Rozdział XXI. Scio te ipsum

1.8K 76 15
                                    

Zaciskałam palce na kierownicy najmocniej jak umiałam. Przepełniała mnie złość i o dziwo nie była spowodowana moją obecną sytuacją. Naprawdę się ucieszyłam, gdy Nicole zaproponowała mi podwózkę i jak normalny człowiek, bez wahania przyjęłam tą propozycję. Nie sądziłam jednak, że mamy inne pojęcie słowa "podwózka". Dziewczyna siedziała na miejscu pasażera i poprawiała swój makijaż, a ja kierowałam jej samochodem.

Jednak negatywne emocje nie opuszczały mnie na krok odkąd otworzyłam oczy. Przez cały dzień szwędałam się jak męczennica. Jechałyśmy właśnie do domu strachów, czyli atrakcji zaproponowanej przez jednego z chłopaków. Nie chciałam tam jechać, ale nie mogłam dać tej satysfakcji Azraelowi, który niemo rzucił w moją stronę wyzwanie.

– Po co, ty się tak stroisz? – zapytałam, zerkając na Nicole.

Właśnie nakładała na usta różową pomadkę i chyba żyła w swoim świecie, ponieważ nie zwróciła na mnie uwagi. Zakręciła szminkę i przeglądając się w małym lusterku zacmokała pare razy, aby rozprowadzić produkt.

– No co?

– Dla kogo się tak stroisz? – ponowiłam pytanie.

Na jej policzki wpłynął mocny rumieniec, a uśmiech jedynie się poszerzył.

– Dla nikogo. – Kłamstwo. – Po prostu lubię ładnie wyglądać.

Zauważyłam, że Nicole rzadko kiedy mijała się z prawdą. Głównie dlatego, że nie umiała tego robić. Wszystkie emocje miała wymalowane na twarzy, a także w oczach. W taki sposób nie da się ukryć niczego. Domyślałam się, że chciała wyglądać ładnie dla pewnego czarnowłosego chłopaka, ale nie miałam zamiaru ciągnąć jej za język. Po pierwsze, nie było to w moim stylu, a po drugie, nie obchodziło mnie to.

Kiedy tylko dojechałyśmy na miejsce kąciki moich ust momentalnie powędrowały ku górze. Przez cały czas byłam przekonana, że będzie to atrakcja przeznaczona jedynie dla najmłodszych. Jednak teraz, widząc to wszystko na własne oczy aż zaniemówiłam. Przypominało to trochę park rozrywki. Dzięki temu, że słońce zaszło już dawno panował tu klimat, który uwielbiam. Wszystko ze sobą współgrało.

Mrok, strach i krew.

Pracownicy byli przebrani za różne postacie z kultowych horrorów lub thrillerów. Zauważyłam parę osób, posiadających na twarzy maski hokejowe, co zapewne miało odwzorować Jasona z Piątku Trzynastego, ale też drobne kobiety, wpasowujące się w klimaty lalki Annabell.

Wysiadłyśmy z samochodu i stanęłyśmy przed wejściem. Podałam kluczyki dziewczynie, a ta zachichotała widząc moją minę.

– Wiedziałam, że ci się spodoba – mruknęła radośnie, krzyżując ramiona na piersi.

Napawałam się tym pięknym widokiem, dopóki do moich uszu nie dotarły głośne śmiechy. Zwróciłam głowę w ich stronę, a uśmiech momentalnie zszedł mi z twarzy. Trójka chłopaków, z którymi byłyśmy umówione kierowała się w naszą stronę. Zaklęłam pod nosem, lecz podążyłam za blondynką, która wystrzeliła w ich kierunku.

Kenji wraz z Zaynem dyskutowali o czymś bardzo żarliwie, jednak Azrael trzymał się z tyłu. Jego mina wyrażała niechęć do całego świata. Szedł z dłońmi schowanymi w kieszeni swojej szarej bluzy. Dziewczyna przywitała się ze wszystkimi. Do mnie podszedł jedynie Zayn, zupełnie tak jak ostatnim razem. Dopiero gdy ostatni chłopak mnie dostrzegł na jego ustach zawitał zalążek uśmiechu. Niestety nie tego radosnego, a drwiącego. Wydawał się zdziwiony tym, że tutaj przyszłam.

– Ale będzie zabawa! – zawołał blondyn. – Kocham to miejsce!

Jego twarz rozświetlił dziecięcy i beztroski uśmiech. Nigdy nie lubiłam oceniać ludzi na podstawie ich przeżyć, jednak jeśli chodziło o tego chłopaka robiłam to non-stop. Mimo przeżytej traumy potrafił cieszyć się takimi rzeczami. Potrafił wygiąć wargi w najbardziej szczerym uśmiechu jaki kiedykolwiek widziałam. I potrafił nie myśleć, lub chociażby na krótką chwilę zapomnieć o swojej przeszłości.

Kill me First [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz