocy byłem niezauważony, zupełnie jak cień, którym byłem od zawsze.

Wszyscy na mnie patrzyli, ale nikt nie widział.

Wszyscy mnie słyszeli, ale nikt nie słuchał.

Byłem cieniem, przewijającym się w pamięci innych, ale po chwili z niej wylatywałem.

Byłem czarną smugą, którą można zetrzeć.

Pozbyli się mnie, a ja by zapomnieć pozbywałem się ich.

Ale jej na to nie pozwolę.

Zrobiłbym dla niej wszystko, nie musiała nawet prosić. Spaliłbym dla niej cały świat i oddał serce na dłoni. Ale ona tego nie chciała.

Jeszcze nie.

Bała się. Po każdej wymianie zdań widziałem jej strach.

Drżące dłonie, niespokojny oddech.

To wszystko mnie tak, cholernie nakręcało.

Chciałem całą, dla siebie.

Ale ja też się czegoś bałem. Tego, że nie doceni mojego poświęcenia. Nikt mnie nigdy nie doceniał. Więc teraz tego dopilnuję. Każda cena jest warta tej kobiety.

Każde wyrzeczenie.

Każda blizna. Mam ich dużo, zbyt dużo. Zrobiły je potwory, według których ja nim byłem.

Ja tylko chciałem, by ktoś mnie docenił.

Zobaczył rany i się w nich zakochał.

Kill me First [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz