Rozdział 23

540 65 15
                                    

Macie dzień dziecka i drugi rozdział od razu (może trzeci będzie ALE NIC NIE OBIECUJE)

"Thunder rumbling

Castles crumbling 

I am trying hold on 

God knows that I tried

Seeing the bright side 

I'm not blind anymore"

Piątek.

— Cieszę się, że dziś nie poszedłeś do szkoły i przyjąłeś sześciu klientów — mruknął starszy, opierając się ramieniem o framugę drzwi. Zmierzył wzrokiem Petera, który jak po każdym kliencie siedział w rogu pokoju w pozycji embrionalnej. Całe jego ciało się przeraźliwie trzęsło, a spod powiek wylatywały co rusz nowe łzy. Nie umiał się uspokoić. Ten tydzień był najbardziej przerażającym tygodniem w jego życiu. Nic tak go nie złamało psychicznie jak to. Na początku bał się jak ktoś go dotknął. Teraz boi się jak ktoś na niego spojrzy, bądź jak ktoś do niego podchodzi. Dostaje srogiego ataku paniki, jak ktoś go muśnie chociażby torebką. Nie potrafi być już teraz Spider-manem. Od tygodnia nie pokazał się na ulicach. Bał się. Bał się tego, że ludzie nawet z takiej odległości na niego patrzą. — Został ci ostatni — mruknął, podchodząc do Petera. Kucnął obok niego, aby wziąć jego podbródek w dwa palce. Nastolatek od razu od niego odskoczył, dławiąc się powietrzem.

— N-nie.. p-proszę.. — wymamrotał drżącym głosem, odsuwając się jak najbardziej od ojczyma. Ten spojrzał na niego z istną pogardą w oczach, czując jak triumfuje w środku. Złamał go. Złamał tego bezsilnego nastolatka. Złamał go do tego stopnia, że zrobi dla niego wszystko. Dosłownie wszystko. Kochał to. Cholernie to kochał. Tą cholerną władze. Widzieć ten strach w oczach. Słuchać jego żałosnych błagań o litość przy najmniejszym ruchu. Mężczyzna nie zastanawiając się dłużej uderzył pasierba w twarz, co poskutkowało cichym jękiem bólu z jego strony. — Prze-przepraszam.. p-prze-przepraszam.. n-naprawdę.. j-ja..

— Zamknij się w końcu — syknął starszy, ponownie go uderzając co spotkało się jedynie ze łzami Parkera, wraz z szybszym oddechem. Mężczyzna usiadł na łóżku, patrząc na pasierba od góry. Na jego szyi ponownie znalazły się, tym razem, bardziej widoczne ślady po dłoniach, które przeradzały się w nowego siniaka. Całe jego ciało było poturbowane. A spod jego bokserek wychodziła masa siniaków i ran. Po jego nodze leciała strużka krwi, na którą nastolatek nawet nie miał już siły zwracać uwagi. Był za bardzo przerażony. — Masz dziś staż u Starka. Jeżeli powiesz mu choć słówko o twojej pracy to przysięgam ci srogo tego pożałujesz — pogroził mu palcem, na co ten od razu pokiwał głowa ze zrozumieniem w przerażeniu — Sprawię wtedy, że zaczniesz tu mieszkać, rozumiesz? Dopiero wtedy się dowiesz co to znaczy piekło. Rozumiesz mnie gówniarzu? — chłopiec ponownie pokiwał głową, nie chcąc nawet sobie wyobrażać co by się z nim działo, jakby ojczym spełnił swoje groźby. Blondyn wstał i zaczął się kierować powolnym krokiem do wyjścia pod czujnym okiem pasierba. Starszy oparł się o framugę drzwi, patrząc twardym wzrokiem na młodszego — Chociaż myślę, że nie jesteś na tyle głupi, żeby mu powiedzieć jaką jesteś cholerną zabaweczką. Gardziłby tobą jak śmieciem, tak tylko mówię — wzruszył ramionami, skrzyżowując ręce na torsie. — Ubierz się, ten klient chce mieć cię w "całości".

Mężczyzna zatrzasnął drzwi, na co młodszy w końcu odetchnął. Żmudnie się podniósł z powodu bólu całego ciała, do którego znacząco  przyczynili się klienci, a szczególni ostatni. Sam zadrżał na ponowne wspomnienie o nim i jego agresywnym zachowaniu. Coraz to kolejna osoba była dla niego mniej delikatna, co go cholernie przerażało. Sięgnął po bluzę, którą okrył swój posiniaczony tors, aby po chwili zgarnąć z podłogi również spodnie, które drżącymi rękami ubrał. Westchnął cichutko siadając na skraju łóżka. Ponownie skulił się do pozycji embrionalnej nieświadomie nawet, okrywając swoje miejsca intymne. Wpatrzył się w jeden punkt, myśląc o tym, że ostatnia godzina i na dziś.. koniec. W końcu koniec. Tylko na dziś, bo jutro tu wróci. Jednak już przez parę godzin będzie miał.. trochę spokoju.

Please, have mercy on me | Irondad | SpidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz