Ostatni dziś.. może jutro coś jeszcze wpadnie
Nawet już piosenki nie mam, żeby dać..
Mężczyzna wysiadł z najnowszej generacji samochodu marki Mercedes. Czuł jak się nieprzyjemnie poci, a jego dłonie delikatnie drżą. Pod oczami miał ogromne wory, spowodowane jego dzisiejszą ilością snu. Przez całą noc próbował dobić się do Parkera, jednak to było na nic. Dlatego też stoi pod jego miejscem zamieszkania. Nawet jeżeli nie ma tam nastolatka, chciał się rozprawić z ojczymem. Zrezygnowany westchnął spoglądając na dom, który wprawiał go w pewien rodzaj nostalgii. Uśmiechnął się delikatnie, jednak to szybko zeszło z jego twarzy, a ten przybrał poważną mimikę, myśląc jakie piekło mogło tu spotkać jego podopiecznego. Spojrzał na zegarek na swym ręku. Siedemnasta. Peter powinien już tu być. Chciał go zobaczyć, sprawdzić czy jest bezpieczny. Czy na pewno nie dzieje mu się krzywda. Ten bezduszny Tony Stark za bardzo pokochał tego chłopca. A sama myśl o tym, że młodszemu może dziać się krzywda kłuje jego serce. Serce, do którego od czasów Pepper nikogo nie wpuścił.
Odetchnął głęboko zmierzając w stronę drzwi wejściowych. Podszedł do nich, pukając parę razy. Myślał, czy aby na pewno nie powinien wcześniej powiadomić jednego z mieszkańców o jego przybyciu, jednak po krótkiej chwili stwierdził, ze tak będzie lepiej. Po paru sekundach stania usłyszał głośne i twarde kroki zmierzające ku niemu.
W drzwiach pojawił się w średnim wieku, bardzo znany mu blondyn. Tony widząc tylko jego twarz miał ochotę rzucić się na niego z pięściami. On skrzywdził to dziecko. To dziecko, któremu nigdy nie powinna dziać się żadna, ale to żadna krzywda. To dziecko, które zasługiwało na coś więcej. Zasługiwało no o wiele więcej, niż pierdolony gwałt ze strony dorosłego mężczyny. Coć Tony się domyślał, że nie tylko to spotyka młodszego. Te jebany siniaki.. co jak to jego pierdolona sprawka? To jąkanie się, ten strach przed dotykiem. Stark się domyślał, że to skutki bezlitosnych działań ojczyma. Bo nie sądził, że ten nigdy nie podniósł na niego ręki. Mimo to, postanowił przyjąć na swej twarzy delikatny uśmiech, co drugi od razu odwzajemnił.
— Cześć Tony — powiedział radośnie, patrząc na niego dociekliwie. Miliarder uśmiechnął się ciepło do mężczyzny. — Wejdź, proszę.
— Dzięki Josh — wymamrotał, wchodząc do domu. Rozejrzał się po wnętrzu, zauważając, że dokładnie tak zapamiętał to miejsce sprzed paru ładnych lat. To tutaj spędzał jedne z szczęśliwszych chwil w jego życiu. To tutaj bawił się z Peterem, czy razem oglądali film. Westchnął cicho na myśl o tych szczęśliwych chwilach, które mogły być przepełnione kłamstwem.
— Napijesz się czegoś? — spytał kierując się do salonu, połączonego z kuchnią. — Kawy? Herbaty? Może whisky? — zaproponował grzecznościowo, na co Tony usiadł na jednym z krzeseł przy stole.
— Nie, dziękuje — odmówił posyłając mu delikatny uśmiech. Blondyn pokiwał głową ze zrozumieniem, dosiadając się do mężczyzny. — Jest może Peter?
— Nie — zaprzeczył natychmiastowo, spuszczając wzrok na szklankę z zaczętym whisky. — Jest aktualnie ze znajomymi z klasy — wytłumaczył, na co Tony zmarszczył brwi. Parker nie miał żadnych kolegów, czy koleżanek w klasie. Mówił mu to niejednokrotnie. — A czegoś konkretnego potrzebujesz? Może ja dam radę pomóc?
— Nie, nie — zaśmiał się cicho, spuszczając wzrok na swoje dłonie. — Chodzi o projekt, który razem wykonujemy. Dostałem najnowsze dane i chciałem je mu, jak najszybciej pokazać, sam mnie o to prosił — wytłumaczył, nie wzbudzając jego podejrzeń. Skoro on miał być sprawcą zachowania młodszego, wolał nie wspominać mu o jego wczorajszej ucieczce. Josh jedynie pokiwał głową ze zrozumieniem, wtapiając wzrok w złoty napój.
![](https://img.wattpad.com/cover/354194612-288-k469222.jpg)
CZYTASZ
Please, have mercy on me | Irondad | Spiderson
Fanfiction"- P-przepraszam m-mamo.. t-tak strasznie cię p-przepraszam.. - wyszlochał, pomiędzy uderzeniami. Jednak po paru sekundach poczuł kolejne, na które pisnął i mimowolnie podskoczył. Jego chude ciało się niewyobrażalnie trzęsło, a on nie mógł go za nic...